Kiedy wkładamy buty…

Ks. Rafał Olchawski; GN 9/2013 Lublin

publikacja 13.03.2013 09:30

O kameralnym gronie uczniów, wszechobecności artystów, wartościowej wiedzy i najbliższych planach z Jarosławem Ćwiekiem, dyrektorem Liceum Plastycznego im. Józefa Chełmońskiego w Nałęczowie, rozmawia ks. Rafał Olchawski

 – Coraz mniej mamy szkół, które prócz ogólnego wykształcenia zapewniają zdobycie manualnych, technicznych czy artystycznych umiejętności – mówi dyrektor ks. Rafał Olchawski – Coraz mniej mamy szkół, które prócz ogólnego wykształcenia zapewniają zdobycie manualnych, technicznych czy artystycznych umiejętności – mówi dyrektor

Ks. Rafał Olchawski: Jeżeli młody człowiek posiadający zdolności i zainteresowania artystyczne chciałby je rozwijać, dlaczego miałby wybrać Pańską szkołę?

Jarosław Ćwiek: – Nałęczów to malownicza miejscowość, a jej okolice gwarantują spokój, ciszę. Takie warunki nie pozostają bez znaczenia dla rozwoju wrażliwości artystycznej. Pracujemy w kameralnych grupach lekcyjnych, które na zajęciach artystyczno-warsztatowych i językach obcych są dzielone na jeszcze mniejsze, w zależności od specjalności, na jaką zdecydowali się podopieczni. Może to być projektowanie zabawek lub meblarstwo. Niewielkie grupy pozwalają nauczycielowi na poświęcenie maksimum uwagi każdemu uczniowi i budowanie bardzo ważnej w kształceniu artysty relacji mistrz–uczeń.

Trzeba również zaznaczyć, iż jest to jedna z niewielu szkół, która, oprócz zdolności manualnych, technicznych, plastycznych rozwija wrażliwość na sztukę. Placówka przygotowuje ucznia wszechstronnie z zakresu przedmiotów artystycznych w ramach rysunku, malarstwa, rzeźby, podstaw projektowania, fotografii i filmu. Oprócz tego realizujemy program nauczania szkoły ogólnokształcącej, pozwalający na przystąpienie do egzaminu maturalnego. Nasz absolwent kończy szkołę jako dyplomowany plastyk i ma możliwość dalszego rozwoju na studiach wyższych.

Często w naszym społeczeństwie artysta widziany jest jako outsider, a ktoś, kto kończy szkołę plastyczną, w przyszłości nie ma co liczyć na dobrą pracę. Ile w tym prawdy?

– Nie ma w takim przekonaniu ani krzty prawdy. Niestety taki schemat myślenia pokutuje w naszym społeczeństwie od dziesięcioleci. Dzisiaj, jeżeli młody człowiek powie rodzicom, że idzie do „plastyka”, zaraz pojawia się w ich oczach strach i pytanie: z czego będziesz żyć? Największym błędem jest zmuszanie młodego człowieka do wyboru szkoły, jakiej chcą rodzice, a nie ich dziecko. Spotkałem kilka osób, które w młodości nie zdecydowały się na szkołę artystyczną i dzisiaj bardzo tego żałują. Rodzice zazwyczaj przekonują swoje dzieci do wyboru ogólniaka, bo to gwarantuje – razem z późniejszymi studiami – zdobycie porządnego zawodu. Ludzie, którzy zajmują się twórczością, kształtują nasze otoczenie, wrażliwość, postrzeganie świata, edukują nas – choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Kiedy wkładamy buty, koszulę, siedzimy na wygodnym fotelu czy krześle, nie myślimy o tym, że wszystkie te rzeczy to wynik działalności artysty.

Ze strony internetowej szkoły dowiadujemy się, że prace uczniów są wystawiane w ramach różnych konkursów i ekspozycji w całym kraju…

– W szkołach artystycznych musimy zrealizować plan konkursów obligatoryjnych. Jest jednak wiele wydarzeń organizowanych przez inne szkoły czy instytucje, które zapraszają nas do współpracy. Młodzieży nie trzeba długo namawiać. Niedawno dla Wydziału Kultury w Lublinie realizowaliśmy projekt postaci anioła. Uczniowie chętnie odpowiedzieli na to wyzwanie. Zaangażowali się też w akcję związaną z wydaniem w czerwcu kolekcjonerskiej monety ORP Lublin, realizowaną przy współpracy z Narodowym Bankiem Polskim. Mają zaprojektować i wykonać zabawki nawiązujące do okrętu, który będzie widniał na monecie. Myślę, iż są świadomi tego, że każde wyjście na zewnątrz z naszymi pracami wpływa pozytywnie na wizerunek szkoły i stwarza większe możliwości rozwoju w przyszłości. Takie wydarzenia sprzyjają również temu, by nasi podopieczni uczyli się, jak przedstawić, „sprzedać” swoje prace i budować relacje z potencjalnymi oferentami.

Jakie plany gospodarcze i edukacyjne czekają na realizację?

– Moim marzeniem jako dyrektora jest stworzenie manufaktury. Pomysł zyskał uznanie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jak również grupy architektów z Gdańska z Piotrem Czyżem na czele. Powstał już wstępny projekt takiego miejsca. W manufakturze będą produkowane, w krótkich seriach do 100 egzemplarzy, kolekcjonerskie zestawy zabawek z drewna czy tkanin, meble i tym podobne formy użytkowe. Wykorzystalibyśmy wtedy projekty uczniów i nauczycieli z zachowaniem ich praw autorskich. W czerwcu – mam nadzieję – ruszamy z wielkim remontem szkoły w zakresie termomodernizacji. Odnowimy również zabytkową willę Marianówkę, która jest w posiadaniu szkoły. Planujemy tu otworzyć Międzynarodowy Ośrodek Plenerowy; już zostały poczynione formalne kroki w tym zakresie. Czekają nas we wrześniu obchody 110. rocznicy istnienia szkoły. Jej historia sięga roku 1903, kiedy to powstała Szkoła Instruktorów Koszykarskich, a dwa lata później powołano Szkołę Instruktorów Zabawkarskich.•