Płakały jak bobry

Marta Deka; GN 42/2012 Radom

publikacja 30.10.2012 07:00

Na dłużej trafiają tu kobiety, które nie mają się gdzie podziać ze swoimi dziećmi. Na noce bezdomni, jak choćby kobieta, którą w mrozy ogrzewały tylko psy.

Prace remontowe wciąż trwają. Przed odnowionym ośrodkiem ks. Robert Kowalski  i Wojciech Dąbrowski Marta Deka Prace remontowe wciąż trwają. Przed odnowionym ośrodkiem ks. Robert Kowalski i Wojciech Dąbrowski

Dom dla bezdomnych kobiet i noclegownię dla mężczyzn i kobiet Caritas Diecezji Radomskiej prowadzi już od czterech lat. Do tej pory budynek był w użyczeniu. W tym roku Caritas otrzymała go wraz z gruntem za symboliczny 1 procent. Jednak po dokładnych oględzinach okazało się, że wymaga on natychmiastowego remontu.

Nikt nie zamarzł

– Zagrożona była konstrukcja budynku. Należało ją wzmocnić. To już zrobiliśmy, począwszy od wzmocnienia niektórych elementów fundamentu – mówi ks. Robert Kowalski, wicedyrektor diecezjalnej Caritas. Budynek został też osuszony i odwodniony. Została zmieniona cała więźba dachowa, a pokrycie dachu w całości wymienione. Usunięto pęknięcia ścian szczytowych i wymieniono okna. – Jesteśmy na etapie uruchamiania dodatkowej wentylacji całego budynku. Jest to konieczna inwestycja, ponieważ w sezonie zimowym, czyli dla tej placówki „gorącym”, spodziewamy się tutaj 55 mieszkańców. Przy takim natężeniu wymagana jest dobra wentylacja. To gwarantuje komfort przebywającym, ale też zabezpiecza sam budynek przed pleśnią – dodaje. Dla bezdomnych mężczyzn, którzy chcą tu znaleźć schronienie w mroźne noce, przygotowane są 24 miejsca, dla kobiet 6. Jeśli będzie potrzeba, znajdzie się ich więcej. Warunek jest jeden: osoby, które chcą tu przenocować, muszą być trzeźwe. – Nie ma zimy, żeby nie było kompletu. Największym problemem jest nałóg. Bezdomni wiedzą, że nie mogą tu przyjść pijani. I wtedy muszą podjąć decyzję – czy odurzeni alkoholem chcą spać na mrozie, czy trzeźwi przespać noc w ciepłym pomieszczeniu. Jednak często nałóg jest silniejszy – mówi ks. Robert.

W ubiegłym roku Caritas Diecezji Radomskiej wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Strażą Miejską i Policją zorganizowały akcję, której celem była pomoc bezdomnym. Dzięki niej w mieście i gminie nikt nie zamarzł. – Strażnicy miejscy przyjeżdżali po naszych pracowników z jadłodajni i z ciepłymi posiłkami docieraliśmy do ludzi, którzy nie chcieli do nas przyjść – mówi ks. Robert. Kilku z nich udało się jednak namówić. Jak choćby kobietę, która przy dwudziestotrzystopniowym mrozie spała pod gałęziami okrytymi folią. Ogrzewały ją tylko psy. Do domu trafił też mężczyzna, który mieszkał w komórce zbudowanej z pojedynczych desek.

Modlitwa terapią

Większość pomieszczeń w Domu dla Bezdomnych zajmują kobiety z dziećmi. Powinny tu przebywać jeden sezon, ale trudna sytuacja sprawia, że niektóre mieszkają w nim już dwa lata. Do placówki trafiają młode matki, które nie ukończyły 20 lat i nie mogą wrócić do własnego domu, ale też kobiety już dojrzałe, po przejściach. Tam znajdują pomoc. Ale same muszą podjąć decyzję, czy chcą z niej skorzystać. Pracownicy Caritas pomagają im wyjść z bezdomności, organizują spotkania z psychologiem, wysyłają do lekarzy i szukają dla nich pracy. – Od pierwszego października proponujemy nowy rodzaj terapii. Polega ona na tym, że spotykamy się codziennie o 19.00 i wspólnie rozważamy tajemnice różańcowe. Na pierwsze spotkanie przyszło sześć kobiet. Być może po raz pierwszy miały różaniec w ręku. Mam nadzieję, że podczas kolejnych spotkań będzie więcej nie tylko kobiet, ale i mężczyzn, których już mamy w noclegowni kilku. Efekt tej terapii był dla mnie piorunujący, bo podczas modlitwy wszystkie dziewczyny płakały jak bobry, mnie samemu niewiele brakowało, by się rozpłakać – mówi Wojciech Dąbrowski, kierownik Domu dla Bezdomnych. – Jesteśmy w placówce Caritas i najwyższa pora, żeby zacząć prowadzić wśród naszych podopiecznych również terapię modlitwą – dodaje. W przyszłości pan Wojciech chciałby stworzyć krąg biblijny. W Domu dla Bezdomnych są już modlitewniki, jest Pismo Święte i 10 różańców. Na razie to wystarczy. – Jak będzie brakowało, to kupimy następne – mówi kierownik.