Białe (jak na) lekarstwo

Agata Puścikowska

GN 16/2012 |

publikacja 19.05.2012 00:15

Jedyny w Polsce bank mleka to szansa wcześniaków na zdrowe dzieciństwo.

Białe (jak na) lekarstwo Jakub szymczuk Magda Podczaska z córką Anią

Był grudzień 2005 r. Magda Podczaska, wówczas 28-letnia architekt z Warszawy, spodziewała się pierwszego dziecka. I choć do terminu miała jeszcze cały miesiąc, jej córka Ania na termin nie mogła się doczekać. Przyszła na świat w 35. tygodniu ciąży. Pierwsze dni życia spędziła w inkubatorze, z niewydolnością oddechową.

Trudne mleka początki

Anią w inkubatorze nie można było się zająć jak donoszonym noworodkiem. Więc Magda osamotniona i przestraszona myślała: co dalej? Co z karmieniem? Tyle się w czasie ciąży naczytała, że mleko matki jest dla dziecka najlepsze, że powinno się karmić piersią jak najdłużej. Tylko że jej dziecko leżało za szklaną szybką, a ona w ogromnym stresie (matki wcześniaków wiedzą, o co chodzi) była bezradna. A w nerwach, wiadomo, mleka jak na lekarstwo. I jak to często na oddziałach położniczych bywa, pomogła jej inna mama. Bardziej doświadczona. Mówiła, że po to wymyślono laktatory, żeby z laktacją sobie radzić. Nawet wtedy, gdy karmienie jest tak trudne. Więc Magda zaczęła stosować się do rad koleżanki „po fachu”.

Matczyny wysiłek nie poszedł na marne. Stan Ani poprawiał się również dlatego, że była karmiona odciągniętym mlekiem. Po pewnym czasie dziewczynka mogła opuścić inkubator.

A potem, już w domu, okazało się, że Magda ma pokarmu bardzo dużo (niektóre mamy wiedzą, o co chodzi, inne wzdychają z zazdrością). Musiała nadmiar wylewać. Przyszła refleksja: dlaczego wylewać lekarstwo ratujące wcześniaki przed ciężkimi chorobami, wspomagające noworodki w rozwoju, stymulujące układ odpornościowy niemowląt? Przecież wiele mam wcześniaków, pomimo prób, jednak nie jest w stanie karmić piersią. Warto im pomóc. Magda zaczęła dzwonić po szpitalach z oddziałami niemowlęcymi: chciała „nadwyżkę” oddać. Pytała, czy gdzieś w Warszawie jest laktarium, czy któryś szpital nie przyjmuje nadmiaru pokarmu. Nie. Dlaczego? Właściwie nie bardzo wiadomo. W końcu Magda zadzwoniła do domu małego dziecka. Tam dowiedziała się, że opiekunki dzieci z radością karmiłyby osierocone niemowlaki mlekiem naturalnym. Ale im nie wolno, bo mleko nie jest przebadane, więc stanowi potencjalne zagrożenie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.