Parasol przeciw cwaniactwu

Sylwia Kuś; GN 36/2012 Kraków

publikacja 13.09.2012 07:00

O mądrą pomoc apelują organizacje, które rok w rok walczą z problemem maluchów wyłudzających pieniądze na krakowskich ulicach. Trzeba pomagać dzieciom i... edukować dorosłych.

Parasol przeciw cwaniactwu Grzegorz Kozakiewicz/ GN Przed dawaniem pieniędzy dzieciom – po polsku i angielsku – ostrzegają plakaty.

Zbyt łatwe pieniądze oznaczają bowiem przyzwolenie na kształtowanie się u dzieci złych postaw. Poprzez szeroko pojęte żebractwo uczą się zdobywania pieniędzy bez pracy. Dorośli, ulegający pokusie „pomocy”, w rzeczywistości wyrządzają tylko dzieciom krzywdę. – Ludzie sądzą, że dając 2 zł, robią coś dobrego, a tak naprawdę tylko rozprzestrzeniają zło – ostrzega Józefa Grodecka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie.

Ja jestem w porządku...

Pierwsza akcja MOPS, koncentrująca się na żebractwie, miała miejsce w roku 2001. Nosiła nazwę: „Uważaj, komu dajesz swoje pieniądze. Pomagaj naprawdę”, a jej celem było zidentyfikowanie osób żebrzących i zaoferowanie im pomocy. W roku 2008 pojawił się nowy problem – „wysyp” żebrzących w ogródkach kawiarnianych dzieci. Tym razem akcje MOPS adresowane były do turystów. Hasło: „Dając pieniądze, odbierasz dzieciństwo” miało skłonić do włączenia myślenia. Uzmysławiano, że moneta rzucona dziecku sprawia nam krótką przyjemność, ale dzieciom kłopot na dłuższą metę. – Nie przypisuję ludziom złej woli, to raczej kwestia nieświadomości – tłumaczy J. Grodecka. – Ulegając prośbie o pieniądze, budujemy w sobie przekonanie: jestem w porządku. Ale to tylko oszukiwanie siebie. Czynimy dobrze sobie, nie komuś. W naszym działaniu brak jest jakiegokolwiek myślenia o konsekwencjach. Trzeba zastanowić się, czy faktycznie rozwiązujemy jakiś problem – tłumaczy pani dyrektor.

Są inne sposoby

MOPS wraz z Centrum Profilaktyki i Edukacji Społecznej „Parasol” realizował w czasie tegorocznych wakacji inny projekt – „Pod Parasolem Kazimierza”. Jego adresatami są zarówno darczyńcy, jak i żebrzące dzieci. Propozycją dla tych pierwszych jest refleksja, dla drugich – alternatywny sposób spędzenia wolnego czasu. Wiadomo, że jednym ze sposobów wyłudzania pieniędzy przez dzieci są rysowane przez nie i wciskane klientom kawiarnianych ogródków kartki. W ramach kampanii „Stop żebractwu dzieci” rozdawane są tzw. antykartki, które niosą prosty komunikat: są inne sposoby na szczęśliwe dzieciństwo. – Pieniądze czynią żebrzącym dzieciom wielką krzywdę, uczą je cwaniactwa, mamią, że można nic nie robić, a i tak będzie się miało pieniądze – uważa Marcin Drewniak ze Stowarzyszenia „Parasol” i dodaje: – My dajemy im alternatywę. Nasze centra [przy ul. Izaaka i Rakowickiej – przyp. aut.] to miejsca, w których można usiąść, zjeść, pogadać. To miejsca, w których rozwijają się pozytywne relacje.

Pedagogika uliczna

Do żebrzącego dziecka nie trafi się inaczej niż zabierając je z ulicy, co nie jest łatwe i wymaga specjalnych kwalifikacji. Mają je zatrudnieni w MOPS streetworkerzy, czyli uliczni pedagodzy. Jak wygląda na co dzień ich praca? Jak udaje im się zdobyć zaufanie dzieci potrzebujących pomocy? – Staramy się być blisko młodych i ich problemów. Proces wychodzenia z żebractwa jest długofalowy. To nie jest tak, że powie się: „Zmień się, bądź innym człowiekiem” i tak się dzieje. Nie, trzeba dużo cierpliwości. Nie można od nich za dużo żądać, wszystko trzeba robić stopniowo – tłumaczy Marcin Drewniak. Nawiązanie rozmowy to dopiero pierwszy krok na długiej i często wyboistej drodze ku nowemu, lepszemu, uczciwemu życiu. By pomóc, streetworkerzy muszą wiedzieć, co „wypchnęło” ich rozmówcę na ulicę, muszą go poznać, poznać jego oczekiwania i zachęcić do działania. Nie ma tu gotowych schematów – do każdego podchodzić trzeba w sposób indywidualny. A potem dopiero można zaproponować wyjście z labiryntu. Pokazać, że w Centrum Rakowicka 10 można spędzać czas ciekawiej niż na ulicy, gdzie można zarobić nie tylko pieniądze, ale i guza.

Pomagaj mądrze

A jak my możemy skutecznie pomagać? Jak nie dać się oszukać? – Trzeba, zastanowić się nad możliwościami pomocy, a te są różne: wolontariat, przekazanie 1 proc. podatku, darowizny finansowe... Nawet złotówka, pomnożona przez liczbę darczyńców, czyni nagle magiczną liczbę – twierdzi ks. Bogdan Kordula, szef krakowskiej Caritas, zachęcając do mądrej pomocy. Takie wsparcie zawsze ma sens, choć wiadomo, że problem żebractwa nie zniknie, bo jest stary jak świat. – Nie zniknie, bo to sfera psychiki. Niektórym odpowiada taki sposób życia. Nie można „uszczęśliwiać” nikogo na siłę, ale nie można także przechodzić obok takich ludzi obojętnie – dodaje dyrektor krakowskiego oddziału Caritas, prowadzący na co dzień wiele akcji adresowanych właśnie do dzieci. Celem wszystkich działań jest włączenie ich do wspólnoty: rodzinnej, lokalnej, koleżeńskiej. „Pod Parasolem Kazimierza” to się udało. Kto nie wierzy, może zajrzeć na Izaaka czy Rakowicką. Odbywają się tam regularne „slajdowiska”, czyli pokazy zdjęć podsumowujących kolejne miesiące wspólnej pracy i spotkań. Zapraszani są młodzi ludzie objęci programem, ich rodziny, znajomi oraz sąsiedzi. Pokazowi towarzyszą wspomnienia, quiz z zagadkami oraz poczęstunek. Kolejne „slajdowisko” w listopadzie.