Miłość jak melodia

Gn 2/2013 Kraków

publikacja 17.01.2013 06:11

O budowaniu małżeńskiej więzi i modlitwie o dobry seks z o. Ksawerym Knotzem OFMCap, duszpasterzem rodzin, rozmawia Monika Łącka.

 – Nawet najbardziej zapracowane małżeństwo powinno znaleźć czas na romantyczną randkę, np. kolację albo filiżankę czekolady. By nagle nie zacząć mijać się w drzwiach – przekonuje o. Knotz Monika Łącka – Nawet najbardziej zapracowane małżeństwo powinno znaleźć czas na romantyczną randkę, np. kolację albo filiżankę czekolady. By nagle nie zacząć mijać się w drzwiach – przekonuje o. Knotz

Monika Łącka: Czego życzy Ojciec wszystkim małżeństwom naszej diecezji na nowy 2013 rok i każdy kolejny rok wspólnego życia?

O. Ksawery Knotz OFMCap: – Szczęścia przeżywanego we dwoje i z Bogiem. Jeśli małżonkowie są ze sobą szczęśliwi, jeśli wiedzą, że są w związku z człowiekiem, którego kochają i są przez niego kochani, mają siłę do pokonywania problemów codzienności, osiągania sukcesów w pracy itd. Szczęśliwa małżeńska miłość rozjaśnia wszystkie płaszczyzny życia.

Jak przekonać małżonków, że Bóg jest przy nich nie tylko wtedy, gdy wspólnie się modlą, ale także gdy gotują obiad i podczas współżycia seksualnego? Dla wielu osób to nowość, którą trudno zrozumieć, bo na ambonie prawie nikt o tym nie mówi...

– Ludzie często uważają, że Bóg jest obecny tylko w kościele, np. podczas sprawowania sakramentów. Ewentualnie przypominają sobie o Bogu, gdy w ich życiu dzieje się coś złego. Nie mają wtedy oporów, by prosić Go na przykład o uzdrowienie z różnych chorób i liczą na Bożą ingerencję w sprawy związane z fizjologią. Natomiast gdy słyszą, że mogą zaprosić Boga do małżeńskiego łoża, mówią, że to przesada, że nie wypada. W ten sposób oddzielają swoje życie seksualne od Boga, moralności, duchowości, jakby nie dostrzegali, że seks wiąże się z podejmowaniem konkretnych decyzji, że podejmując współżycie seksualne, nie tylko biorą odpowiedzialność za to, co robią, ale także budują relacje – ze sobą nawzajem i z Bogiem.

Są jednak osoby, które z domu rodzinnego wyniosły błędne przeświadczenie (z którego trudno się potem uwolnić w życiu małżeńskim), że wszystko, co związane jest ze sferą seksualną, jest grzeszne, a seks jest tylko po to, by w małżeństwie pojawiły się dzieci.

– To problem, który rzadko jest podejmowany w Kościele – bo na Mszy św. nie wypada, a konfesjonał nie zawsze sprzyja prostowaniu błędnych poglądów. Dodatkowo w takim błędnym myśleniu, które jest sprzeczne z sakramentem małżeństwa i z nauczaniem Kościoła o etyce ludzkiej seksualności, może utwierdzać otoczenie (już w dorosłym życiu) lub – niestety – także niektórzy kapłani. Jest grupa ludzi, którzy słyszą na przykład, że współżycie przed ślubem jest złem, ale potem rozciągają ten wątek nauczania Kościoła na każde współżycie, także w małżeństwie. Godzą się na nie, ale nie cenią sobie jego wartości, o której nigdy w Kościele nie słyszeli.

A gdy w końcu mądry spowiednik powie, że o życie seksualne w małżeństwie dbać trzeba, pojawia się zaskoczenie. „No bo jak ksiądz może tak myśleć”...

– A ten ksiądz ma rację, bo seks nie jest mało znaczącym dodatkiem do codzienności życia małżeńskiego, który można spychać na plan dalszy. Jest częścią świętości sakramentalnego życia małżeńskiego, o którą trzeba się troszczyć, bo Bóg chce nią małżonków obdarowywać. Skoro prosimy Go o różne rzeczy, warto również prosić o dobre pożycie. Gdy małżonkowie się kochają, są ze sobą szczęśliwi, są też w stanie łaski, łatwiej poczuć im Bożą obecność także w najbardziej intymnych chwilach. Jeśli w małżeństwie pojawia się problem ze współżyciem, po pewnym czasie więź między małżonkami może się zachwiać. Mąż i żona nagle przestają rozumieć swoje potrzeby, otwarcie ze sobą o nich rozmawiać i oddalają się od siebie. Mówiąc krótko – choć seks w małżeństwie nie jest najważniejszy, jednak ta sfera życia jest bardzo ważna.

Co zatem w małżeństwie jest najważniejsze?

– Miłość i jedność, które są istotą małżeństwa. Jedność budujemy, spędzając razem czas, rozmawiając, dzieląc się przeżyciami, wychowując dzieci, chodząc na małżeńską randkę (warto znaleźć na nią czas!), całując, pieszcząc współmałżonka... To właśnie współmałżonek jest najważniejszy, a nie praca (w którą czasem uciekają mężowie) lub dzieci i ich wychowywanie (na czym często skupiają się żony, zaniedbując nieco męża). Małżeńską miłość można porównać do melodii wygrywanej na klawiaturze fortepianu. Na żadnym klawiszu i dźwięku nie można nadmiernie się skupić ani żadnego pominąć. W tej melodii jest miejsce na intuicyjne szukanie Boga oraz na szukanie i pragnienie przyjemności. Na wierność, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Na bliskość emocjonalną i fizyczną, intymność, nagość, czułość, zabawę, radość, śmiech (bo współżycie ma być piękne i radosne).

Trochę sielankowy obraz miłości nam się wyłania – pomyślą małżeństwa, które przeżywają kryzys, walczą z problemami, stoją nad przepaścią... Mają szansę na nowo odnaleźć tę miłość na prowadzonych przez Ojca rekolekcjach?

– Sam udział w rekolekcjach to nie wszystko [pełny wykaz oraz informacje o zapisach znajdują się na stronie: www.szansaspotkania.pl – przyp. aut.], choć zdarza się, że przyjeżdżają na nie małżeństwa w poważnym kryzysie. Czasem w ciągu tych kilku dni zdarza się coś „na granicy cudu” – w końcu ze sobą prawdziwie rozmawiają, wyjaśniają sobie ważne sprawy, modlą się. Ale to od nich zależy, czy będą walczyć o miłość, gdy z rekolekcji wrócą.

Ojciec Ksawery Knotz OFMCap mieszka w Skomielnej Czarnej. Od wielu lat prowadzi rekolekcje dla małżeństw. Jest też redaktorem portalu www.szansaspotknania.pl i autorem książek o małżeństwie oraz małżeńskiej seksualności.