Wyjście z cienia

Łukasz Czechyra; GN 10/2012 Olsztyn

publikacja 16.06.2012 07:00

W Betsaidzie Jezus potarł choremu oczy i ten przejrzał. Dziś już ociemniali nie czekają na cud, nie chcą też się czuć gorsi od innych. Czasem widzą nawet więcej niż inni, bo najważniejsze jest przecież niewidoczne dla oczu.

Wyjście z cienia

Pierwsze próby organizowania się osób niewidomych nastąpiły już w połowie XIX w. W Warszawie powstało wtedy Stowarzyszenie Niewidomych Muzyków, które przetrwało do czasów II wojny światowej. Z kolei w roku 1910 hrabianka Róża Czacka powołała do życia Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi prowadzące do dnia dzisiejszego placówkę szkoleniowo-wychowawczą dla niewidomych dzieci i młodzieży w podwarszawskich Laskach. Po II wojnie światowej struktury trzeba było tworzyć od początku. W wielu miejscach w kraju powstawały samodzielne jednostki, aż w czerwcu 1951 roku na zjeździe zjednoczeniowym doszło do połączenia dwóch odrębnych stowarzyszeń: Związku Pracowników Niewidomych RP i Związku Ociemniałych Żołnierzy w nową ogólnopolską organizację pod nazwą Polski Związek Niewidomych.

Historia warmińsko-mazurskiego związku swój początek bierze w Rynie. To właśnie tam w latach 50. ub. wieku grupa ociemniałych żołnierzy założyła pierwszą w województwie spółdzielnię niewidomych produkującą szczotki. We wrześniu 1956 roku spółdzielcy postanowili dołączyć do Polskiego Związku Niewidomych. Stworzyli więc okręg warmińsko-mazurski, na którego czele stanął ociemniały żołnierz Roman Białobrzeski.

Europejska perełka

Związek bardzo szybko się rozrastał – już pół roku po założeniu lokalnego okręgu niewidomi przenieśli się do Giżycka, ale również tam władze związku nie pozostawały długo, wkrótce przeniosły się bowiem do stolicy regionu, Olsztyna. Początkowo siedziba mieściła się w suterenie przy ul. Kościuszki, a kierownikiem był delegowany przez PZN z Białegostoku Adam  Laskowski. – Było dużo pracy, szczególnie w pierwszym okresie działania okręgu – wspomina Tadeusz Milewski, najstarszy stażem członek olsztyńskiego PZN. Z ul. Kościuszki zarząd przeniósł się do lokalu przy ul. Dąbrowszczaków, by wreszcie w 1980 osiąść na stałe w budynku przy ul. Mickiewicza, w którym pracują do dziś. – Przełomowym momentem w działaniu Polskiego Związku Niewidomych na Warmii było otwarcie w 1990 roku Ośrodka Mieszkalno-Rehabilitacyjnego „Labirynt” w Olsztynie. Jest to wspaniały obiekt, jedyny taki w Polsce, a może i w Europie – opowiada z dumą inicjator budowy Tadeusz Milewski. Labirynt składa się ze specjalistycznych i całodobowych placówek, przeznaczonych dla osób o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności z tytułu utraty wzroku (I lub II grupa inwalidów), których sytuacja uzasadnia potrzebę korzystania z oferowanych przez ośrodek form pomocy. W placówce działają Krajowy Ośrodek Rehabilitacji Medycznej i Społecznej, Środowiskowy Dom Samopomocy, Mieszkania Chronione, Mieszkania Czynszowe oraz Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Ośrodek posiada doskonałą bazę socjalną i leczniczo-rehabilitacyjną w zakresie interny, okulistyki, stomatologii, psychiatrii, diabetologii; prowadzone są pracownie m.in. EKG, USG, laboratorium analityczne, a także gabinet masażu i gabinet leczenia elektroterapią. Całością zarządza Janina Soczewka.

Dobre słowo

Warmińsko-Mazurski Okręg Polskiego Związku Niewidomych, który zrzesza ponad 4 tys. osób, świętował swoje 55-lecie w olsztyńskim Planetarium z ludźmi od wielu lat pomagającymi niewidomym. – Jesteśmy świadkami wartości, która nazywa się dobrocią, w szerokim tego słowa znaczeniu. Taki jubileusz łączy ludzi i tworzy między nimi więź. Życzę Wam, żeby ta więź zawsze trwała, wyrastała z miłości i by jej rezultatem było świadczenie wzajemnego dobra. Nie tylko tego materialnego, ale też tego, które  można przekazać uśmiechem, gestem czy dobrym słowem – mówił abp Edmund Piszcz, który towarzyszy wspólnocie od prawie 30 lat. Życzenia, kwiaty i podziękowania składali również przedstawiciele władz, zaprzyjaźnionych instytucji, przyjaciół. Prezes Zarządu Głównego PZN Anna Woźniak-Szymańska podziękowała wszystkim, którzy przyczyniają się do tego, że życie osób niewidomych i słabowidzących jest w naszym kraju prostsze. – Zadaniem naszej organizacji jest wsparcie w ramach integracji społecznej i zawodowej osób niewidomych, słabowidzących oraz ich rodzin. Ale bez innych ludzi nie dalibyśmy rady. To wielki zaszczyt mieć tylu przyjaciół i ludzi dobrej woli, którzy rozumieją, że bez ich pomocy osoby niepełnosprawne tak łatwo nie wrócą do aktywnego życia – mówiła prezes PZN.

Zwróciła uwagę, że pomoc osobom niewidomym działa w obie strony – te osoby bowiem chcą się kształcić, być potrzebne i pracować dla swojego kraju. Pochwaliła również okręg warmińsko-mazurski za wzorcowe wypełnianie zadań. – Przed nami jednak jeszcze wiele pracy. Mimo rozwoju technologicznego, medycyny na najwyższym poziomie ludzie ciągle tracą wzrok, w różnym wieku. W ciągu ostatnich 4 lat przyjęliśmy prawie 15 tys. nowych osób. Oczywiście zmniejsza się liczba osób całkowicie niewidomych czy ociemniałych, jednak ciągle brakuje w Polsce takich rozwiązań systemowych, które mogłyby  wszystkie nasze potrzeby zaspokoić – zauważyła Anna Woźniak-Szymańska.

Nie robić bałaganu

Często kiedy widzimy osobę w ciemnych okularach, poszukującą drogi za pomocą laski, odczuwamy smutek i przygnębienie. Wystarczy zresztą zawiązać sobie oczy na kilkanaście minut i spróbować zrobić coś w domu, żeby choć w małym stopniu zrozumieć, z jakimi problemami osoby niewidome muszą się mierzyć praktycznie na każdym kroku. Tymczasem to, co my odczytujemy często jako tragedię, dla nich wcale nie oznacza końca marzeń. Osoby niedowidzące tak samo jak my mają swoje pasje, cele w życiu, do których dążą. – Oczywiście, że pewnych rzeczy nie mogę zrobić, guzika sobie nie przyszyję, ale to, co mogę, robię sam. Staram się nie bałaganić, sprzątam po sobie. Problemy ze wzrokiem nie odbierają nam samodzielności – opowiada pan Michał. Podczas jubileuszu swoje umiejętności zaprezentowali niewidomi artyści, m.in. znakomity kompozytor i muzyk z Olsztyna Wojciech Rupiński, który każdego dnia wygrywa z olsztyńskiego ratusza hejnał „O Warmio moja miła”. Wystąpił również chór Ton Lira z Braniewa oraz wokalistka Izabela Fabisiak z Nidzicy.

Warmiński PZN może się zresztą pochwalić wieloma sukcesami sportowymi na arenie krajowej i międzynarodowej – prezes zarządu okręgu warmińsko-mazurskiego Piotr Łożyński święcił tryumfy jako brydżysta, a ostatnio jest zapalonym kolarzem. – Są pewne kwestie, których nie możemy załatwić sami. Nikt z nas nie chce siedzieć bezczynnie w domu i czekać, aż ktoś nam wszystko poda. Bezczynność to najgorsze, co nas może spotkać. Dzięki różnym ośrodkom kształcimy się, szkolimy,  pracujemy. Chcemy żyć jak każdy. Przez utratę wzroku żyjemy w cieniu, ale wychodzimy chociaż z cienia społecznego – zaznacza Ania.