Ustawy się rozjechały

ks. Rafał Kowalski

GN 27/2013 |

publikacja 04.07.2013 00:15

Gdyby Piotruś urodził się zdrowy, trafiłby przypuszczalnie do rodziny zastępczej, która na jego utrzymanie otrzymywałaby co miesiąc pieniądze. Ale on przyszedł na świat głęboko upośledzony.

Ustawy się rozjechały paweł petrus Bardzo chore dzieci, które opiekę znalazły w Zakładzie Opiekuńczo- -Leczniczym w Piszkowicach, po długiej rehabilitacji stają się samodzielne

Szczęście w nieszczęściu. Trafił do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej w Piszkowicach. Tutaj każdego dnia rozpoczyna się na nowo walka nie tylko z chorobą prawie pięćdziesięciorga podopiecznych, ale także z rzeczywistością, o której – zdaje się – niewiele wiedzieli i nadal niewiele wiedzą tworzący prawo w naszym kraju.

Radźcie sobie

Dzieci takich jak Piotruś jest w Polsce około 800. Powiedzieć, że ciężko chorych, to eufemizm. Bardzo ciężko chorych, głęboko upośledzonych, wymagających opieki przez całą dobę, żywienia dojelitowego, stałej rehabilitacji. Najmłodszy z przebywających w Piszkowicach ma zaledwie kilka miesięcy. Skierował go tutaj sąd, prosto ze szpitala, czyli miejsce pobytu wybrała mu Rzeczpospolita Polska. Niestety, na tym skończyło się zainteresowanie państwa małym obywatelem. Podobnie jak większość jego koleżanek i kolegów, pozostawiony przez biologicznych rodziców, nie ma z nimi żadnego kontaktu. Nie ma co nawet pytać o pokrywanie kosztów utrzymania w placówce. Tylko niewielki procent rodziców na to stać. Państwo wydaje się swoje zrobiło – oddało dziecko w ręce sióstr zakonnych, pewne, że będzie miało dobrą opiekę. I powiedziało: „Radźcie sobie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.