Szkoła niepodległych

Ks. Zbigniew Wielgosz; GN 45/2012 Tarnów

publikacja 18.11.2012 07:00

Liceum Akademickie Korpusu Kadetów. Tak głosi napis przy wejściu. Nad napisem – godło narodowe i jakby promienista aureola. W środku półmrok i cisza. Trwają lekcje. W jednej z sal urządzana jest kaplica. Coś niespotykanego w budynku, który powstał z inspiracji posła na Sejm PRL Franciszka Mleczki.


Podczas
Mszy św. w dniu ślubowania kadetów
 Franciszek Brzyk Podczas
Mszy św. w dniu ślubowania kadetów


Do końca ubiegłego roku liceum kadetów i internat mieściły się w Lipinach, w Radomskiem. – Utrzymanie szkoły w Lipinach dużo kosztowało, m.in. ze względu na odległości od ośrodków szkoleniowych, w których uczniowie mogliby rozwijać swoje umiejętności. Dlatego szukałem miejsca, gdzie dałoby się taniej realizować plan edukacyjny szkoły, nie tylko w wymiarze przeszkolenia wojskowego. Po spotkaniu z kadetami z Kaliningradu uświadomiłem sobie, że jeśli nasza szkoła ma być dobra, musi mieć właściwe zaplecze pod każdym względem. Znalazłem takie w Łysej Górze. W wakacje podjąłem decyzję o przeniesieniu szkoły do Łysej Góry. Niestety, tylko połowa uczniów – 40 osób – przeszła do nowej placówki – mówi ks. płk. Marek Wesołowski.


Chlubna przeszłość ożywa


Szkołę prowadzi Fundacja św. Marcina „Patria et Misericordia”, która powstała z inicjatywy bp. polowego WP Tadeusza Płoskiego. Jednym z jej celów było stworzenie ośrodka dla żołnierzy powracających z misji zagranicznych, ale nie udało się tego zrobić, także ze względu na śmierć biskupa oraz szefa sztabu generalnego w katastrofie smoleńskiej. Drugim celem fundacji było prowadzenie szkoły na wzór przedwojennych szkół kadeckich w Polsce oraz junackiej w Palestynie, w nawiązaniu do tradycji Szkoły Rycerskiej z czasów stanisławowskich. Szkoła miała przygotowywać nie tylko do pracy w wojsku, ale w innych służbach mundurowych, w administracji publicznej, dyplomacji.
– Przewodnią ideą edukacji w Liceum Akademickim KK jest wychowanie patriotyczne. Przed wojną patriotyzm, miłość do ojczyzny, służba Polsce były priorytetem wychowania szkolnego. Młodzież ze szkół kadeckich zasilała szeregi AK, cichociemnych.

Ponad 20 kadetów bez zgody przełożonych walczyło w powstaniu śląskim. Kiedy wrócili do szkoły, zostali jednego dnia ukarani – zawieszeni w czynnościach uczniów, a drugiego – wyróżnieni najwyższymi odznaczeniami państwowymi. Kadet Karol Chodkiewicz, jedyny żyjący wówczas potomek zasłużonej dla Polski rodziny, zginął w powstaniu śląskim – dodaje ks. Wesołowski.
 Przed wojną istniały cztery szkoły kadetów, które były centrami wychowującymi dla wojska. Ale nie tylko. Rodziły się w nich także powołania do kapłaństwa. – Największym atutem dzisiejszej szkoły jest przejęcie tradycji kadetów przedwojennych. Oni bardzo się cieszą tym dziełem i chcą, żeby ich tradycja była kontynuowana w formie takiej edukacji młodzieży. Cieszą się, że są ludzie, którzy wyznają takie same wartości. Wydaje się, że nasza armia potrzebuje ludzi przygotowanych, także w wymiarze moralnym, duchowym czy patriotycznym. Patriotyzm plus umiejętności wojskowe plus nauka stworzą szkołę inną niż wszystkie. Chyba brakuje dziś placówek, które z takim pietyzmem uczyłyby patriotyzmu, nie lekceważąc rozwoju duchowego, religijnego – podkreśla Franciszek Brzyk, dyrektor liceum.


Boga i Ojczyznę kochać


Wychowanie patriotyczne skupia się z jednej strony na uroczystym przeżywaniu narodowych rocznic, najbliższej związanej z odzyskaniem niepodległości, potem z rocznicą powstania styczniowego, dnia urodzin Piłsudskiego. – Przygotowujemy się do majowej uroczystości nadania naszej szkole imienia prezydenta Kaczorowskiego – mówi ks. Wesołowski. W szkole działa kółko historyczne, na którym młodzież jeszcze bliżej poznaje historię Polski, poszerzając wiedzę nie tylko o fakty, ale i zrozumienie dla historii. Codziennie jest też modlitwa za tych, którzy oddali życie za ojczyznę.
Ważnym symbolicznie rysem codziennego życia szkoły w Lipinach było wciąganie flagi narodowej na maszt i jej zdejmowanie. W Łysej Górze ta praktyka zostanie na powrót wprowadzona, gdy szkoła „okrzepnie”. Grupa kadetów uczy się gry na trąbce, by móc odegrać m.in. sygnały wojskowe związane z rytuałem wciągania flagi.
Wychowanie patriotyczne ściśle wiąże się z troską o rozwój duchowy. Liceum akademickie KK w tym wymiarze jest szkołą – nie z nazwy, ale z ducha – katolicką. Codzienna modlitwa, wspólne wyjście na niedzielną Mszę św. do kościoła parafialnego, kaplica w szkole... – Zostanie w niej umieszczona wkrótce figura Matki Bożej, dar śp. bp. Tadeusza Płoskiego. Po otrzymaniu zgody od biskupa miejsca chcemy w kaplicy modlić się za naszych dobrodziejów i absolwentów szkół kadetów – dodaje ks. Wesołowski.


Zdrowy jak kadet


Łysogórskie liceum kadetów kładzie mocny nacisk na rozwój fizyczny: codziennie jest zaprawa, a w tygodniu nauka pływania, jazdy konnej, musztra, szkolenia wojskowe w teorii i praktyce, w projekcie jest nauka jazdy na nartach w ferie zimowe. Niektórzy uczniowie mają za sobą skoki spadochronowe. Sport nie przeszkadza nauce, a w liceum trzeba się sporo uczyć. – Młodzież ma w sumie 23 godziny tygodniowo więcej niż w zwyczajnym liceum, kładziemy nacisk na przedmioty ścisłe, języki obce angielski, niemiecki i rosyjski. Mamy dobrych nauczycieli. Grupy klasowe są małe, więc łatwiej podnosić poziom wiedzy, nadrabiać braki przez dodatkowe zajęcia. Działają kółka dla tych, którzy chcą zdać maturę rozszerzoną, na przykład z angielskiego. Jest też koło chemiczne. Zajęcia są do 14.00, potem nauka własna. Mamy wielu dobrych uczniów, najlepsi pojadą teraz do Anglii na przejęcie tradycji szkół kadeckich – mówi ks. Wesołowski.
Cechą programu wychowawczego w liceum jest dyscyplina i określony porządek dnia. Kadeci wstają o 6.00, dziesięć minut później mają zaprawę, potem śniadanie, apel, przejście do szkoły i powrót z niej do internatu. Po lekcjach w szkole nauka własna, nie licząc zajęć sportowych, szkoleń i ćwiczeń. Nie ma czasu na leniuchowanie.

Następcy rosną


Rafał Leśniewski


– Jest dużo szkół z klasami mundurowymi, ale sądzę, że ta, do której chodzę, jest najlepszym wyborem, także dlatego że jest katolicka, co przychylnie nastawiło do niej moich rodziców. Swoją przyszłość wiążę z wojskiem. Mogłem tu zdobyć takie umiejętności, jak skakanie ze spadochronem, nurkowanie. Z jazdą konną na razie jest średnio, ale coraz lepiej. Rozwój duchowy jest dla mnie ważny. Każdy, kto tu przyszedł, wiedział, że jest to szkoła katolicka, a przy tym uczy patriotyzmu, miłości i oddania ojczyźnie. Ta szkoła ma nas wychować na patriotów i przygotować do życia. Dyscyplina? Na początku ciężko, bo w domu się leżało, ale po jakimś czasie porządek wchodzi w krew, człowiek się zmienia.



Aleksanda Adamska


– Od zawsze wiązałam swoją przyszłość z jakąś służbą mundurową. Chcę spełnić marzenia, zaczynając naukę w liceum kadetów. Nie bałam się rozłąki z domem, bo przecież wyjeżdżamy do rodziców, spotykamy się z przyjaciółmi. Cieszę się, że w szkole i internacie panuje porządek, dyscyplina, że plan dnia jest tak wypełniony, nie tylko nauką, ale też sportem. Nie lubię się nudzić, zresztą szkoła zwyczajnie na to nie pozwala. W nauce potrafimy sobie wzajemnie pomagać, a do dyscypliny można się szybko przyzwyczaić, choć wstawanie o 6.00 jest czasem bolesne. Magnesem przyjścia tutaj był także katolicki charakter szkoły. Cieszę się, że przede mną skoki ze spadochronem i wyjazdy do jednostek wojskowych na szkolenia.



Cezary Stiepowikow


– Chodzę do II klasy. Interesuje mnie wojsko i ta szkoła w porównaniu z innymi dawała największe możliwości. Informację znalazłem w internecie. Moje życie od zawsze było uporządkowane, dlatego nie przeraziła mnie szkolna dyscyplina i porządek. Mam za sobą pięć skoków spadochronowych, w tym trzy z czasów szkolnych. Bardzo mi się podobało, zresztą tata był w wojskach desantowych. Bardzo liczy się dla mnie patriotyzm. Żyję przecież w Polsce, wiem, że ludzie dla niej walczyli i potrzebni są ich następcy. Konieczny jest szacunek dla historii i ta szkoła go uczy. Mamy codzienną modlitwę, niedzielną Mszę św. Odnoszę wrażenie, że ci, którzy ukończyli taką szkołę są inni, żeby nie powiedzieć wyjątkowi.