Być kobietą

Joanna Kociszewska

publikacja 10.09.2012 07:00

Doświadczenia Babć można nie stosować, ale nie warto ignorować.

Być kobietą Wydawnictwo Bernardinum Potęga kobiecości

„Potęga kobiecości” Helen Andelin to książka niedzisiejsza. Jej autorka (już nieżyjąca) urodziła się w 1920 roku. W pierwszej chwili jej rady wydają się nie do przyjęcia dla współczesnej kobiety, a jednak…

Helen zachęca kobiety do pozostania w domu. Uczy tego, co w dzisiejszym świecie zanikło: kobiecości delikatnej, wrażliwej, ale silnej wewnętrznie. Jej rady mogą budzić oburzenie (czasem wydaje się słuszne…), ale nie warto ich odrzucać bez wnikania w głębię.

Warto zauważyć choćby kilka wskazań, bardzo bliskich dzisiejszej psychologii. Pierwsza i podstawowa: małżeństwo nie jest ringiem bokserskim ani miejscem rywalizacji o pozycję i sukces. Innymi słowy: nie walcz i nie ścigaj się. Helen zauważa: stracisz w każdym wypadku. I jeśli przegrasz, i jeśli wygrasz. Starsza pani radzi: niech dom stanie się Twoim polem zwycięstwa. Można z tej rady skorzystać. W książce jest wiele świadectw, że to działa i daje szczęście. Jeśli sobie tego nie wyobrażasz, nie szkodzi. Nie ma przymusu. Ale listę życiowych priorytetów warto zrobić. I trzymać się jej w każdej sytuacji.

Inna zasada: jedyną osobą, którą jesteś w stanie zmienić, jesteś ty sama. Przyjmij męża takim, jaki jest. To nie znaczy, że masz akceptować zło. Wręcz przeciwnie. Akceptacja człowieka nie oznacza zgody na jego postępowanie. Niektóre sytuacje mogą wymagać reakcji radykalnej i masz do niej prawo. Jakie to są sytuacje? Poglądy Helen w tej kwestii są chwilami dość zaskakujące…

Helen bardzo mocno opiera się na Biblii, mówi o poście i wyrzeczeniu, o własnym nawróceniu nawet jeśli wydaje się że główna wina leży po drugiej stronie. To działa – potwierdzają kobiety. Można – nie bez podstaw - kwestionować jej rozumienie woli Boga wobec kobiety, ale nie da się zaprzeczyć, że małżeństwo i macierzyństwo rodzą zobowiązania, których zaniedbanie nie kończy się dobrze. Nie warto ulegać pierwszemu wrażeniu, że autorka nawołuje do braku szacunku wobec samej siebie. Wbrew pozorom jej „kobieta idealna” – choć zewnętrznie zależna i uległa – wewnętrznie jest silna, mądra, pełna godności i niezależna. Nie, nie udaje. To nie jest gra, to inna przestrzeń.

Książka ciekawa. Jeśli nie do zastosowania w całości, na pewno podsuwa rozwiązania czy kobiece sztuczki dziś często zapomniane. Doświadczenia Babć można nie stosować, ale nie warto ignorować.

Na koniec warto przywołać słowa jednej z córek Helen o matce (dodajmy: wszystkie mają wyższe wykształcenie i aktywnie uczestniczą w życiu społecznym, jedna jest pielęgniarką i całkiem niedawno wróciła z misji w Peru):  Mama zawsze wzbijała się ponad przeciętność, szukała tego, co najlepsze, dążyła do osiągnięcia ideału. Jak daleko sięgam pamięcią, chciała nauczyć kobiety tego samego, pragnęła, aby stawały się coraz bardziej szczęśliwe.”

Czego też nam wszystkim życzę :-)

Helen Andelin „Potęga kobiecości”; wydawnictwo Bernardinum; 2012

Książkę można wygrać w naszym konkursie. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Jak miała na imię żona autora Anny Kareniny?

Żona Lwa Tołstoja miała na imię Zofia