Ziemia obiecana

Tomasz Gołąb; GN 35/2012 Warszawa

publikacja 06.09.2012 07:00

Na Bielanach powstaje pierwsze w Polsce osiedle dla katolików. Pierwszeństwo w zakupie niedrogich lokali mają rodziny otwarte na życie związane z ruchami kościelnymi.

Ziemia obiecana

Firma mieści się kilkadziesiąt metrów od kościoła św. Zygmunta na Starych Bielanach. Jej szefa można codziennie spotkać na Mszy św. Jego pracownicy wolne mają nie tylko we wszystkie święta kościelne, ale także w czasie rekolekcji. W ciągu dnia wszyscy gromadzą się na modlitwę. Recepcjonistka Natalia odbiera telefon: – Tak, budujemy osiedle dla katolików.

Bóg wysłuchał. I dał więcej

Grzegorz i Weronika Strzeleccy ze swoją siódemką dzieci do niedawna mieszkali w 73-metrowym mieszkaniu przy Kochanowskiego na Piaskach. – Nie mieliśmy żadnych możliwości,  przede wszystkim finansowych, żebyto zmienić, ale wiemy, że nasze pociechy i nasi znajomi wciąż gorąco się o to modlili – mówi Weronika, absolwentka polonistyki. I wymodlili. Informację o nieoczekiwanym spadku i telefon o budowanym po kosztach osiedlu niedaleko zajezdni tramwajowej na Młocinach rodzice gromadki dzieci odczytali jako znak z nieba. – Nie wybraliśmy sobie tego. To Pan Bóg pokazał nam drogę, chociaż kiedyś modliliśmy się o dom. Oglądaliśmy nawet kilka pod Warszawą, ale cena była poza naszym zasięgiem, a znajomi przestrzegali, że dowożenie dzieci do szkół nas wykończy – mówią Strzemeccy.

Więc teraz mają: prawie dom, w granicach Warszawy, kilometr od początkowej stacji metra i tuż przy pętli autobusowej i tramwajowej. Dwupiętrowe mieszkanie ma ponad 140 metrów. Wystarczająco dla 9-osobowej rodziny. – Bóg wysłuchał, chociaż nie tak, jak sobie wyobraziliśmy. Znalazł dla nas coś jeszcze lepszego. Weronika przekonana jest, że ich życie usłane jest małymi cudami – do tego zdążyli się przyzwyczaić. Ale żeby bez złotówki kredytu przeprowadzić się do dwa razy większego mieszkania z kawałkiem własnej działki na kameralnym osiedlu, budowanym przez kogoś, kto z inwestycji nie chce czerpać zysku? Oferta nie z tego świata.

Święty pod każdym oknem

Działka położona jest przy ul. Encyklopedycznej na Młocinach. – Miała akurat taką powierzchnię, jakiej potrzebowaliśmy – mówi Emilia Sitarczuk z firmy Koneksim, inwestora i wykonawcy miniosiedla siedmiu dwupiętrowych domów i kilkupiętrowego budynku, tuż przy wjeździe. – Tu będzie stała figura Matki Bożej – pokazuje prezes Koneksimu, Marian Piwowarczuk. – Ale nie zdziwię się, jeśli na kawałku własnego ogródka każda z rodzin postawi figurę swojego patrona – mówi Emilia Sitarczuk. – Bo każda rodzina, która tu zamieszka, może opowiedzieć o mniejszych i większych cudach w swoim życiu, wyproszonych za wstawiennictwem różnych świętych.

Wśród przyszłych mieszkańców nie ma takich, którzy mają walizki pieniędzy. Emilia Sitarczuk zna historię niemal każdej rodziny. – Dla wszystkich droga do mieszkania była jak wędrówka Izraela przez pustynię w drodze do Ziemi Obiecanej. Praktycznie każdemu udało się sprzedać poprzednie mieszkanie, a już samo kupno zakrawa na cud – mówi. – Długo nie mogliśmy znaleźć kupca. Udało się to dopiero wtedy, gdy zaczęliśmy szturmować niebo za pośrednictwem św. Rity – wspomina Weronika Strzemecka. W lipcu umowę na mieszkanie podpisało młode małżeństwo. Posiadali połówkę przedwojennego bliźniaka po babci w Bartoszycach na Warmii i kawałek pola pod lasem niedaleko Gietrzwałdu po dziadku. Wydawało się, że taki „majątek” to wyjątkowo słaby argument w bojach o własne mieszkanie. Dotychczas korzystają z wynajmowanego lokum. Ale dziś wykańczają swoje 67 metrów na Encyklopedycznej. Jedno z mieszkań kupił też wielki orędownik tego projektu, prezes Bielańskiego Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych, Waldemar Wasiewicz, ojciec ośmiorga dzieci, dziadek pięciorga wnuków. Dwa domy dalej zamieszka też jego najstarsza córka z własną rodziną.

Po pierwsze: rodzina

Koneksim powstało w 1998 r., choć doświadczenie w budownictwie Marian Piwowarczuk zbiera od prawie 25 lat. Najpierw firma była podwykonawcą na większych budowach: w biurowcach, centrach handlowych, a także parafiach: św. Zygmunta, Wspomożycielki Wiernych na Chomiczówce i Dobrego Pasterza na Woli, gdzie mieściła się pierwsza siedziba firmy. Z czasem Koneksim zmienił profil działalności na deweloperską. Pierwsze cztery zrealizowane inwestycje stanęły na Białołęce. W najlepszym okresie firma zatrudniała ponad 80 pracowników, którzy teraz pracują jako podwykonawcy. Był czas, że właściciel nie musiał się liczyć z pieniędzmi, ale i taki, że w domu nie było co zjeść. Mimo to jego firma jest chyba jedną z nielicznych, która w misji zapisała sobie: „najważniejsze są rodzina i własne miejsce dla jej rozwoju...”. Prezes bierze te słowa serio. Dlatego wymarzył sobie, że nowe osiedle będzie służyło głównie dużym rodzinom: wielodzietnym i wielopokoleniowym. Jest jednak dodatkowy warunek: zamieszkają na nim katolicy. – Nie chodzi nam o tworzenie getta, ale nie ukrywam, że zależy nam, by ochronić dzieci przed plugastwem tego świata, jak np. pornografia czy narkotyki. Chodzi o to, by utworzyć środowisko sąsiedzkie o spójnych wartościach, by ułatwić przekazywanie wiary dzieciom – mówi. Na lokalnym młocińskim forum internetowym ktoś napisał, że osiedle buduje jakaś sekta. Natalia odbiera telefon od jakiegoś protestanta. Zainteresował się projektem. – Kurczę, że też ktoś z naszego Kościoła nie wpadł na podobny pomysł.

Osiedle dziecięcych uśmiechów

Sam prezes ma siedmioro dzieci. Najmłodsze od trzech miesięcy dorasta pod sercem żony. Jedno oręduje za nami z góry – Michał zakończył życie w 8. tygodniu od poczęcia. Początkowo wieść o nowym osiedlu kolportowana była głównie w środowiskach związanych z neokatechumenatem, do którego należy spora część przyszłych mieszkańców. Ale 18 pozostałych lokali mają szansę zająć ci, którzy są lub planują być rodzicami gromadki dzieci. A najlepiej, żeby byli członkami jakiejś wspólnoty: oazy, Domowego Kościoła, Odnowy w Duchu Świętym, Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Kilkaset metrów od osiedla stoi Seminarium Misyjne Redemptoris Mater, przygotowującego do święceń kapłańskich alumnów Drogi Neokatechumenalnej. Chyba nieprzypadkowo. Tak powstawało całe dzieło. Projektant Jakub Lipski i architekt Wojciech Sitkiewicz także są na Drodze Neokatechumenalnej, podobnie informatyk firmy, właściciel drukarni, w której drukują ulotki... – Jakoś łatwiej rozmawia się z kimś, kto myśli podobnie jak my – wyjaśnia Emilia Sitarczuk. Dlatego każdego nowego pracownika właściciel Koneksimu pyta, czy nie będzie mu przeszkadzało, że w południe wszyscy chętni gromadzą się, wspólnie odmawiając „Anioł Pański”. To świętość, której nie zmieni nawet najważniejsze spotkanie firmowe. – A w Adwencie i Wielkim Poście każdy pracownik bez problemu może uczestniczyć w rekolekcjach. Wolne mamy też w święta kościelne, w Wigilię Bożego Narodzenia i całe Triduum Paschalne – mówi jeden z pracowników.

Ponad setka dzieci

Na rozmowie o pracę „dodatkowe punkty” zdobywają też osoby, które deklarują, że są otwarte na życie. Choć kolejne urlopy macierzyńskie z pewnością nie ułatwiają prowadzenia firmy. Recepcjonistka właśnie urodziła drugą córeczkę, księgowa po pół roku pracy musiała zająć się dzieckiem, a po dwóch latach – kolejnym. Śmieją się, że jeszcze trochę i w firmie będzie musiało powstać przedszkole. Pierwszą łopatę wbili w marcu ubiegłego roku. Z chętnymi na mieszkania większego problemu nie było. Ale pozostało jeszcze 18 wolnych lokali, w tym dwa 140-metrowe. Podobne zajmie też właściciel Koneksimu ze swoją rodziną. Na słonecznym, ogrodzonym osiedlu znajdzie się również miejsce na boisko do siatkówki i koszykówki, plac zabaw i ogólnodostępną 170-metrową świetlicę dla dzieci. Każda rodzina będzie także miała kawałek swojego ogródka, po którym może jeszcze zimą lub wczesną wiosną zaczną biegać najmłodsi. Będzie ich pewnie ponad setka.