Dziecko w świątyni

Jan Głąbiński; GN 36/2012 Kraków

publikacja 12.09.2012 07:00

W parafiach diecezji powstają kaplice i miejsca, gdzie dzieci mogą z rodzicami przeżywać Msze św. Kilka stolików do zabawy, półki z misiami, a w tle telebim. Ale czy to jeszcze jest kościół?

Dziecko w świątyni Jan Głąbiński/ GN Kaplicą w nowotarskiej parafii pw. NSPJ opiekują się Renata i Paweł Liszkowie.

Ks. Paweł Kubani, duszpasterz młodzieży archidiecezji krakowskiej i proboszcz krakowskiej parafii Świętego Krzyża, zwraca uwagę, że w wielu parafiach odprawiane są specjalne niedzielne Msze św. dla dzieci. – Najmłodsi przychodzą na liturgię, oczywiście, z rodzicami. Żartuję nieraz, że oni też wolą słuchać kazania dla dzieci. Nie zgadzam się z zarzutami, że to jakieś tam „banialuki”. Musimy pamiętać o słowach Pana Jezusa, że „jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego” – podkreśla kapłan. Dodaje, że w tegoroczne wakacje wiele dzieci z archidiecezji wzięło udział w rekolekcjach Ruchu Apostolstwa Młodzieży i Grup Apostolskich. – To też forma właściwego przygotowania i przeżywania Eucharystii przez dzieci – mówi ks. Kubani. Zaprasza na liturgię z udziałem najmłodszych w każdą niedzielę o godz. 13.15 w kościele Świętego Krzyża obok Teatru Słowackiego.

Posłuchaj Pinokia

Dwie godziny wcześniej można w takiej Mszy św. uczestniczyć w kościele w Centrum Jana Pawła II. Przyjeżdżają tam rodzicie z dziećmi niemal z całego Krakowa i okolic. Liturgię prowadzi znany z programu „Ziarno” ks. Łukasz Piórkowski. – To nie jest tylko godzina wspólnego bycia razem i modlitwy. To cały proces, w którym uczestniczą rodzicie, dziadkowie i duszpasterze – podkreśla ks. Łukasz. Dla kapłana ważna jest też spontaniczność. – To niektóre osoby bardzo wzbogaca, zwłaszcza starsze. W ten sposób wszyscy razem odkrywamy Pana Boga – tłumaczy. Kapłani chętnie wykorzystują do pracy z dziećmi różne znane postacie. Hitem duszpasterskim w Biertowicach jest specjalna Msza św. dla dzieci, odprawiana raz w miesiącu. Na kazaniu do dzieci przemawia – ustami księdza proboszcza – znany doskonale wszystkim, drewniany pajacyk Pinokio. Dzieci gromadzą się wtedy przy ołtarzu, słuchają z zaciekawieniem rad kukiełki. – Korzystam ze specjalnych konspektów duszpasterskich, opartych na lekturze „Pinokia”. Na podstawie tego znanego tekstu został też opracowany program wakacyjnego odpoczynku z Bogiem. Polecam wszystkim! – mówi ks. proboszcz Jacek Budzoń. Dodaje, że podczas liturgii nie zapomina o kilku zdaniach do dorosłych.

Miejsce modlitwy, a nie zabawy

W kilku parafiach, oprócz specjalnych Mszy św. z udziałem najmłodszych, powstają miejsca i kaplice, gdzie dzieci mogą wspólnie z rodzicami przeżyć Eucharystię. Już w fazie projektu nowego kościoła bł. Jana Pawła II w Nowym Targu proboszcz polecił wyznaczenie takiego miejsca. Kaplica dla rodziców z małymi dziećmi mieści się naprzeciwko głównego ołtarza, oddzielona szybami. – Tam wszyscy chętni mogą przyjść i bez stresu uczestniczyć w liturgii z małymi dziećmi. Podkreślam, że nie jest to miejsce zabawy, ale modlitwy – mówi ks. proboszcz Jan Karlak. Dodaje, że często na Msze św. przyjeżdżają wierni z dziećmi z okolicznych parafii. – Bywa tak, że jeden z rodziców jest w delegacji, a w pobliżu nie ma dziadków czy innych bliskich, dlatego taka kaplica pozwala na to, aby rodzic mógł zabrać do świątyni nawet najmniejsze dziecko – twierdzi proboszcz. W sąsiedniej parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, z inicjatywy proboszcza ks. Stanisława Strojka, też powstała kaplica dla dzieci. Opiekuje się nią małżeństwo Renata i Paweł Liszkowie. Kaplica otwarta jest całą niedzielę. Największa frekwencja jest na przedpołudniowych nabożeństwach. – To dla nas wielka radość, że możemy uczestniczyć razem w Mszach św. Zawsze jednak staramy się najpierw być na liturgii na kościele. Do kaplicy wchodzimy wtedy, kiedy dzieci już nie mogą wytrzymać, są niespokojne – opowiada Paweł.

Dozwolone do lat 4

W kaplicy dla dzieci są miejsca dla rodziców i kilka stolików dla dzieci. Najmłodsi mają do dyspozycji zabawki, książeczki, także o tematyce religijnej. Jest też telebim, na którym wyświetlany jest obraz z kamery zamontowanej w głównym ołtarzu. Kiedy po jednej z niedzielnych Mszy św. spotykamy się na rozmowie w kaplicy, Paweł z Renatą wieszają akurat bardzo ładne dekoracje. Niektóre robią sami, a część podrzuca im jedna z mam. Między nimi znajduje się m.in. regulamin przebywania w kaplicy. Pierwszy punkt brzmi: „Kaplica Św. Rodziny przeznaczona jest dla dzieci max. do lat 4. Prosimy pamiętać, iż jest to nadal miejsce poświęcone na modlitwę – kolorowanki, książeczki, zabawki mają za zadanie pomóc dzieciom spędzić czas, podczas którego rodzice aktywnie uczestniczą we Mszy świętej lub nabożeństwie”. – Niestety, w ostatnim czasie do kaplicy przychodzą starsze dzieci. Robi się niepotrzebny hałas i zgiełk – przyznają zgodnie Renata i Paweł.

Albo liturgia, albo dziecko

Nie brakuje też osób, które podają w wątpliwość sens tworzenia kaplic dla dzieci. Padają argumenty, że dawniej maluchy musiały wytrzymać w kościele tak długo, jak trzeba było. Niektórzy duszpasterze również nie są przekonani do wydzielania w kościele specjalnych miejsc dla bardzo małych dzieci. – Kiedy rodzice idą do teatru, nie zabierają ze sobą dzieci, chcą obcować ze sztuką bez hałasu i nerwów. Kościół jest jeszcze ważniejszym miejscem, gdzie pogłębiamy swoje relacje z Bogiem. Niektórzy rodzice bardzo się denerwują zachowaniem swoich małych pociech, całą energię wkładają w to, aby nie rozrabiały. Nie skupiają się na liturgii słowa – zaznacza proboszcz jednej z krakowskich parafii. Paweł Liszka podpowiada jeszcze jedno rozwiązanie. – Jeden z kapłanów radził moim przyjaciołom, że kiedy ich małe dzieci są niegrzeczne na niedzielnej Mszy św., mogą je zostawić pod opieką w domu. I przyjść na Mszę z dzieckiem w dzień powszedni – mówi Paweł.

Jak to robią dominikanie

Ze specjalnego traktowania pociech w kościele słyną ojcowie dominikanie. Na Mszach św. dla dzieci, odprawianych w krakowskim klasztorze czy w parafii w Małem Cichem, w czasie modlitwy „Ojcze nasz” dzieci stają przy kapłanie prowadzącym liturgię, chwytają się za ręce i otaczają ołtarz dookoła. Tak jest zawsze na słynnych „dwunastkach” [Mszach w południe – przyp. red.], prowadzonych przez o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego. Szczególnym momentem jest też chrzest. Tu po udzieleniu sakramentu ojcowie podnoszą swoje dzieci bardzo wysoko, a wierni przyjmują nowego chrześcijanina gromkimi oklaskami. Diakon Paweł Pawlikowski cieszy się, że dzieci są w Kościele od zawsze obecne. – Można zobaczyć, jak mamy trzymają na rękach maluchy na Roratach, można zobaczyć, jak rodzice idą ze swoimi pociechami na Mszę św. W domu małe dzieci od najwcześniejszych lat uczy się znaku krzyża, pacierza, Różańca, katechizmu – mówi zakonnik. – Gorzej jednak, gdy potem rodzice wychodzą z założenia, że dzieci są już tak „wyedukowane”, iż mogą je puścić samopas na Msze, nabożeństwa, modlitwy...

Bądźmy jako dzieci

Renata Liszka chciałaby, aby w przyszłości dla rodziców mających małe dzieci były organizowane specjalne wykłady, warsztaty. – Nad wszystkim twórczo i intensywnie myślimy. Nie chodzi nam o to, aby zorganizować coś jednorazowo. Potrzebna jest kontynuacja działań. Za pierwszym razem łatwo się wypalić – mówi. Paweł Pawlikowski przypomina przysłowie, że „dzieci i ryby głosu nie mają”. – Myślę, że to zbyt często dorośli tak właśnie myślą o dziecku. Wydawać by się mogło, że my – w odróżnieniu od nich – wiemy już coś o życiu i to jest prawda. A jednak czasami brakuje nam ducha małego dziecka – twierdzi zakonnik. Przywołuje scenę z Ewangelii, kiedy to apostołowie szorstko zabraniali ludziom przynosić dzieci do Jezusa. – Jezus zareagował na to bardzo stanowczo. Powiedział: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże” – przypomina dominikanin.

To nie świetlica!

Ks. Ireneusz Okarmus

Nie ulega wątpliwości, że wychowanie religijne dziecka zaczyna się od pokazania mu świątyni i nauczenia go pierwszych słów modlitwy. Za tym idzie nauczenie odpowiedniego zachowywania się w miejscu świętym. I to jest zadanie, jakiemu mają sprostać rodzice. Stopniowe wprowadzenie dziecka w tajemnicę Mszy św. to na pewno ważny krok, umożliwiający mu coraz lepsze poznawanie Boga. Kiedy rozpocząć ten proces? Najlepiej jak najwcześniej. Tu mogą jednak pojawić się trudności. Co mają zrobić rodzice, gdy ich trzyletnie dziecko (lub młodsze) jest nadpobudliwe, nudzi się na Mszy, nie potrafi siedzieć spokojnie, tylko cały czas biega po kościele, przeszkadzając innym uczestnikom liturgii? W takiej sytuacji osobna, zamykana kaplica, gdzie rodzice mogą z dzieckiem uczestniczyć w Eucharystii, jednocześnie nie przeszkadzając innym, jest na pewno dobrodziejstwem. Tu jednak trzeba duszpastersko-rodzicielskiej rozwagi, aby nie wpaść w pułapkę. Takie miejsce nie może bowiem dziecku kojarzyć się ze świetlicą. Powinno ono być uczone już od najmłodszych lat, że świątynia to miejsce święte, gdzie trzeba się zachowywać w inny sposób niż podczas zabawy w przedszkolu. W tym kontekście powstaje również ważne pytanie, które powinni sobie zadać sami rodzice: czy rzeczywiście w sytuacji, gdy cały czas koncentrują się na zachowaniu swojego dziecka, uczestniczą w skupieniu we Mszy św.? Mam wątpliwości. Podobnie, jak w sytuacji, gdy niby uczestniczą we Mszy, a tak naprawdę spacerują dokoła świątyni, bo dziecko się nudzi. Może lepiej jest zadbać bardziej o siebie, o swoje głębokie przeżywanie niedzielnej Eucharystii, bo to właśnie z bliskości z Chrystusem można czerpać siłę do wypełniania rodzicielskich obowiązków? Małżonkowie musieliby powiedzieć sobie, że na Mszę niedzielną idą osobno, bez dzieci. Oczywiście, to nie oznacza rezygnacji z wprowadzania dziecka w rzeczywistość świątyni i Mszy. Ale można to czynić w dzień powszedni, przyzwyczajając pociechę do dźwięku organów i śpiewu, aby się nie bała i nie płakała.