Dlaczego cię nie było?

ks. Tomasz Horak

GN 44/2012 |

Braci kapłanów proszę: pomyśl dobrze, zanim zapytasz: „dlaczego cię nie było”.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Wróciłem z różańcowego nabożeństwa w kiepskim nastroju. Ministrantów było troje. Bywały czasy, że liczba sięgała trzydziestki. Dzieci nie było nawet na jedną dziesiątkę. Dorosłych tyle samo albo i mniej. Wszystko się kurczy i zapada. Na wsi szczególnie. O demografii już nieraz pisałem – to jedna z przyczyn kurczenia się także parafialnego życia.

Skoro to jedna z przyczyn, to jakie są inne? Druga to strasznie poszarpany rytm życia – od malucha po emeryta. Przemysłu prawie nie ma – gdzież te papiernie, gdzie fabryki mebli, gdzie zakłady maszynowe... Ciężka harówka tam była, ale po ośmiu godzinach był fajrant. Dziś mamy w okolicy kilkanaście super i hyper (marketów oczywiście). Szczęśliwcy dostali pracę. Tam nie ma fajrantu. Tam jest cały dzień, a często i kawał nocy zabrany – i to w systemie śmieciowo-niewolniczym. A niedziele! Całe tabuny kupujących. „No bo, proszę księdza, w tygodniu to ja nie mam kiedy, a jak się trafi wolne w niedzielę, no to muszę, rozumie ksiądz?”. Rozumiem, że nakręciła się spirala sprzężenia zwrotnego. Jak u tego pijaka w „Małym Księciu”. „Dlaczego pijesz? – Bo się wstydzę. A czego się wstydzisz? – Że piję”. Koło się zamyka. Czym rozwalić to diabelskie koło? Dzieci też mają przerąbane. Jak widzę sześciolatków na przystanku, to mną aż trzęsie. Zanim wymyśliło się obniżenie wieku, trzeba było przygotować strukturę szkół, dojazdów, opieki. Ci w stolicy o niczym pojęcia nie mają. Młodzieży też trudno.

Gimnazjalistom, licealistom, także tym z zawodówek – im dochodzi praktyka. Zasuwa to potem po ciemku rowerem. Głodne, zmęczone, nieraz mokre i zziębnięte. I złe na cały świat. A sfrustrowany proboszcz zapyta przy okazji: czemu cię nie widziałem ostatnio? „A ksiądz to nic nie rozumie” – usłyszałem kiedyś. Niektóre dzieci „chodzą” do szkoły muzycznej. W to „chodzenie” zaangażowana jest cała rodzina. A już najlepiej, jak jest babcia z prawem jazdy, wolnym czasem i samochodem. Przecież ze wsi to wyprawa kończąca się ciemną nocą. No to po co ta muzyka – ktoś powie. A ja się cieszę z tych dzieci z muzycznej. Jak one tam się zmieniają i rozwijają – pod wieloma względami. Ale jak mają być na tym różańcowym nabożeństwie? Albo na ministranckim dyżurze? Usłyszałem raz co innego: „A, wy tam na wsi...”. Hola, hola! Nas jest w kraju połowa, kilkanaście milionów! W niejednej okolicy stokroć trudniej wszystko się kręci (albo przestaje się kręcić) niż u nas, na Opolszczyźnie. A braci kapłanów proszę: pomyśl dobrze, zanim zapytasz: „dlaczego cię nie było”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.