Po treningu do kościoła

Dariusz Olejniczak; GN 48/2012 Gdańsk

publikacja 06.12.2012 07:00

- Dzięki temu, że chodzę do kościoła i jestem ministrantem, czuję się lepszym człowiekiem - mówi 12-letni Paris z domu dziecka w Gdańsku-Sobieszewie.

Paris ma 12 lat i już wie, że w przyszłości zostanie piłkarzem Dariusz Olejniczak Paris ma 12 lat i już wie, że w przyszłości zostanie piłkarzem

Gdańskie Domy dla Dzieci są jedną z najnowocześniejszych placówek tego typu w Polsce. Kilka lat temu, dzięki staraniom władz miasta, osiemdziesięcioro dzieci przeprowadziło się z czerwonobrunatnego ceglanego, starego budynku do pięciu nowoczesnych, przypominających domy jednorodzinne, willi. Teraz domków – filii – jest już sześć. Każdy ma swoją własną nazwę. Jest Dom na Wzgórzu, Jodłowy Dom, Dom na Polanie, Dom przy Lesie, Zielony Zakątek i Wiślany Dom. W każdym z tych domów mieszka czternaścioro dzieci, którymi opiekuje się odrębna grupa wychowawców podlegających wspólnej administracji. Dzięki temu dzieci zyskały większą przestrzeń dla siebie, lepsze warunki socjalne, a wszyscy w grupie mają ze sobą lepszy kontakt.

Paris będzie piłkarzem

Ma 12 lat. Do Polski przyjechał z Rumunii razem z rodzicami, którzy wierzyli, że tutaj będzie żyło im się łatwiej. Niestety, nie udało się. Chłopiec mieszka w domu dziecka – a dokładnie w Wiślanym Domu – już cztery lata. W tym czasie od podstaw nauczył się mówić po polsku, poszedł do szkoły, zyskał przyjaciół. Dwa lata temu przyjął chrzest i przystąpił do Pierwszej Komunii.

– Moimi rodzicami chrzestnymi byli wychowawcy z domu, pani Mariola i pan Leszek – opowiada Paris. – Dzięki nim zacząłem poznawać wiarę chrześcijańską. Polubiłem chodzenie do kościoła. Któregoś dnia poszedłem na spotkanie ministrantów w naszej parafii. Przekonał mnie do tego ksiądz Łukasz. Spodobało mi się, zostałem aspirantem – kandydatem na ministranta. Od tej pory chodzę w soboty na spotkania ministrantów, uczę się, przygotowuję do służby przy ołtarzu. Niestety, nie zawsze jest na to wszystko czas… Mimo że chłopiec nie jest jeszcze pełnoprawnym ministrantem, już pomaga księdzu podczas Mszy świętej. Jest odpowiedzialny za patenę. – Najbardziej lubię dźwięk dzwonków i gongu. No i to, że można pomagać księdzu w jego obowiązkach – przyznaje. Chłopiec dzieli swój czas między szkołę, służbę przy ołtarzu i treningi piłkarskie. Jest zapalonym futbolistą. – Jestem zaangażowany w religię – deklaruje. – Chodzę na Msze i przyjmuję Komunię św. Ale w przyszłości chcę zostać piłkarzem – dodaje z przekonaniem.

Ministranci na boisku

Ksiądz Łukasz Stachura MS dziś pełni swoją służbę w sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej w Dębowcu. Jeszcze niedawno pracował na drugim końcu Polski, w sanktuarium na Wyspie Sobieszewskiej. Opiekował się wtedy ministrantami. Doskonale pamięta Parisa. – Rzeczywiście, on uwielbia piłkę nożną – przyznaje kapłan. – Poznałem go na boisku. Od czasu do czasu grywałem z ministrantami w piłkę i któregoś dnia zjawił się ten dzieciak. Zagraliśmy mecz. Od razu było widać, że ma talent. Zaproponowałem, żeby przyszedł na spotkanie ministrantów, inni chłopcy też zaczęli go namawiać. I tak to się zaczęło. Prowadziłem wiele zajęć sportowych z ministrantami, bo oni bardzo to lubili. Paris świetnie daje sobie radę nie tylko na boisku, ale i doskonale jeździ na rolkach. Poza tym brał udział w piłkarskich turniejach. Był między innymi na zawodach w Mrągowie. Tak naprawdę dotarłem do niego i przekonałem go do ministrantury właśnie przez sport. Ks. Łukasz Stachura mówi, że Paris ma dobre serce. – Jest spokojny, chociaż niepozbawiony temperamentu, czasem lubi zrobić coś po swojemu. Ale można się z nim dogadać. Nie ma co do tego wątpliwości także wychowawczyni chłopca, Katarzyna Wasilewska. – To jest nasze słoneczko – mówi pani. – Parisa wszyscy lubią, bo nie da się go nie lubić. Jest bardzo sumienny i pogodny. Starsi wychowankowie opiekują się nim i pomagają mu, kiedy potrzebuje pomocy.

Ekolog przy ołtarzu

Wychowawcy z Gdańskich Domów dla Dzieci bardzo życzliwie wspominają ks. Łukasza. – On miał doskonały kontakt z naszymi wychowankami – mówi jedna z nauczycielek. – Dzieciaki garnęły się do niego. Teraz zadania ks. Stachury przejął ks. Michał Gierut MS. – Dopiero poznaję te dzieci – przyznaje. – Parisa oczywiście miałem okazję już spotkać. Ale w każdym z sześciu domków dzieci i wychowawcy starają się pielęgnować wiarę. W Sobieszewie nie tylko chłopcy angażują się w życie parafii. Dziewczynki śpiewają w scholi. Dzieci z innych domów rozsianych po całym Gdańsku chodzą w każdą niedzielę na Msze św., a Boże Narodzenie i wspólna wigilia to wielkie święto. W tym roku wieczerzę przygotowują dzieci i wychowawcy z filii domu dziecka zwanej Zielonym Zakątkiem na gdańskiej Olszynce. Z kolei wychowankowie z Domu na Wzgórzu pracują nad jasełkami, które zaprezentowane zostaną podczas spotkania mieszkańców wszystkich domów. W Zielonym Zakątku mieszka kolega Parisa,13-letni Paweł. On też jest aspirantem, ale ze znacznie krótszym od Parisa stażem. – Chodzę na spotkania ministrantów dopiero kilka miesięcy – mówi chłopiec. – Ale mam zamiar wytrwać jak najdłużej.

Mam wielu kolegów w szkole, którzy służą do Mszy. Oni mnie namówili. Lubię organizować sobie czas poza lekcjami, więc postanowiłem spróbować. I polubiłem to. Na razie Paweł poznaje obowiązki ministranta. – Uczę się tego razem z innymi aspirantami, żeby w czasie Mszy wszystko robić, jak należy – wyjaśnia. Chłopiec poznaje też nowe modlitwy i czyta biografie wielkich postaci Kościoła. Czeka na egzamin, po którym zostanie pełnoprawnym ministrantem. Dostanie wtedy szatę liturgiczną. – Ostatnio czytałem o ojcu Pio i księdzu Popiełuszce – mówi Paweł. – Ta lektura zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie mogę zrozumieć, dlaczego oni go tak skatowali i zabili – mówi. – Zastanawiam się, czy na świecie jest więcej ludzi dobrych czy złych i czy ci źli są źli tak naprawdę, z natury. Może działają pod czyimś wpływem, może żałują tego, co zrobili? Może trzeba im wybaczyć? Paweł w przyszłości chce pojechać na grób ks. Jerzego Popiełuszki. Wśród szkolnych kolegów Pawła jest wielu ministrantów. W Zielonym Zakątku tylko on. – Połowa mojej klasy to ministranci – mówi chłopiec. – Dlatego nikt się nie dziwi, że ktoś woli służyć do Mszy, niż grać w piłkę. – Paweł ma też wiele innych pasji – mówi Halina Stępień, wychowawczyni. – Lubi czytać, pasjonuje go ekologia, chce, żebyśmy wprowadzili pojemniki do segregacji odpadów. Deklaruje, że będzie się tym zajmował. Lubi prace porządkowe. Ale wiara jest dla niego czymś ważnym. To budujące w przypadku współczesnego nastolatka. Paweł ma jedno marzenie, a właściwie cel, który zamierza zrealizować w przyszłym roku. Chce pójść z pielgrzymką w intencji uzdrowienia swojej mamy. _

Ministranckie stopnie i funkcje:

aspirant – pierwsze 3 miesiące okresu kandydackiego – przyszli ministranci podczas liturgii nie wkładają jeszcze komży

kandydat – przyjęto, że kandydaci nie mają stroju liturgicznego, są jednak wyjątki. Okres kandydatury określa proboszcz lub opiekun parafialny LSO. Winien on być na tyle długi, aby kandydat poznał wszystkie elementy służby przy ołtarzu

ministrant – po okresie kandydatury zostaje uroczyście pobłogosławiony do pełnienia funkcji ministranta

lektor – ministrant słowa Bożego – w Liturgicznej Służbie Ołtarza to ministrant pełniący funkcję lektora i pobłogosławiony do jej pełnienia przez biskupa. Do jego zadań należy odczytywanie słowa Bożego, wezwań modlitwy powszechnej, komentarzy mszalnych, może także wykonywać psalmy responsoryjne

ceremoniarz – mistrz ceremonii – ministrant w stopniu ceremoniarza, odpowiada za przygotowanie liturgii i jej poprawny przebieg