Brakujące córki

Andrzej Grajewski

GN 04/2013 |

publikacja 24.01.2013 00:15

200 tys. Polek opiekuje się starszymi ludźmi w Niemczech, a kto zaopiekuje się naszymi staruszkami?

 W Niemczech powstaje coraz więcej domów starców. W połowie XXI w. aż 5 mln Niemców będzie wymagało opieki forum/Joerg Mueller W Niemczech powstaje coraz więcej domów starców. W połowie XXI w. aż 5 mln Niemców będzie wymagało opieki

Społeczeństwo niemieckie szybko się starzeje. Według ubiegłorocznych prognoz Ministerstwa Gospodarki i Technologii liczba Niemców potrzebujących stałej opieki na starość wzrośnie z 2,4 mln w chwili obecnej do 3,4 mln w 2030 roku. Według innych szacunków, w 2050 r. już blisko 5 mln Niemców będzie wymagało systematycznej opieki, co będzie kosztowało państwo ponad 2 biliony euro. Powstaje problem, kto ma się zająć tymi osobami. Bardzo często są to panie przyjeżdżające z Polski. To rosnący rynek pracy, na którym jest obecnych blisko 200 tys. Polek, pracujących legalnie bądź na czarno. W niemieckich mediach nazywa się je czasem „brakującymi córkami”, gdyż nie tylko pomagają emerytom, ale wnoszą w ich życie klimat rodzinnego ciepła.

Legalnie bezpieczniej

Pani Monika od kilku lat wyjeżdża do Niemiec, aby opiekować się starymi ludźmi. Języka dobrze nie znała, ale miała za to inne znakomite referencje. Przez ostatnie kilka lat zajmowała się starą matką. Kiedy przeszła na emeryturę, zgłosiła swoją kandydaturę do biura w zachodniej Polsce, zajmującego się organizacją wyjazdów do Niemiec. Z wykształcenia jest ekonomistą i nie ma żadnych uprawnień pielęgniarskich, ale powiedziano jej, że w tej pracy nie o pomoc medyczną chodzi, ale stałą obecność przy ludziach starszych. Firma pośredniczy między nią a niemiecką rodziną. Od niej otrzymuje obszerną ankietę, w której opisane są zarówno warunki mieszkaniowe, jak i stan zdrowia oraz przyzwyczajenia, hobby, schorzenia, wiek ludzi, którymi ma się opiekować. Rodzina, do której ma jechać, otrzymuje także jej zdjęcie oraz krótkie CV. Pobyty trwają najczęściej kilka tygodni, do dwóch miesięcy. – Więcej zresztą trudno byłoby wytrzymać – mówi pani Monika, zwracając uwagę, że jest to praca bez limitu czasowego i nieraz się jej zdarzało, że trzeba się było zajmować podopiecznym także w nocy. Pobyty opiekunek opłaca rodzina, która rozlicza się z polską firmą. Często te osoby korzystają także z pomocy miejscowych pielęgniarek, które zajmują się m.in. robieniem zastrzyków.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.