Grzechy szefa

Marta Woynarowska; GN 17/2012 Sandomierz

publikacja 30.04.2012 07:00

I cóż, że pracownik nie otrzymał pensji, że pracuje w nadgodzinach za friko, a w dodatku bez umowy i ubezpieczenia...

Grzechy szefa Katarzyna Grygierczyk/ GN Zmuszanie do pracy w nadgodzinach i niewypłacanie należności za nie to częsta praktyka w polskich zakładach.

Części pracodawców te kwestie bynajmniej nie spędzają snu z powiek. Od lat właściwie obserwujemy te same przypadki łamania praw pracowników. Zmienia się tylko skala problemu.

Grzech pierwszy: niepłacenie

– Wiele spraw, z którymi pracownicy zwracają się do sądu pracy, dotyczy niewypłacania pensji oraz innych świadczeń wynikających ze stosunku pracy, czyli najczęściej chodzi o nadgodziny, ekwiwalent za niewykorzystany urlop wypoczynkowy, nagrody jubileuszowe, odprawy – mówi sędzia Edyta Kociubowska, przewodnicząca IV Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu. W sprawozdaniu z działalności w 2011 r. Okręgowy Inspektorat Pracy w Rzeszowie podaje, że jego inspektorzy stwierdzili niewypłacanie pensji w 81 zakładach. Kwota zaległości w stosunku do 5778 osób opiewała na ponad 8 mln 480 tys. zł. Terminów wypłacania nie dotrzymywano w 164 firmach, a aż w 215 były problemy z wypłatą lub też obniżeniem wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Pracodawcy najczęściej tłumaczyli się brakiem środków, składając tę sytuację na karb kryzysu, zaleganiem ze spłatami przez kontrahentów. – Najczęściej do problemów z zaleganiem wypłat dochodzi w mniejszych zakładach, w większych, gdzie działają związki, rzadziej spotykamy się z tymi zjawiskami – zauważa Andrzej Kaczmarek, przewodniczący Zarządu Regionu „Ziemia Sandomierska” NSZZ „Solidarność”. Pracownicy zatrudnieni na umowę o pracę są i tak w znacznie lepszej sytuacji, mogą bowiem swoich praw dochodzić np. w sądzie pracy, natomiast osoby posiadające umowy zlecenia, o dzieło lub pracujące na czarno skazane są na długie i czasami kosztowne procesy cywilne.

Grzech drugi: umowy

– W prywatnych firmach często toczy się walka nie o rodzaj umowy, a w ogóle o jej zawarcie – podkreśla Andrzej Kaczmarek. Niestety nadal częste jest zatrudnianie bez umowy lub ociągania się z jej podpisaniem, do którego dochodzi w obliczu np. kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Sytuacje pracowników znacznie pogorszyła tzw. ustawa antykryzysowa, która obowiązywała od 22 sierpnia 2009 do końca 2011 r., wprowadzając możliwość zawierania dowolnej liczby umów na czas określony. Od stycznia ponownie jednak obowiązuje przepis mówiący, iż trzecia umowa ma być już podpisana na czas nieokreślony. – Ogromnym problemem są tzw. umowy śmieciowe, czyli zlecenia, o dzieło lub samozatrudnieniu – zauważa A. Kaczmarek. – W swoich działaniach podejmujemy starania o ukrócenie ich liczby, gdyż są wysoce niekorzystne dla pracowników. Z umowami wiąże się również inny grzech pracodawców – niewywiązywanie się z obowiązku zgłaszania zatrudnianych do ubezpieczenia społecznego w wymaganym terminie. Inspektorzy z rzeszowskiego OIP wykryli tego typu nieprawidłowości w 22 proc. kontrolowanych podmiotów. Ponadto przedsiębiorcy dość niechętnie uiszczają składki na Fundusz Pracy lub też zaniżają kwoty, które winni odprowadzić.

Grzech trzeci: zwolnienia

Utrata pracy to główny lęk osób zatrudnionych. Choć pozbycie się niechcianego pracownika w świetle przepisów nie jest takie proste, to w rzeczywistości pracodawcy opanowali tę sztukę niemal do perfekcji. – We wtorek 17 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Kielcach zapadł ostateczny wyrok w sprawie związkowca w jednym z sandomierskich zakładów, który został zwolniony pod przykrywką nielojalności wobec przedsiębiorstwa – informuje Andrzej Kaczmarek. Sprawa toczyła się od roku. Niestety nadal dochodzi do szykanowania działaczy związkowych lub osób zabiegających o powołanie rad pracowniczych, przybierającego najczęściej formę zwolnień. W sądzie jest sprawa osoby – mówi Andrzej Kaczmarek – która po podpisaniu wniosku o utworzenie rady następnego dnia znalazła się na liście do zwolnienia. Najwięcej spraw wpływających do IV Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu dotyczy właśnie rozwiązania stosunku pracy. Zaskarżane przez byłych pracowników wypowiedzenia nie dotyczą tylko tzw. dyscyplinarek, ale również rozwiązania umowy za porozumieniem stron czy za wypowiedzeniem. – Najczęstszym błędem popełnianym przez pracodawców w przypadku zwolnienia bez wypowiedzenia w trybie natychmiastowym jest niepodanie przyczyny swojej decyzji. Tymczasem prawo wymaga, aby w każdym takim przypadku podany był konkretny powód – zauważa sędzia Edyta Kociubowska. – Ponadto wręczenie zwolnienia nie może nastąpić po upływie miesiąca od powzięcia wiadomości o zachowaniu pracownika, które należy traktować jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych.

Grzech czwarty: czas pracy

– Zmuszanie pracownika do samozatrudniania niejednokrotnie oznacza konieczność pracy ponad 8 godzin dziennie – mówi Andrzej Kaczmarek. – Tak bywa w przypadku pracowników służby zdrowia, którzy kończąc pracę w ramach umowy, przechodzą do zajęć wykonywanych na tzw. swoim. Osób samozatrudniających, jako prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, nie dotyczy ustawowy 40-godzinny tydzień pracy. W ubiegłym roku OIP skontrolował 996 pracodawców w kwestii przestrzegania czasu pracy. Wyniki nie były korzystne dla przedsiębiorców, oprócz kar grzywny posypały się również wnioski o ukaranie do sądów. Niestety nadal często dochodzi do zmuszania do pracy w nadgodzinach, za które później odmawia się należnej wypłaty lub udzielenia dnia wolnego. Pracodawcy dopuszczają się umyślnego fałszowania ewidencji czasu pracy lub też niewłaściwego jej prowadzenia. – Ostatnio trafiają do nas trudne sprawy – mówi sędzia Edyta Kociubowska. – Trudne z powodu konieczności przeprowadzenia postępowania dowodowego, dokumentacja okazuje się bowiem błędnie prowadzona lub w ogóle jej brak.