„Watykaniści” atakują

Agata Puścikowska

GN 12/2013 |

Sytuacja z konklawe i pierwszymi dniami pontyfikatu pokazała, że o Kościele mogą się wypowiadać wszyscy. I dosłownie wszyscy na wszystkim się znają. 

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Studio telewizyjne. W nim znani profesorowie. Znani głównie z tego, że są byłymi księżmi lub też paniami, które jawnie wypowiadają się przeciwko nauczaniu Kościoła. Każdy mówi, co mu ślina na język giętki przyniesie. „Prawda objawiona” w wydaniu bełkotliwym, ubranym w quasi-filozoficzne słówka. Jaki papież jest, a jakiego nie powinno być. Co powinien zrobić i jak zreformować ten opresyjny Kościół. Według „ekspertów”, sprawa jest zaskakująco prosta: należy dopuścić aborcję, antykoncepcję i poprzeć związki partnerskie. To byłby „Kościół otwarty”. To jest zadanie dla nowego papieża – mówią zgodnie „watykaniści”.

Tylko ponieważ twarze w mediach szybko się „ogrywają”, potrzeba coraz to nowych. Więc jeszcze kilka podobnych programów, a zamiast konkubenta piosenkarki, który jako słynny ekspert od Kościoła stał się już prawie „watykanistą”, wystąpi zapewne w programie na żywo piesek piosenkarki – niejaka Ramona, której to obecność w roli eksperta i autorytetu jest jak najbardziej uzasadniona. Piesek stał się celebrytą, gdy na jego adres przesłano jakiś czas temu tzw. narkotyki miękkie. Że w wolność słowa uderzam? Bo każdemu wolno się wypowiadać na każdy temat? Jak mówił klasyk – „wolnoć Tomku w swoim domku”.

Jednak ów „domek” nie powinien chyba oznaczać publicznej przestrzeni, w której każdy może mówić o Kościele katolickim dosłownie wszystko. Nic o nas bez nas, szanowni domorośli „watykaniści”! Jednak prawda jest taka, że większości stacji telewizyjnych czy rozgłośni radiowych zależy na tzw. naparzance. Wydaje się, że łatwiej podnieść oglądalność, gdy na ekranie pojawi się „watykanistka” Ramonka niż ktoś z poważną wiedzą, dystansem czy kulturą osobistą. Polityka to krótkowzroczna jednak. Obserwując ostatnie reakcje odbiorców, choćby w komentarzach na forach internetowych, jestem przekonana, że „eksperci” wśród odbiorców poważania nie mają.

Odbiorcy są nimi zmęczeni i rozdrażnieni: nie czują się reprezentowani. Można przypuszczać więc, że swoisty terror pewnych postaci, które wypowiadają się w imieniu katolików, prędzej czy później, zaowocuje spadkiem oglądalności popularnych programów. A przecież tego media elektroniczne by nie przeżyły. Prawda? •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.