publikacja 20.09.2012 00:15
Rodzicu, jeśli wciąż słyszysz: „nie chce mi się, nie lubię, nie umiem”, przeczytaj poniższy tekst.
Agata Puścikowska
Od początku życia należy rozbudzać w dziecku naturalną ciekawość świata...Na zdjęciu Agnieszka Nowakowska z córką Weroniką
Nauka dziecka – rano w szkole, po południu w domu – to czynność regularna, dość żmudna, a ograniczająca czas na zabawę i błogie nicnierobienie. I dlatego trudno wymagać, żeby, gdy tylko zadzwoni szkolny dzwonek, nasze pociechy z wielkim entuzjazmem i w podskokach wracały do tabliczek mnożenia, ortograficznych wyjątków i budowy jamochłonów. Jeśli jednak powrót do szkoły, a wraz z nim codzienna nauka i odrabianie lekcji, staje się dla całej rodziny koszmarem, zwanym „nie chce mi się, nie lubię i nie umiem”, najwyższy czas to zmienić. Jak? Podpowiadają doświadczone mamy – psycholożki: Agnieszka Nowakowska i Agnieszka Waszkiewicz.
Czym skorupka za młodu…
Żeby dziecięca nauka była skuteczna i nie wiązała się z nadmiernym stresem oraz rodzinnymi kłótniami, „naukowy trening”, wdrażanie pozytywnych nawyków i zasad należy rozpocząć jak najwcześniej. – Przede wszystkim nie wolno oczekiwać, by to dopiero szkoła, w wieku sześciu czy siedmiu lat, zaszczepiła dziecku ciekawość świata, chęć poznawania nowych pojęć, zdobywania umiejętności – mówi Agnieszka Nowakowska, mama trójki dzieci, w tym 8-letniej Weroniki. – Od początku życia dziecka należy rozbudzać w nim naturalną ciekawość świata. Gdy jesteśmy z dwu-, trzylatkiem na spacerze, rozmawiamy, tłumaczymy, zadajemy pytania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.