Przedszkole dla dorosłych

ks. Roman Tomaszczuk; GN 25/2013 Świdnica

publikacja 27.06.2013 07:00

Tam, gdzie niektórzy bezradnie rozkładają ręce i kapitulują, inni odnajdują nadzieję i cel swego zaangażowania. Można dołączyć do tych drugich.

 Irena Kropiwnicka i Wiesław Rzeźnikiewicz chcą pomagać rodzinom i chorym z alzheimerem Ks. Roman Tomaszczuk Irena Kropiwnicka i Wiesław Rzeźnikiewicz chcą pomagać rodzinom i chorym z alzheimerem

Szacunkowe dane są bezlitosne: w mieście ponad 18 tys. osób ma powyżej 65. roku życia, spośród nich co najmniej 2200 potrzebuje wsparcia z powodu zaburzeń neurologicznych, natomiast ponad 300 należy otoczyć szczególną terapią, gdyż dotknięte są chorobą Alzheimera.

Zaczyna być dzieckiem – znowu

– Mamy świadomość, że dane te są naprawdę tylko przybliżone, ponieważ opieramy się na statystykach NFZ, a te korzystają z informacji lekarzy rodzinnych, którzy często nie rozpoznają u pacjentów choroby Alzheimera, gdyż koncentrują się na dolegliwościach fizycznych i taki numer jednostki chorobowej wpisują do karty pacjenta – zastrzega Irena Kropiwnicka, specjalista neurolog, współzałożycielka Wałbrzyskiego Stowarzyszenia Pomocy na rzecz Rodzin i Osób z Chorobą Alzheimera.

Kiedy pojawiają się pierwsze symptomy choroby, zazwyczaj ukończyło się 65. rok życia. Zaczyna się niewinnie. W pamięci pojawiają się luki dotyczące imion, nazw, sytuacji zupełnie powszednich, dobrze znanych. Potem codzienność zaczyna być coraz bardziej najeżona przeciwnościami: niepamięć o drobiazgach, o drodze do domu, sensie instrukcji obsługi. Bliscy orientują się, że coś jest nie tak… A chory potrzebuje opieki, wraz z postępem choroby coraz większej, bo cofa się w rozwoju do okresu dzieciństwa, a nawet niemowlęctwa. Jednak jak zająć się ojcem czy babcią, skoro ma się swoją własną rodzinę, pracę, obowiązki i… ograniczoną cierpliwość – o nią jest najtrudniej, szczególnie wtedy, gdy chorego trzeba pilnować jak dziecka.

Kiedy jest ciężko na co dzień

– Chcemy utworzyć Środowiskowy Dom Samopomocy (ŚDS), później ośrodek adaptacyjno-rehabilitacyjny, następnie rehabilitacyjny oddział dzienny, a w przyszłości oddział pełnodobowy, psychiatryczny, ze specjalistyczną poradnią psychogeriatryczną – dzieli się swymi planami doktor Kropiwnicka. Wie bardzo dobrze, że droga do celu jest bardzo trudna i długa, tym bardziej że właśnie toczy bój o postawienie na niej pierwszego kroku. Opowiada o tym prezes stowarzyszenia Wiesław Rzeźnikiewicz, człowiek, bez którego o nadzieję na spełnienie marzeń byłoby jeszcze trudniej. W tej chwili sam jeden walczy ze ścianami, workami cementu, paczkami kafelek potrzebnych przy odnawianiu pomieszczeń, jakie do dyspozycji stowarzyszenia oddał proboszcz parafii na Poniatowie ks. Kazimierz Kordek.

– Tutaj powstaje „przedszkole” dla chorych z alzheimerem – mówi pan Wiesław. – To sposób na odciążenie rodzin opiekujących się chorymi. Zasada jest taka sama jak w przedszkolu dla dzieci: podopieczni są powierzeni naszym terapeutom i rehabilitantom oraz wolontariuszom na minimum pięć, a maksimum osiem godzin dziennie. W tym czasie organizujemy zajęcia usprawniające psychicznie i fizycznie, stwarzamy też okazję do zawiązywania nowych znajomości i twórczego spędzenia czasu – zapewnia.

Radźcie sobie – to wasz problem

W Polsce opieka nad chorymi z alzheimerem raczkuje. Wałbrzyska inicjatywa jest jedną z kilku w kraju. NFZ nie ma zamiaru dokładać się do utrzymywania tego rodzaju przedszkoli. Stowarzyszenie jest więc zdane na łaskę darczyńców, pracę wolontariuszy, dobre serce ludzi wrażliwych. – W tej chwili zależy nam na jak najszybszym otwarciu ŚDS, ponieważ wiemy, że jest on bardzo wyczekiwany ze strony opiekunów, ci z kolei mają świadomość, jak ważny w tej chorobie jest czas – mówi doktor Kropiwnicka. – Nasza wykwalifikowana kadra to specjaliści: psycholog, neurolog, psychiatra, terapeuci, rehabilitanci, pedagodzy, pracownicy socjalni, dzięki czemu poziom i zakres pomocy jest bardzo umiejętnie dostosowany do indywidualnych możliwości uczestnika zajęć – zapewnia.

Nie bez znaczenia jest fakt, że ŚDS pozwala opiekunom chorych na większy komfort opieki domowej. Choroba trwa od pięciu do piętnastu lat, ma różne fazy, ale każda następna jest coraz bardziej wymagająca dla otoczenia chorego. – Wiem, co to znaczy, ponieważ sam opiekowałem się moją żoną chorą na alzheimera – zaznacza prezes Rzeźnikiewicz. Dzisiaj apeluje do ludzi dobrej woli, by pomogli w remoncie nowej siedziby stowarzyszenia. Nowej, ponieważ przez kilka lat przedszkole działało w szkole na Podgórzu, jednak z powodu złych warunków socjalnych trzeba było poszukać nowego lokum.

– Zaczynamy praktycznie od zera – mówi. – Jestem jedynym mężczyzną w stowarzyszeniu, dlatego sam muszę radzić sobie z remontem naszych pomieszczeń. Prosimy o wsparcie w pracach budowlanych. Mamy materiał, potrzebujemy fachowców, np. kafelkarzy. Wierzę głęboko, że pomoc w takiej inicjatywie da każdemu zaangażowanemu wiele satysfakcji, a co ważniejsze: stoi za tym z całą pewnością także pomoc Boża – podsumowuje prezes.

Kontakt

Wiesław Rzeźnikiewicz, tel. 531 041 915; nowy adres ul. Orkana 63, budynek katechetyczny na Poniatowie w Wałbrzychu.