Nie dla kaznodziejów

ks. Zbigniew Wielgosz; GN 21/2013 Tarnów

publikacja 03.06.2013 09:30

Tarnowska szkoła dla rodziców. Nie ma tu ławek ani dziennika. Są za to lekcje z uczuć, dialogu i empatii. Egzaminem jest samo życie i relacja z najbliższymi.

Uczestnicy tarnowskiej edycji szkoły dla rodziców  archiwum SP w Buczu Uczestnicy tarnowskiej edycji szkoły dla rodziców

Wszystko zaczęło się od Stanów Zjednoczonych, a dokładnie książki Adele Faber i Elaine Mazlish pt. „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby do nas mówiły?”. Na jej podstawie Zofia Śpiewak, psycholog z Gdańska, podjęła próbę przeszczepienia tych pomysłów na domowy grunt. Niedługo potem, na prośbę polskiego wydawcy, inni rodzice zaczęli w swoich domach testować amerykańskie pomysły. W efekcie do przetłumaczonej publikacji powstał suplement pt. „Doświadczenia polskich rodziców”, a na jej bazie ogólnopolska Szkoła dla Rodziców i Wychowawców.

Szkoła uczuć

W Tarnowie szkoła działa w Specjalistycznej Poradni Profilaktyczno-Terapeutycznej przy  ul. Szujskiego 25. Początkowo na zajęcia przychodzili pedagodzy i rodzice korzystający z usług poradni oraz ci, którzy borykali się ze znacznymi trudnościami wychowawczymi. Z czasem zaczęli zgłaszać się rodzice chcący wspierać swoje dzieci na każdym etapie ich rozwoju, a przy okazji samemu się rozwijać. – Chcę przestać krzyczeć na dziecko, umieć powstrzymywać negatywne emocje, nauczyć się rozmawiać z dziećmi i ich słuchać – wyliczają rodzice. Szkoła to spotkania grupowe, wypełnione rozmową, ćwiczeniami, odgrywaniem scenek.

To również praca indywidualna i burza mózgów oraz zadania domowe. – Uczestnicy w sposób praktyczny uczą się nazywać uczucia, wyrażać potrzeby, stawiać jasne granice w wychowaniu, a także zachęcać dzieci do współpracy i do samodyscypliny. Uczą się rozwiązywać konflikty metodą bez porażek, uwalniać od grania ról społecznych czy stosować pochwały – wylicza Agnieszka Skołyszewska, realizatorka programu, dyrektorka poradni. Mocną stroną kursu są nie tylko specjaliści prowadzący zajęcia, ale wsparcie samej grupy. Zajęcia organizowane są dwa razy w roku. To blok dziesięciu spotkań, odbywających się raz w tygodniu, w środę od 15.30 do 19.15. – Jest też możliwość zorganizowania kursu przed południem, w poniedziałki od 8.30 do 12.00 – informuje dyrektorka placówki.

Życie pod kapturem

Niewielkie Bucze koło Brzeska. Mieszka tu około 1000 osób, 120 dzieci chodzi do pobliskiej szkoły podstawowej. Pedagogiem jest tu Agnieszka Skołyszewska, realizatorka programu. Dzięki jej zaangażowaniu, przychylności dyrekcji szkoły oraz samorządowców udało się zorganizować kurs dla rodziców. Swój wkład w jego realizację mieli też uczniowie.

– Na spotkaniu dla rodziców uczniowie z klas starszych wcielili się w role dzieci, które w swoisty sposób wyzywają rodziców na słowny pojedynek, z pewną pretensją zarzucając im, że prawią jedynie kazania, „mówią do”, zamiast rozmawiać z nimi, czasami skupieni są na sobie samych – zaczytani w gazetach, zapatrzeni w ekran telewizora. Są niby razem, ale osobno. Dzieci pragną kontaktu i często ich wyzywające zachowania to krzyk: Mamo, jestem tutaj! Tato, wydobądź mnie spod stołu! Zobacz, co kryje się pod burzą włosów zasłaniającą twarz, zobacz, co zakrywa kaptur, usłysz moje wołanie! – opowiada A. Skołyszewska.

Ocena z relacji

Występ stanowił rodzaj wyzwania dla obecnych na spotkaniu rodziców i zaproszenie do kontaktu z dziećmi, które wchodzą w okres dorastania, pełne buntu, bez pokory, z pytaniami, skłonne do konfrontacji z dorosłymi. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Efektem było zorganizowanie w miejscowej szkole zajęć dla 12 rodziców i sfinansowanie ich przez Grzegorza Wawrykę, burmistrza miasta Brzeska ze środków na profilaktykę. Z kursu, prowadzonego przez Agnieszkę  Skołyszewską i Paulinę Jawień, psychologa, zadowoleni byli zarówno uczestnicy, jak i organizatorzy.

– Takie zajęcia powinny być obowiązkowe dla wszystkich rodziców, gdyż wielu popełnia błędy wychowawcze, nawet nie zdając sobie z tego sprawy – mówią rodzice. Dla dyrekcji szkoły to kolejne potwierdzenie, że rodzice uczniów są aktywni. – Widać ich zainteresowanie rozwojem dzieci oraz nauczeniem się czegoś nowego – podkreśla Agata Basaraba, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Buczu. Taki kurs jest korzystny dla całej rodziny, a konkretne ćwiczenia i praca nad sobą pozwalają poprawić relacje nie tylko z dziećmi, ale także z mężem, rodzicami, teściami.

Omylna nieomylność

– Jestem mamą dwójki dzieci: 10-letniego chłopca i 7-letniej dziewczynki. Staram się, ale i popełniam błędy. Wciąż się uczę, krok do przodu, krok do tyłu, czasem odwrotnie – opowiada Iwona Barnaś, uczestniczka Szkoły dla Rodziców i Wychowawców. – Po odbyciu kursu z większą wiarą spoglądam w przyszłość. Zostając rodzicem, nie jest się przygotowanym na wyzwanie. Staramy się czerpać z bagażu doświadczeń, który wynieśliśmy z domu rodzinnego lub z literatury – poradników, książek, artykułów prasowych czy tak popularnych teraz programów telewizyjnych. To czasami pomaga, a czasami wprost przeciwnie.

Szkoła dla rodziców zupełnie przewartościowała moje poczucie własnej nieomylności, nauczyłam się wsłuchiwać w potrzeby swoich dzieci, prowadzić z nimi dialog, wyznaczać granice. Prowadzące nie starały się sprzedać gotowych recept, ale pomagały szukać konkretnych rozwiązań problemów, wręcz zbaczać ze ścieżki stereotypów. Szkoła dla rodziców powinna być obowiązkowo połączona z kursem przedmałżeńskim, bo tak naprawdę zostając rodzicem, nie ma się świadomości, jakie jest to trudne. Staramy się być takimi rodzicami jak nasi rodzice, czerpiemy z ich doświadczenia, chociaż świat już nie wygląda tak samo jak w czasach naszego dzieciństwa. Pewne wartości są niezmienne, ale współcześnie rodzic musi być bardziej otwarty na dialog z własnym dzieckiem – podkreśla.

Parasol ochronny

Fundamentem szkoły jest Gordonowska zasada „wychowania bez porażek”. Sprawia, że uczestnicy zmieniają sposób myślenia o dziecku, a tym samym również o sobie. Pojawia się dialog, bez tresury, w relacji szacunku, a przede wszystkim w miłości. Dobry, bliski kontakt i silne więzi to parasol ochronny dla dziecka i najlepsza profilaktyka, chroniąca je przed różnymi zachowaniami ryzykownymi. Szkoda tylko, że w kursach szkoły dla rodziców uczestniczą przeważnie same matki, a ojcowie bardzo rzadko lub wcale. Chyba ciągle jeszcze pokutuje przeświadczenie, że kobiety wychowują, a mężczyźni zarabiają i utrzymują dom. – Mężczyźni, ojcowie nie chcą się też przyznawać, że są kiepskimi wychowawcami, zwłaszcza nie chcą o tym mówić przy kobietach, bo to obniżyłoby ich wartość i pewność siebie – wyjaśnia Agnieszka Skołyszewska.

Specjalistyczna Poradnia Profilaktyczno-Terapeutyczna, ul. Szujskiego 25, 33-100 Tarnów;  tel. 14 6222796, 14 6362796; e-mail: topp20@poczta.onet.pl; strona internetowa: www.sppt.tarnow.pl