Żółtkiem i winem

Justyna Tylman; GN 5/2013 Koszalin

publikacja 09.02.2013 08:20

Uczniowie gorliwie wykonują polecenia nauczyciela, bo ta lekcja zdecydowanie zbliża do Boga.

Żółtkiem i winem Justyna Tylman Grzegorz Prokopiuk przypomina, że w czasie pisania ikony każdy szczegół jest ważny i wymaga starannego odwzorowania.

Zespół Szkół Katolickich na prawie dwa tygodnie stał się prawdziwie ekumenicznym centrum Słupska.

Trudna sztuka pisania

Druga edycja warsztatów pisania ikon cieszy się równie dużym zainteresowaniem jak pierwsza. – Grupa liczy 10 osób, nie tylko z naszej diecezji. Chętni przyjeżdżają naprawdę z daleka, bo ikona potrafi pochłonąć bez reszty – mówi Ewa Sielicka, organizatorka i uczestniczka. Warsztaty nadal prowadzi Grzegorz Prokopiuk, absolwent Teologii Prawosławnej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, który od kilku lat zajmuje się ikonografią prawosławną.

Mimo młodego wieku, o ikonie wie chyba wszystko. Tym razem podzielił się z uczestnikami bardzo tradycyjną metodą pisania. – Piszemy używając tempery jajecznej, która jest połączeniem suchego pigmentu, wina i żółtka – opisuje skrótowo pan Grzegorz. Swoim uczniom, krok po kroku pokazuje, jak wykonać taką miksturę. Stąd garnki i jajka. – Nie jest możliwe, żeby uczestnicy w tak krótkim czasie bezbłędnie opanowali sztukę pisania, dlatego wszytko pokazuje, żeby mogli ćwiczyć w domu – dodaje mistrz. Tym razem na deskę przenieśli Matkę Bożą w typie Psychosostria, gdzie farbę nakłada się subtelnie, bardzo cienkimi warstwami od ciemnego do jasnego. Wiąże się to z symboliką – biel wskazuje światłość, kolor czerwony – żar Ducha Świętego, a niebieski – tajemnicę. – Taki rozkład barw pokazuje, że początkowo Bóg jest niepoznawalny naszym umysłem, dodając coraz więcej bieli, rozświetlamy ciemne partię, co oznacza, że zyskujemy poznanie. Przechodzimy od niewiedzy do wiedzy – wyjaśnia pan Grzegorz.

My, chrześcijanie

Ponad połowa uczestników poprzedniej edycji zdecydowała się na kolejną. – Dla mnie jest to sygnał, że ludzie chcą zgłębiać wiedzę o ikonie, że nie był to tylko jednorazowy zryw emocjonalny – dodaje pani Ewa. Bo ikona to coś więcej niż rysunek na kawałku zagruntowanej deski. To łącznik, nie tylko z Bogiem. Warsztaty są czasem, kiedy ikona staje się łącznikiem między wyznaniowym. – To budzi nadzieję pojednania, które będzie procesem długoletnim, dlatego cieszy mnie zainteresowanie warsztatami szczególnie w środowisku katolików – mówi ikonopis. Zupełnie przypadkowo II warsztaty wpisały się w Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan. – Bardzo nas to cieszy, chociaż my ze sobą o jedności nie rozmawiamy. Ona między nami jest, może dzięki ikonie, która jest dobrem wszystkich chrześcijan? – zastanawia się pani Ewa.

Grzegorz Konopka od dawna chciał spróbować ikonopisania. Jest jedynym, oprócz prowadzącego, mężczyzną w grupie. – Żona mi kazała tu przyjść – żartuje ze śmiechem. Naprawdę ikonami zainteresował się dzięki artykułowi w gazecie. – Tylko nie sądziłem, że to taka żmudna robota. Jestem cholerykiem, a tu wszystko trzeba robić powoli, w skupieniu, krok po kroku – wyjaśnia. I chociaż bardzo trudno mu pracować w ciszy, bez rozmów i żartów, zaczyna doceniać nie tylko kunszt ikonopisania, ale również prawosławne obrzędy. – Dowiedziałem się, że przychodząc do cerkwi, wita się ikonę danego Świętego. To bardzo żywe połączenie człowieka z niebem – mówi. Bo w ikonie jest moc i łaska Boża. Pan Grzegorz przyznaje, że nigdy nie był w cerkwi, a jedynie zaglądał przez dziurkę od klucza.

– Mam wielką nadzieję, że uda mi się to zmienić. Chciałbym uczestniczyć w prawosławnym nabożeństwie – dodaje. Prowadzący zapewnia, że ikona jest bardzo częstym „narzędziem” nawrócenia. – Bo najpierw widzi nas Bóg, a później ikona, koło której przechodzimy – mówi. Tak było w przypadku Małgorzaty Środy, która nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego całe popołudnia spędza w szkolnej salce. – Mam taką potrzebę, czuję, że to, co robię zbliża mnie do Maryi – przyznaje. To jej drugie warsztaty, a kolejność pisanych ikon (najpierw Archanioł, teraz Matka Boża) wpisuje się w duchowość, której pragnie. Chociaż napisanie twarzy Maryi jest dla niej wyzwaniem. – Bo jak można oddać na desce takie Dobro? – zastawania się.