Zagrać, by wygrać

Justyna Jarosińska; GN 6/2013 Lublin

publikacja 12.02.2013 08:20

Pomarańczowe dla kobiet, fioletowe dla mężczyzn. 320 kart. Na nich pytania, stwierdzenia, oczekiwania. Do druku trafiła właśnie pierwsza w Polsce gra dla małżonków.

Agnieszka i Jakub Kołodziejowie, twórcy „Małżeńskiej Gry” Pismo "Zbliżenia" Agnieszka i Jakub Kołodziejowie, twórcy „Małżeńskiej Gry”

Jakiś czas temu o. Ksawery Knotz przekazał nam wiele materiałów zebranych podczas pracy z małżeństwami. Dotyczyły one różnych sytuacji w małżeństwie, oczekiwań żony wobec męża i męża wobec żony – opowiadają Agnieszka i Jakub Kołodziejowie, twórcy „Małżeńskiej Gry”. – Sami także mieliśmy ponad 800 wypowiedzi małżonków dotyczących wzajemnych oczekiwań, spisanych przy okazji spotkań, warsztatów i rekolekcji, które prowadzimy. Był to tak ciekawy materiał, że zaczęliśmy to wszystko porządkować. Powstało sześć kategorii: relacja, seks, dzieci, praca, teściowie oraz kategoria: pozytywy, czyli miłe stwierdzenia. Tak zrodził się pomysł przygotowania gry dla małżonków.

Bez owijania w bawełnę

Na prostokątnym pudełku twarze mężczyzny i kobiety zwrócone do siebie. Pod nimi podpis „Zagraj i wygraj swoje małżeństwo”. W środku karty. 160 dla żony i tyle samo dla męża. 50 kart dotyczy relacji, 40 sfery seksualnej, 20 kart mówi o relacji z dziećmi, po 20 o pracy i o pozytywach w małżeństwie lub we współmałżonku, 10 o relacji z teściami. Żadnego tematu zastępczego ani tzw. owijania w bawełnę. Prawdziwe życie ujęte w sposób prosty, mówiący o odczuciach. Każdy z małżonków ma możliwość wybrania maksymalnie trzech kart z dowolnej kategorii oraz dwóch kart z kategorii pozytywy. – To niezwykle ważne, by tę grę, która jest rozmową, zacząć właśnie od pozytywnego stwierdzenia i zakończyć ją pozytywnym stwierdzeniem – podkreśla Jakub Kołodziej. – To zabezpiecza małżeństwo przed potencjalną kłótnią i tworzy dobre ramy dla konstruktywnego dialogu.

Konsekwencja – nowe buty

Przed kłótnią zabezpiecza także tzw. Karta głosu. Kto ją wylosuje, ma prawo mówienia. Druga strona w tym czasie nie może się wtrącać, przerywać, dopowiadać, co często jest przyczyną nieporozumień i zmienia bieg całej rozmowy. W przypadku złamania tej zasady „winna” osoba ponosi wcześniej ustalone konsekwencje. – Za każdym razem obiecywałam sobie, że już tym razem nie będę przerywać – opowiada Magda Wójtowicz, która wraz z mężem miała możliwość testowania gry. – Nic z tego nie wychodziło i zawsze musiałam ponieść konsekwencje, które mój mąż oczywiście z premedytacją wcześniej ustalał – śmieje się. – A ja właśnie dzięki tym konsekwencjom mam w domu kolejne buty – dodaje zadowolona Monika Iwanek, również testerka gry. Obie kobiety zgodnie podkreślają, że gra jest okazją do porozmawiania o czymś więcej niż tylko rachunki czy problemy dzieci w szkole. – Cały czas widzimy, jak trudno nam w małżeństwie znaleźć czas na rozmowę, na taki prawdziwy kontakt ze sobą – mówi Monika. – Jakiś czas temu postanowiliśmy z mężem, że każdego dnia, kiedy dzieci pójdą już spać, my będziemy mieć czas dla siebie, żeby podzielić się naszymi problemami, wątpliwościami, lękami. Postanowiliśmy rozmawiać ze sobą minimum 10 minut. Mimo że poprzeczka nie jest ustawiona jakoś wysoko, to jednak często zdarzało się, że nawet tak krótki czas był nierealny. Teraz, od kiedy w domu mamy „Małżeńską Grę”, staramy się o tej rozmowie pamiętać.

Zmuszony mąż

Małżonkowie po wyborze kategorii, a z niej maksymalnie trzech kart, które odpowiadają ich odczuciom, układają zakryte karty przed sobą od najmniej ważnych do najważniejszych. Osoba, która ma „Kartę głosu”, zaczyna grę. – Chodzi o to, żeby małżeństwo mogło spotkać się na rozmowie. Są sprawy, o których nie da się porozmawiać w biegu – mówi Agnieszka Kołodziej. – Do rozmowy, także do gry, trzeba usiąść, znaleźć czas i miejsce. – Wielokrotnie jest tak, że chciałabym coś mężowi powiedzieć, ale sama nie wiem jak – mówi Magda Wojtowicz. – Gra i stwierdzenia zawarte na kartach bardzo często ułatwiają rozpoczęcie dialogu. – Prawdopodobnie wiele tematów nie zostałoby przez nas poruszonych, gdyby nie te karty – dopowiada Paweł Wojtowicz.

– Ta gra to też fajna forma „zmuszenia” męża do rozmowy – dodaje ze śmiechem. Że rozmowa między małżonkami jest ważna, to prawda oczywista. Wie o niej prawdopodobnie każdy, kto wstępuje świadomie w związek małżeński. Jednak z biegiem dni i lat okazuje się, że staje się ona coraz trudniejsza, bo najpierw brakuje czasu, potem z braku czasu rodzą się niedopowiedzenia, z niedopowiedzeń życiowe dramaty. Stwierdzenia, że „żona mnie nie rozumie” czy też, że „nie jestem wystarczająco ważna dla męża” stoją u podstaw większości rozwodów. Każda próba porozumienia kończy się awanturą, bo żona nie rozumie, a mąż jest bezuczuciowym tyranem.

„Czuję się samotna i opuszczona”

„Małżeńska Gra” w zamyśle jej twórców ma służyć nauce dobrej komunikacji u tych, którzy tego potrzebują, poprawie jej jakości tam, gdzie nie jest ona zadowalająca, i stworzeniu warunków do dobrej pogawędki dla małżeństwa, które dialog opanowany ma do perfekcji. – Grę testowały różne małżeństwa – opowiada Jakub Kołodziej. – I te, które mają dobrą komunikację, i te, które mają z nią problemy. Najważniejsze w niej jest to, że nie ma przegranych. Małżeństwo zawsze coś zyskuje. Gra ma też taki walor, że daje możliwość zobaczenia, jak w ogóle myślą kobiety i mężczyźni. Ktoś może przypuszczać, że tylko jego małżeństwo dotyka dany problem. Robi się raźniej, kiedy okazuje się, że większość małżonków kłóci się o to samo. Gra oprócz tego, że kończy się wymianą pozytywów, po omówieniu wszystkich kart wymaga wypracowania wspólnych postanowień. Żona wymyśla je mężowi, mąż żonie. Ważne jest, żeby postanowienie było konkretne, np. na karcie jest stwierdzenie: „Czuję się samotna i opuszczona”, a odpowiedzią na to może być postanowienie: „Rezygnuję z wcześniej zaplanowanego wyjazdu w ten weekend”. Takie postanowienie należy zapisać na pustej karcie i umieścić z własnym podpisem w wiadomym miejscu w domu. Gra ma też swój drugi wariant. Żona wybiera karty, o których sądzi, że mąż wybrałby dla niej, i odwrotnie. To dobra okazja, by dowiedzieć się, jak druga strona w związku jest postrzegana, odbierana. – Często okazuje się, że, wbrew powszechnym opiniom, mąż dużo wie o żonie i żona o mężu – twierdzi Jakub Kołodziej.

Nazwać problem

– W Polsce nie było dotąd tego typu gry – podkreślają jej twórcy. – Wszystko jest przygotowane według zasad prawidłowej komunikacji. Nie ma oskarżania, zarzutów, oceny, słów w stylu: „zawsze”, „nigdy”, „wszędzie” – tego, co blokuje komunikację. Niektórzy z naszych testerów brali kartę do ręki i pojawiał się prawie okrzyk zachwytu: „O, to jest właśnie to! Tylko ja nie umiałem tego wyrazić”. – Naszym zdaniem, gra pozwala konkretnie nazywać problemy – opowiadają Monika i Wiesław Iwankowie. – Możemy zobaczyć, jak pokonać trudność, nie atakując siebie nawzajem, i skupić się na jej rozwiązaniu. Pozwala nam też zauważyć, odkryć problem, którego nie dostrzegaliśmy. A poza tym uczy doceniania siebie, chwalenia. Gra, jak mówią Agnieszka i Jakub Kołodziejowie, nie wyczerpuje złożoności małżeńskich relacji, dlatego w pudełku znajdują się też puste karty, na których małżonkowie mogą zapisać swoje oczekiwania, trudności, pytania i uczucia wobec współmałżonka. Ważne tylko, by te własne zawierały informacje na wzór gotowych kart z zestawu. Zapisane czy nie – wydaje się, że małżeńskie karty otwierają nową perspektywę dialogu. Gra pod koniec lutego będzie dostępna w sprzedaży

Pogłębianie komunikacji

Ks. Wiesław Błaszczak – „Małżeńska gra” to w moim odczuciu ważna pomoc w prowadzeniu dialogu małżeńskiego, który ma fundamentalne znaczenie dla porozumienia w rodzinie. To z kolei, co dzieje się w rodzinie, w dużej mierze kształtuje relacje z innymi ludźmi i z Bogiem. Stwierdzenia zapisane na tworzących metodę kartach zostały zebrane przez wiele małżeństw, opracowane przez małżonków – Agnieszkę i Jakuba i sprawdzone, przetestowane również przez małżonków. Myślę, że taki sposób tworzenia metody jest jej najlepszą rekomendacją. Cieszę się, że małżonkowie pragnący pogłębiać swoją komunikację dostają pomoc, która pozwoli im ćwiczyć zdobytą wiedzę, wzmacniać określone obszary relacji małżeńskiej, lepiej rozumieć własne doświadczenie oraz pełniej korzystać z charyzmatów otrzymanych w sakramencie małżeństwa. Mam również nadzieję, że pragnienie bliskości, dobra wola i różnego rodzaju podejmowane przez małżonków inicjatywy mające rozwijać ich relację staną się dzięki „Małżeńskiej grze” o wiele bardziej efektywne. Pallotyn, duszpasterz, rekolekcjonista, doktor psychologii, związany z Ośrodkiem Terapeutyczno- -Szkoleniowym OTS w Lublinie. Zajmuje się poradnictwem duchowym i psychologicznym oraz psychoterapią; prowadzi szkolenia z zakresu teologii i psychologii.