Wyrzeźbiona wdzięczność

Monika Augustyniak; Gn 18/2013 Łowicz

publikacja 12.05.2013 09:30

- Dzięki ciężkiej chorobie odkryłem swoją pasję, która zmieniła moje życie - mówi Tadeusz Smoliński, rzeźbiarz samouk.

W czwartek 25 kwietnia w Skierniewicach odbył się wernisaż prac Tadeusza Smolińskiego Monika Augustyniak W czwartek 25 kwietnia w Skierniewicach odbył się wernisaż prac Tadeusza Smolińskiego

Mieszkaniec Radziwiłłowa, który przez wiele lat zarabiał na życie budowaniem domów i wznoszeniem budynków gospodarczych, od kilkunastu lat nie trzyma już w ręku kielni i pacy murarskiej. Zastąpiły je dłuta. Po tej zamianie często zagląda do kalendarza, w którym zapisane są daty jego wystaw i przeglądów. I choć nie ma własnego warsztatu i profesjonalnych narzędzi rzeźbiarskich, jego prace nagradzane są na licznych przeglądach. – Mąż pracuje w kuchni, wydzieliłam mu kawałek przestrzeni i staram się go wspierać w jego pasji. Jak? A choćby poprzez sprzątanie po nim – śmieje się pani Maria, żona Tadeusza Smolińskiego.

Lekarstwo na raka

Przyczynkiem do chwycenia za dłuta w przypadku pana Tadeusza była jego choroba. W 1994 r. dowiedział się, że ma raka płuc. – Leczyłem się w szpitalu na Banacha. Przez 3,5 roku poddawany byłem intensywnej terapii – wspomina rzeźbiarz. – To był czas wycięty z życiorysu. Któregoś dnia profesor, który mnie leczył, poradził mi, żebym zajął się czymkolwiek, byle nie myśleć o chorobie. Zapewniał, że to będzie 80 proc. sukcesu – opowiada artysta. Przyzwyczajony do ciężkiej pracy murarz nie miał wątpliwości, że musi na dobre pożegnać się ze swoim fachem. Postanowił spróbować rzeźbiarstwa. – Zacząłem od prostych prac. Wydawało mi się, że to najłatwiejsze, co mogę robić. Mieszkam w Radziwiłłowie, gdzie nietrudno o drewno. Dłuta jakieś miałem. Niewiele myśląc, zacząłem rzeźbić – wspomina pan Tadeusz. Okazało się, że każda kolejna praca była coraz doskonalsza, a spod ręki samouka wychodziły podziwiane dziś rzeźby. – W tamtym czasie wiele osób się za mnie modliło. Ja rzeźbiłem i w ramach podziękowań dawałem ludziom moje prace. Do 2000 roku wykonywałem tylko rzeźby sakralne. To był mój sposób dziękczynienia Bogu za wyzdrowienie. Choroba minęła, pasja została – śmieje się rzeźbiarz.

Wyjątkowe popiersie

Tadeusz Smoliński dziś nie potrafi powiedzieć, ile prac wyrzeźbił. Jedna płaskorzeźba powstaje kilka miesięcy. Ulubionym drewnem artysty jest lipa i topola. W swoim dorobku ma jedną pracę, do której powstania posłużyło wyjątkowe drzewo. – To popiersie Jana Kwiecińskiego, założyciela i patrona szkoły w Bartnikach. Topola, z której mąż rzeźbił, była sadzona przez tego właśnie Jana. Teraz jego popiersie stoi w szkole – opowiada Maria Smolińska. Rzeźby mieszkańca Radziwiłłowa, takie jak: sceny Ukrzyżowania, Piety, Madonny z Dzieciątkiem, anioły, popiersia świętych i osób duchownych czy popiersia Jana Pawła II można podziwiać w kościołach i klasztorach w: Bartnikach, Puszczy Mariańskiej, Mszczonowie, Żyrardowie, Bytomiu, Kętach, Mocarzewie, a także w Stanach Zjednoczonych, Austrii, Niemczech, Tanzanii, Australii oraz Muzeum Papieskim w Watykanie. – Od lat bywam na wielu przeglądach, a ponieważ prace się podobają, trafiają w różne miejsca. Bardzo wiele z nich jest na misjach. Oczywiście te daję za darmo. Ale są i takie dzieła, których nigdy nie sprzedam – mówi pan Tadeusz. Najważniejsze prace dla artysty to rzeźby „Jezu, ufam Tobie”, „Jezus w Ogrójcu” i „Pieta”. – To one dały mi siłę, by walczyć z chorobą i by rzeźbić kolejne prace – tłumaczy pan Tadeusz.

Pomoc w modlitwie

W jego przypadku rzeźbiarstwo okazało się nie tylko pasją, która pomogła przetrwać chorobę, ale stało się także sposobem nawiązywania relacji z Bogiem. – To ciekawe, że moje prace pomagają w modlitwie nie tylko mnie, ale także tym, którzy je oglądają. Pamiętam, jak kiedyś przyjechało do mnie kilka kobiet obejrzeć rzeźby. Jedna z nich rozpłakała się i powiedziała, że nie wie, przed którą ma uklęknąć. Tak ją to dotknęło – wspomina artysta. Na wernisaż, który odbył się 25 kwietnia, przyszło wielu przyjaciół rzeźbiarza z kabaretu „Spóźniony zapłon”. Własne wiersze, inspirowane twórczością pana Tadeusza, przeczytała Wiesława Maciejak. – Jestem wielką wielbicielką jego rzeźb, zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Tadziu, jesteśmy z ciebie dumni! – mówiła. Prace pana Tadeusza można obejrzeć w Regionalnej Akademii Twórczej Przedsiębiorczości w Skierniewicach.