Przełamać monogłos Femenu

ks. Rafał Kowalski; GN 21/2013 Wrocław

publikacja 31.05.2013 09:30

Czy chrześcijaństwo tłamsi kobiecość oraz czy Magdalena Środa to przedstawicielka współczesnych Polek, opowiada Beata Wilk, liderka wrocławskiego oddziału Kobiet dla Narodu, w rozmowie z ks. Rafałem Kowalskim.

 – Jako chrześcijanki stanowimy dużą i silną grupę – mówi Beata Wilk ks. Rafał Kowalski – Jako chrześcijanki stanowimy dużą i silną grupę – mówi Beata Wilk

Beata Wilk: Kobiety dla Narodu to stowarzyszenie, które powstało na początku tego roku. Skupia kobiety w różnym wieku o poglądach narodowych, prawicowych, konserwatywnych, katolickich, prorodzinnych i pro life. Spektrum jest dość szerokie. We Wrocławiu działamy od marca i jest nas na razie około 10 osób, co jak na początek działalności – uważam – nie jest złym wynikiem. Wciąż pojawia się ktoś nowy. Różne kobiety kontaktują się z nami, a myślę, że poprzez akcje, które mamy w planach, nasze struktury będą się rozrastały.

Jesteście feministkami?

Nie! Słyszałam już określenie „konserwatywne feministki” w stosunku do nas, jednak jest ono niestosowne. Oczywiście dużo zależy od tego, jak rozumiemy pojęcie feminizmu, ale przecież żeby bronić praw i dobra kobiet, nie trzeba określać siebie mianem feministek. Istnieją między nami zdecydowane różnice ideologiczne, dlatego musi być wyraźne rozróżnienie terminologiczne między KdN-em a feministkami. Nasza działalność nie jest tylko prokobieca. Nie mamy zamiaru uciekać się do metod, jakimi walczą panie, którym media przyznały ten tytuł. Stawiamy na kobiecy aktywizm i organizowanie się. W swoich działaniach chcemy odwoływać się do polskich organizacji kobiecych z XIX i XX w. oraz przedwojennych organizacji żeńskiego ruchu narodowego.

Gdybym przyleciał z innej planety i posłuchał mediów, odniósłbym wrażenie, że współczesne Polki reprezentują takie kobiety jak Magdalena Środa czy Kazimiera Szczuka, a nie Wy.

To sztucznie kreowane przez media „autorytety”. Tym bardziej manipulacją jest wskazywanie, że te panie wypowiadają się w imieniu wszystkich kobiet. Wręcz przeciwnie. One reprezentują swoje mniejszościowe środowisko i zabiegają o jego interesy. Dlatego musimy położyć kres feministycznej propagandzie.

One przecież głośno walczą o prawa kobiet.

O jakie prawa tu chodzi? Bo na pewno nie o prawa wszystkich kobiet. Wrocławska Manifa odbywała się pod hasłem: „Za kryzys płacą kobiety”, a na niej lansowano hasła m.in. proaborcyjne. Mówi się na przykład o aborcji jak o czymś dobrym i prostym, a jest ona zbrodniczym, skomplikowanym i katastrofalnym w skutkach dla kobiet zabiegiem. Jest ona przemocą wobec kobiet, którą feministki chcą zalegalizować. Poza tym wypadałoby zapytać większość Polek, jakie mają zdanie na dany temat, a nie sugerować się głosem „feministycznych autorytetów” i wtłaczać w sferę publiczną, że zabicie nienarodzonego dziecka to wybór kobiety i oznaka jej wolności.

Mamy do czynienia w Polsce z wojenką kobieco-kobiecą?

Myślę, że nie, i tego bym nie chciała. Mam wrażenie, że w tej konfrontacji mamy do czynienia ze zdaniem większości przeciwko zdaniu mniejszości i feministki powinny się z tym liczyć. My chcemy przełamać ich monogłos w sferze publicznej i pokazać, że to nie jest jedyne środowisko, które walczy o interesy kobiet. Istnieją ważniejsze, realne problemy Polek i ich rodzin, których feministyczne hasła nie podejmują. Zabiegamy o takie sprawy, jak życie rodzinne, obrona nienarodzonych czy kwestia samodzielności kobiet. Chcemy pokazać, że jest możliwy model kobiety aktywnej publicznie, realizującej się zawodowo, a jednocześnie dbającej o podstawowe wartości, jakimi są: wiara, tradycja i rodzina. Walczymy o godziwą politykę prorodzinną, wsparcie dla młodych matek, obronę dzieci nienarodzonych, swobodę wypowiedzi dla katoliczek, konserwatystek. Działamy na rzecz naprawy kultury oraz zmiany świadomości społecznej. Odnosimy wrażenie, że w sferze publicznej na tym polu są spore luki i brakuje organizacji kobiecej reprezentującej interesy większości Polek.

Wasza ostatnia akcja „Christian Women Against Femen”, to ma być demonstracja siły?

To nie jest demonstracja siły, ale wyraz obrony naszej wiary. Rzadko się mówi, że jako chrześcijanki stanowimy potężną i silną grupę. Wręcz przeciwnie, w przekazie medialnym można odnieść wrażenie, że większości nas dalekie są wartości, które niesie ta religia. Chcemy pokazać, że jest duże środowisko kobiet, które nie zgadzają się z tym, co feministki robią i co sobą reprezentują. Nie wiem, czy powodem do dumy jest to, że pokazuje się nagie piersi i propaguje zabijanie dzieci nienarodzonych. Poza tym tak naprawdę środowiska feministyczne nie są liczne. Potrafią być głośne, zrobić jakiś skandal, a media to odpowiednio podkręcają. Ten profil pokazuje, że zdecydowanie więcej kobiet jest za chrześcijaństwem i za chrześcijańskim modelem kobiecości.

Przecież w większości przekazów można usłyszeć, że chrześcijaństwo tłamsi kobiety.

Dlatego jako świadome chrześcijanki nie możemy sobie pozwolić zamknąć ust, zwłaszcza gdy mówi się, że rodzina czy małżeństwo są jakimś ograniczeniem człowieka. Protestujemy przeciwko obrażaniu naszej godności i wiary.