Ocaleni wykluczeni

GN 47/2012 Gdańsk

publikacja 01.12.2012 07:00

Życie Marka przebiegało dwutorowo – sprzed komputera na imprezę, z imprezy do komputera. Jak sam mówi, miał alergię na naukę.

 Uczestnicy projektu nabierają pewności siebie. Na ich twarzach częściej gości uśmiech caritas archidiecezji gdańskiej Uczestnicy projektu nabierają pewności siebie. Na ich twarzach częściej gości uśmiech

Hani też nie szło w szkole. Była w piątym miesiącu ciąży. Toksyczny związek, w którym tkwiła od dłuższego czasu, sprawił, że czuła się poraniona – fizycznie i psychicznie. Piotrek potrafił tygodniami nie wychodzić z domu. Tworzył w głowie swój własny świat. Bał się ludzi. Daria chciała w końcu zacząć być sobą. W środowisku, w którym się obracała, musiała udawać kogoś, kim nie była. Zapomniała, czym jest uśmiech. U Michała stwierdzono schizofrenię. Trafił do psychiatry. Próbował normalnie funkcjonować. Nie dawał rady. Każde drobne potknięcie w jego przypadku urastało do rangi klęski. Nikt z nich nie miał stałej pracy.

Kim chciałbym zostać?

– Od dawna nie chodziłem do szkoły. Opieprzałem się. Mama powiedziała mi, żebym w końcu ruszył tyłek i zmienił coś w swoim życiu – mówi Marek. Część z własnej woli, inni za namową rodziny zdecydowali się wziąć udział w innowacyjnym projekcie „Druga Szansa”, organizowanym od 2010 roku przez Caritas Archidiecezji Gdańskiej. Mogą zgłaszać się do niego młodzi ludzie w wieku od 18 do 25 lat, którzy ukończyli edukację na poziomie podstawowym.

– Przeważnie są to osoby z domów dysfunkcyjnych, zaburzone emocjonalnie, niemogące odnaleźć się wśród rówieśników, z bardzo niską samooceną. Niektórzy popadają w konflikt z prawem. Niekiedy są po terapiach alkoholowych i narkotykowych. Ich życie jest najczęściej jednym wielkim pasmem nieszczęść i porażek – mówi Izabela Mikołajewska, pracownik Caritas. Pierwsze dwa miesiące zajmuje diagnoza predyspozycji zawodowych i praca nad kompetencjami społecznymi. Kursanci biorą udział w warsztatach psychologicznych, szkoleniach komputerowych i treningu umiejętności życiowych, podczas którego m.in. opracowują budżet domowy. Potem wszyscy wybierają kierunek kształcenia zawodowego. W Caritas uczą się pod okiem specjalistów, a następnie praktykują u potencjalnego pracodawcy. Uczestnik kursu może zostać m.in. kucharzem, tapicerem, pomocnikiem mechanika samochodowego, ogrodnikiem, sprzedawcą. – Kładziemy nacisk, by młodzi ludzie uczyli się profesji rozwojowych, takich, na które jest zapotrzebowanie na rynku pracy. Bezpłatne staże w firmach, które zapewniamy naszym podopiecznym, często kończą się stałym zatrudnieniem – mówi Jolanta Kruk, kierownik projektu.

Przyjaciel coach

Od samego początku każdemu z uczestników programu towarzyszy tzw. coach. Spotkania z nim nie mają określonego planu. – Przede wszystkim słucham. Nie prawię morałów. Jestem po trochu mamą, tatą, siostrą, bratem i kumplem. Oni do wszystkiego dochodzą sami, ale moją rolą jest powoli prowadzić ich do celu – tłumaczy Izabela Mikołajewska, coach. – W rzeczywistości głównym celem projektu wcale nie jest znalezienie im pracy. Chodzi o to, żeby odkryli swoje dobre cechy i zdolności, byli bardziej zmotywowani do działania, otwarci na świat i ludzi – dodaje. Coach tłumaczy, jak pisać CV, wypełniać urzędowe druki, jeśli wymaga tego sytuacja, kontaktuje się z kuratorem, uczestniczy w rozprawach sądowych, pomaga w znalezieniu praktyk, a potem pracy.

Początki wzajemnych relacji bywają trudne. Kursanci często są zdystansowani. Na próby pomocy reagują agresją. „Co ty możesz wiedzieć o życiu? Masz dobry zawód, wykształcenie, pieniądze, więc się nie wymądrzaj” – mówią. Ostatecznie bardzo często zaprzyjaźniają się z coachem. – Przyszedłem na pierwsze spotkanie i przeżyłem szok. Dziwny człowiek siedzi przede mną, bełkocze jakieś dyrdymały, podsuwa formularze do wypełnienia, pyta o prywatne sprawy. Co to ma być? Nie na to się pisałem, wypad! – opowiada Marek, który ostatecznie ukończył program z wyróżnieniem. Zdarza się jednak, że ktoś po jakimś czasie rezygnuje. – Często rodziny ciągną w dół. Widzą, że synowi albo córce zaczyna coś wychodzić. Niestety zamiast motywować, tłamszą zapał swojego dziecka – tłumaczy Izabela Mikołajewska. Inni odchodzą, bo perspektywa zmiany trybu życia ich przerasta. Na szczęście nierzadko wracają. Zadaniem opiekuna jest pomóc im wytrwać do końca.

Coś się zmieniło?

Dotychczas odbyły się dwie edycje projektu. Prawie 45 proc. osób, które wzięły w nim udział, zaistniało na rynku pracy. Część z nich zarabia nieprzerwanie od roku. – Młody, osiemnastoletni człowiek, który wypada z systemu edukacji i nie uczy się konkretnego zawodu, skazany jest na „niebyt”. Nasz program uchyla mu furtkę do godnego życia – mówi Jolanta Kruk. W trakcie i po zakończeniu kursu jego uczestnicy spotykają się w tzw. Klubie Aktywności. Tam urządzają wieczory filmowe, słuchają muzyki, rozmawiają. Kiedy odwiedziłem ich przed tygodniem, przygotowywali pizzę. Mimo że moja wizyta była niezapowiedziana, też dostałem kawałek. Smaczna była. Na profesjonalnym, cienkim cieście.

Czy udział w projekcie zmienił ich życie? Michał pracuje w branży ogrodniczej. Chce dalej kształcić się w tym kierunku. Na kursie odnalazł ludzi, na których może polegać. Piotrek przestał się bać. Stał się bardziej towarzyski, spotyka się z przyjaciółmi. Pracował w stoczni i na budowie. Marek jest kucharzem w jednej z gdyńskich restauracji. Potrafi na tysiąc różnych sposobów przyrządzić kurczaka. Bywa, że w pracy spędza 300 godzin miesięcznie. Daria przestała udawać. Już nie przejmuje się problemami całego świata. W końcu zaczęła myśleć o sobie. Skończyła liceum. Szuka darmowego kursu kosmetycznego. Zaraża innych swoim śmiechem. Hania pracuje jako sprzątaczka. Bardzo chciała uwierzyć w siebie. Mówi, że się jej udało.

Imiona bohaterów zostały zmienione. Więcej na temat projektu na stronie: gdansk.caritas.pl/druga_szansa/

TAGI: