(Nie)wesołe przedszkole

Agnieszka Małecka; GN 25/2013 Płock

publikacja 26.06.2013 07:00

Rodzice, posyłając dziecko do placówki edukacyjnej, powinni mieć pewność, że żaden inżynier ideologicznej rewolucji nie przerobi go na własną modłę.

W świecie pozbawionym pojęć „mama” i „tata” dziecko będzie zagubione i samotne Agnieszka Małecka W świecie pozbawionym pojęć „mama” i „tata” dziecko będzie zagubione i samotne

Od września ubiegłego roku w czterech płockich przedszkolach z oddziałami integracyjnymi realizowany jest unijny projekt edukacyjny. I byłby on może zrealizowany do końca bez większego echa, gdyby nie fakt, że niektórych rodziców zaniepokoiła informacja o zajęciach dotyczących tematyki gender, które są przeprowadzane wspólnie dla dzieci i rodziców w ramach projektu „Wesołe przedszkole”. Zarówno ratuszowi urzędnicy, jak i dyrekcje tych placówek zapewniają, że nie mają one nic wspólnego z samą ideologią gender, ale jedynie dotyczą stereotypowego podziału ról, np. w kwestii wyboru zawodu. A jednak trudno odmówić rodzicom maluchów prawa do niepokoju i zdecydowanej reakcji, gdy słyszą to nieobojętne dziś ideologicznie pojęcie.

Kontrowersyjna tematyka?

Ogólne informacje dotyczące „Wesołego przedszkola”, podobnie jak w przypadku innych projektów realizowanych z unijnych środków w Płocku, dostępne są na miejskim portalu integracyjnym. Czytamy tam m.in. o zajęciach dotyczących „tematyki przyczyniającej się do przełamywania stereotypowego podziału ról w rodzinie”. – U nas rodzice nie zgłaszali żadnych niepokojów, dotyczących tego projektu. Nikt go nie kwestionował. Wzięliśmy w realizacji pod uwagę wiek naszych wychowanków; to dzieci od 3. do 6. roku życia. Uwzględniliśmy dwa aspekty: równości w rodzinie, pojmowanej jako zasada: „tata pomaga mamie”, a „mama pomaga tacie”, oraz wyboru zawodu: tłumaczymy dzieciom, że jeśli pani chce być policjantką, a pan fryzjerem, to może. Skupiliśmy się też na kwestii równości między dziećmi zdrowymi i niepełnosprawnymi, ze względu na specyfikę tej placówki – zapewnia Małgorzata Wiśniewska, dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 3. Jednak w przedszkolu nr 33 im. Jeana Vaniera informacja o zajęciach związanych z problematyką gender spotkała się z kategorycznym odzewem niektórych rodziców. Dyrektor Anna Żaglewska wyjaśnia w rozmowie z GN, że na skutek ich interwencji tematyka zajęć w porozumieniu z Urzędem Miasta została zmieniona na taką, która dotyczy tolerancji wobec niepełnosprawności. Podkreśla, że rodzice mają prawo wyboru, a placówka stara się dostosować do ich wymagań. – Dla nas najważniejszy problem to niepełnosprawność dzieci, bo tej nietolerancji jest wciąż dużo wokół nas – mówi A. Żaglewska.

Jak dodaje, jej samej nic nie zaniepokoiło w tym projekcie. „Wesołego przedszkola”, w którym pojawiły się zajęcia związane z tematyką równości, wymaganą w przypadku projektów unijnych, bronią urzędnicy odpowiedzialni za jego koordynację. – Projekt nie zawiera przesłania ideologicznego. Naszym zadaniem było podnoszenie jakości edukacji, uczenie tolerancji wobec niepełnosprawności i niwelowanie różnic. To były zajęcia dla rodziców z dziećmi, więc także szansa dla nich na spędzanie wspólnie czasu. W ramach tego projektu dzieci otrzymały możliwości uczestniczenia w wielu dodatkowych zajęciach, warsztatach, wycieczkach, plenerach. Przez ten rok działo się wiele wspaniałych rzeczy. Program na poziomie scenariuszy zajęć opracowany był już przez pedagogów w tych przedszkolach. Nie są to osoby z zewnątrz, z jakichś organizacji feministycznych. To panie, które tam pracują, są doświadczonymi pedagogami, dobrze znają środowisko w danym przedszkolu, problemy i potrzeby tych dzieci. Trzeba też zaznaczyć, że zajęcia były nieobowiązkowe, w pełni otwarte, i jeśli rodzic miał wątpliwości, zawsze mógł spotkać się nami i je wyjaśniać – taką odpowiedź słyszymy w UM.

Termin nieobojętny

Pracownicy ratusza przyznają, że słowo „gender” w nazwie spotkań pojawiło się być może niefortunnie, ale same zajęcia nie miały nic wspólnego z ideologią. – Chodziło w nich głównie o pokazanie, że w przyszłości każdy może zostać tym, kim chce: lekarzem, policjantem, fryzjerem itp. – zapewniają. Jednak trudno zaprzeczyć, że to pojęcie, pierwotnie w języku angielskim używane po prostu na oznaczenie rodzaju gramatycznego, dawno przestało być moralnie obojętne. Jak pisze niemiecka socjolog Gabriele Kuby w swojej książce „Globalna rewolucja seksualna” – teraz to proste, niewinne słowo otrzymało ważne zadanie oznaczenia tzw. płci społecznej, która miała być niezależna od płci biologicznej.

O to, dlaczego samo słowo „gender” wywołuje takie emocje, pytamy rodziców przedszkolaków. – Komuś niezorientowanemu tematyka w zasadzie mogłaby się spodobać (która z pań nie chciałaby, żeby mąż po powrocie z pracy na równi z nią angażował się w prace domowe?). Jednak w ideologii gender tylko pozornie chodzi o wolność i szacunek. To ideologia, która zakłada, że każdy człowiek powinien mieć możliwość wybierania swojej płci – mówią rodzice sześcioletniej Zuzanny. – W wielu krajach, które uległy wpływom tej ideologii, widać już tragiczne skutki: seksualizację dzieci, a nawet ich homoseksualizację. Jaką mamy pewność, że za kilka lat zwolennicy tej ideologii nie przeforsują ustawy zakazującej rodzicom odkrywającym u swojego dziecka skłonności homoseksualne kierować je na terapię? To dzieje się w krajach, które uległy rewolucji genderowej – nowej ideologii seksualności – mówią rodzice dziewczynki.

– Dlaczego zaniepokoiła nas informacja o szkoleniach gender w przedszkolu? Odpowiedź jest oczywista, a mianowicie jest to ideologia głęboko demoralizująca, sprzeczna z nauką Kościoła oraz niszcząca rodzinę i człowieka. Zdecydowanie sprzeciwiamy się temu, aby „system” kształtował i wychowywał nasze dzieci. My jako rodzice sami chcemy decydować o wychowywaniu naszych dzieci – podkreśla pan Wojciech, rodzic innego dziecka. I dodaje: – Myśl, że za 10 czy 20 lat garstka niezdemoralizowanej (ochronionej przez rodziców) młodzieży będzie musiała funkcjonować w pełni zdemoralizowanym społeczeństwie jest przerażająca. Jeżeli dziecko będziemy uczyć, że 2+2=6, to ono przyjmuje to za fakt. Jeżeli będziemy dzieciom mówić, że płeć wybiorą sobie jak dorosną, to tak będą uważać. Co więcej, będą myślały, że ich rodzice kiedyś też tak wybierali i dziadkowie również. One nie pamiętają przecież innych czasów. Jest to głęboka demoralizacja i niszczenie człowieczeństwa. Wiele wybitnych osób mówi, że jest to ideologia dużo groźniejsza od faszyzmu czy komunizmu.

Po pierwsze: reagować

Przypadek projektu w płockich przedszkolach, skądinąd oferującego wiele wartościowych zajęć, może wydawać się sprawą typu „z wielkiej chmury mały deszcz” – czy raczej odwrotnie. Dobrze, że w reakcji na protest rodziców w jednym przedszkolu, zmieniono temat zajęć, bo to pokazuje, że dorośli mają prawo i możliwość decydowania o edukacji i wychowaniu swoich pociech w ramach „systemu”. Dobrze, że taka, a nie inna była odpowiedź koordynatorów projektu. Ale abstrahując już od wspomnianego programu, pozostaje niepokój, że zagadnienia związane z płcią, tożsamością człowieka będą powoli rozmiękczane, a gender, które jest w istocie nową definicją równości, zacznie wchodzić tylnym drzwiami. Jak zwracają uwagę sami rodzice przedszkolaków, wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa związanego z tą ideologią. – Wychowawcy i nauczyciele powinni być na tę sferę szczególnie uczuleni! Tymczasem wielu z nich nie czytało nic na temat gender. Podobnie zresztą jak całe rzesze zapracowanych rodziców – zwracają uwagę rodzice sześcioletniej dziewczynki, oboje nauczyciele. Dwa tygodnie temu ten problem poruszył w homilii ordynariusz naszej diecezji, w dodatku w wyjątkowych okolicznościach, bo przy relikwiach wielkiego wychowawcy młodzieży – św. Jana Bosko. Bp Piotr Libera prosił wówczas m.in., by rodzice nie akceptowali pomysłów narzucanych przez zachodnie, europejskie fundacje czy organizacje.

Dlaczego przestrzegamy przed ideologią gender?
Ks. prof. Ireneusz Mroczkowski etyk i teolog moralista WSD w Płock

Zwolennicy tej teorii mówią, że przesadzamy, gdy tymczasem to oni podważają i rozmywają tożsamość mężczyzny i kobiety. Gender demontuje istotę płciowości człowieka, sztucznie oddziela seksualność od osoby i łączy ją z każdą opcją. W ten sposób godzi w pojęcie ojcostwa, macierzyństwa, rodziny, a więc w całą strukturę społeczną. Niszczy harmonię, która przy odrobinie wysiłku mężczyzny i kobiety, panuje między nimi. Gender to miłość platońska, która się nigdy nie spełni.