publikacja 17.08.2012 07:00
Jako jedne z nielicznych nie muszą się martwić niżem demograficznym. Kandydatów nie brakuje. To zasługa nie tylko wysokiego poziomu, choć większość z nich może być dumna z wyników uczniów na egzaminach każdego stopnia.
GN 26/2012 Uczniowie liceum pijarów mają do dyspozycji nowoczesne sale dydaktyczne. W Radzie Szkół Katolickich zarejestrowanych jest 71 placówek z województwa małopolskiego: 24 szkoły podstawowe, 22 gimnazja, 14 liceów ogólnokształcących, 6 szkół kształcących w zawodzie, 3 szkoły dla dzieci i młodzieży z problemami wychowawczymi oraz 2 szkoły specjalne dla dzieci i młodzieży chorych i niepełnosprawnych. W sumie kształci się w nich niespełna 9 tys. uczniów, ale to wciąż za mało (o problemach z otwieraniem szkół katolickich mówi prof. Mirosław Handke – patrz obok).
– Najważniejsze jest, co myślą o nas sami uczniowie – mówi o. Edward Kryściak SP, dyrektor Publicznego Gimnazjum nr 52 Ojców Pijarów i Liceum Ogólnokształcącego Zakonu Pijarów. Podkreśla też, że przy wyborze gimnazjum i liceum młodzież kieruje się przede wszystkim opiniami rówieśników. Na przykład takimi, które podają uczniowie pijarskiego gimnazjum: nauczyciele potrafią dogadać się z uczniami; jest mnóstwo okazji, aby pomagać ludziom, rozwijać swoje talenty i zainteresowania; można się przekonać, że szkoła nie służy tylko do nauki; jest równość między uczniami – nie ma osób lepszych ani gorszych.
Te opinie potwierdzają rankingi (znajdziesz je na trzeciej stronie artykułu). W ścisłej czołówce na każdym etapie edukacji znajduje się przynajmniej kilka szkół katolickich. Ks. dr Jacek Tendej CM, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Centrum Edukacyjnym „Radosna Nowina 2000” w Piekarach, wyjaśnia, że kluczem do sukcesu szkoły jest odpowiedni dobór nauczycieli i współpracowników. – Trzeba znaleźć takich, którzy mają w sobie pasję i nie żałują czasu, nie liczą godzin spędzonych dodatkowo w szkole – mówi. O. Edward Kryściak SP dodaje: – Chcemy, by byli nie tylko dobrymi dydaktykami, ale również świadkami wiary. Zaznacza jednak, że podczas rekrutacji uczniów nie ma mowy o kryterium wyznaniowym, a szkoła otwarta jest na osoby poszukujące Boga. – Mieliśmy nawet uczniów, którzy w gimnazjum przyjęli chrzest – wspomina.
Katolicki profil nie ma wielkiego wpływu na program zajęć. Dyrektorzy podkreślają, że opiera się na wartościach ewangelicznych, sprawdzonych zresztą obiektywnie, ale bez narzucania sposobu myślenia. Ważniejsze jest świadectwo pracowników szkoły. – Więcej potrafi zdziałać pokora nauczyciela fizyki wobec tajemnic wszechświata niż długie kazania – przyznaje ks. Jacek Tendej.
Podstawowym zadaniem nauczycieli jest dać uczniom szansę rozwoju. Dyrektor liceum z Piekar uważa, że nastawienie się na młodzież ze wsi i małych miast zaowocowało wysokimi wynikami matur. Taka młodzież stanowi aż 90 proc. uczniów. – Są przyzwyczajeni do ciężkiej pracy i chcą za wszelką cenę wykorzystać szansę, jaką dostali – mówi ks. Tendej. W szkołach ojców pijarów to uczniowie wychodzą z inicjatywą i decydują, jakie zajęcia dodatkowe będą organizowane. Źródłem siły szkół katolickich jest także współpraca. Zarówno z rodzicami, jak i między placówkami. Pomaga w tym Rada Szkół Katolickich, organizując szkolenia, konferencje i rekolekcje dla nauczycieli oraz dyrektorów. Oferuje także pomoc prawną oraz pośrednio finansową – między innymi wspiera szkoły w zdobywaniu pieniędzy od sponsorów. – Grunt to budować dobre relacje międzyludzkie. Odrobina dobrej woli często może zmienić bardzo wiele – mówi dyrektor „Radosnej Nowiny”.
Rozmowa z prof. Mirosławem Handke.
Miłosz Kluba: W Polsce – w porównaniu z innymi krajami – działa niewiele szkół katolickich. Dlaczego?
Prof. Mirosław Handke: – W innych krajach szkolnictwo katolickie mogło rozwijać się przez kilkaset lat. Nawet rewolucja francuska nie była w stanie go zniszczyć. Tymczasem w PRL szkoły katolickie były masowo likwidowane i do tej pory nie udało się tego odbudować. Kiedy byłem ministrem, tych szkół było tylko 200. W tej chwili jest ich około 500. To wciąż malutka liczba. Wynika to także z ogólnej atmosfery antykatolicyzmu. Nawet dobrze wykształceni rodzice ulegają propagandzie i zaczynają myśleć: „Tam nam zrobią z dzieci moherowe berety”.
Pięćset szkół to mało?
– Chętnych do posłania dzieci do szkoły katolickiej jest przynajmniej kilka razy więcej niż dostępnych miejsc!
Co przyciąga rodziców?
– Opowiadanie, że tam lepiej uczą, że mają lepszych nauczycieli jest bez sensu. Potrzebujemy obiektywnego kryterium, które można zmierzyć. Możemy użyć wyników egzaminów – sprawdzianu kompetencji, egzaminu gimnazjalnego czy matury. Wtedy okaże się, że przeciętne wyniki uczniów szkół katolickich są znacznie wyższe niż w innych szkołach. Widać, że uczą efektywnie. Jest też drugi obszar – nie tylko kształcimy, ale mamy młodego człowieka wychować. Tutaj zaczyna się prawdziwa rola szkoły katolickiej, która ma bardzo sprecyzowany i jasny system wartości. W szkołach publicznych obowiązuje polityczna poprawność, a to jest odwrócenie systemu wartości, totalna relatywizacja. Tego nie ma w szkołach katolickich i to jest ogromną wartością.
Czy to znaczy, że szkołom katolickim łatwiej jest wychowywać?
– Tylko w tym sensie, że po swojej stronie mają również rodziców. Posyłając dziecko do szkoły katolickiej, dokonują świadomego wyboru. To są ludzie, którym zależy na wychowaniu. Nie jest łatwiej, ale jest jaśniej – jest określony punkt wyjścia, spójny system.
Szkół katolickich będzie przybywać?
– To mogłoby być rozwiązanie problemów, jakie mają samorządy z utrzymaniem szkół. Dlaczego nie przekazać tych, które sobie nie radzą, parafiom czy zakonom? Nadal będą to szkoły publiczne – rodzice nie będą płacić czesnego, samorząd przekaże tyle pieniędzy, ile ma, a o resztę będą się martwić prowadzący szkołę. Brakuje tylko chęci. W Krakowie były zgromadzenia, które chciały przejąć likwidowane szkoły i zaoferować w nich więcej miejsc, ale samorząd się nie zgodził.
GN
Szkoły Podstawowe
GN
Gimnazja
GN
Licea