Nie gorzej, nie lepiej, tak samo

Krzysztof Król; GN 27/2013 Zielona Góra

publikacja 19.07.2013 06:03

Troje gorzowian 24 czerwca wyruszyło w niezwykłą wyprawę. W 42 dni chcą przemierzyć 2,5 tys. kilometrów dookoła Polski. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to osoby niepełnosprawne

– Popieram ten projekt, bo niepełnosprawni wciąż mają problemy z poruszaniem się po miastach i dotarciem do instytucji. Usiądźmy na chwilę na wózku i zobaczmy, jak to jest – mówi Jacek Jaćmirski Krzysztof Król /GN – Popieram ten projekt, bo niepełnosprawni wciąż mają problemy z poruszaniem się po miastach i dotarciem do instytucji. Usiądźmy na chwilę na wózku i zobaczmy, jak to jest – mówi Jacek Jaćmirski

W wyprawie wcale nie chodzi o bicie rekordu ani o przekroczenie granic ludzkiej wytrzymałości – rusza ona bowiem pod hasłem „Równość i godność”. Teresa Pruska-Kołodziej, wielokrotna mistrzyni Polski w konkurencjach rzutowych, Małgorzata Korzeniowska, brązowa medalistka paraolimpiady w Sydney, i Bogusław Nowak, utytułowany żużlowiec, walczą dziś o coś znacznie ważniejszego…

Puste trybuny

Teresa Pruska-Kołodziej jest niepełnosprawna od urodzenia. Porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. – Miałam osiem miesięcy, gdy zaczęłam chodzić, a dziewięć, kiedy zachorowałam na heinemedinę. Moje ciało oprócz palców u prawej ręki było totalnie sparaliżowane. To były lata 50. XX wieku i gdy lekarze zdiagnozowali tę chorobę, powiedzieli rodzicom, że będę umierać. Rodzice nie poddali się. Zabrali mnie do domu i zaczęli moją rehabilitację. Wozili mnie wszędzie. Dzięki temu doszłam do tego, że siedzę na wózku. Nogami mogę poruszyć, ale nie mam siły wstać. Nie poruszam lewą dłonią, prawa ręka jest w 70 proc. sprawna – wyjaśnia pani Teresa. – Dlatego dobrze wiem, jak ważne jest wczesne wspomaganie rozwoju niepełnosprawnego dziecka. Mogłam leżeć jak roślinka, a inni ludzie lataliby nade mną, robiąc za mnie wszystko. Ale dzięki rehabilitacji nie obciążam państwa, jeśli chodzi o pomoc pielęgniarek czy inne sprawy. Ja po prostu funkcjonuję. Pracuję, roznosząc ulotki. Daję sobie radę – dodaje.

Wózek inwalidzki nie przeszkadzał pani Teresie uprawiać sportu. Była wielokrotną mistrzynią Polski w rzutach oszczepem i dyskiem oraz pchnięciu kulą. – Mieliśmy wspaniałego trenera Zenona Kowalskiego, który miał wiele empatii dla osób niepełnosprawnych. Gdy nas uczył, zawsze zdobywaliśmy medale – mówi z uśmiechem. – Sport był moją pasją i dawał okazję do kontaktu z ludźmi. To były piękne czasy, chociaż nie zawsze było do śmiechu. Mam w pamięci obraz pustych trybun. Tylko my je zapełnialiśmy i sami sobie klaskaliśmy. Było trochę smutno, ale i satysfakcja, że czegoś się dokonało – dodaje.

Będę spać na wózku

Gorzowianka, mimo że żyje na wózku, jest szczęśliwa. Chciała jednak zrobić coś dobrego dla innych, którzy, jak ona, przez całe życie z wózkiem się nie rozstają, i dla rodziców wychowujących niepełnosprawne dzieci. Tak zrodził się pomysł na wyprawę dookoła Polski. – Wiedziałam, że sama nie dam rady i muszę mieć kogoś, kto mnie będzie wspierał. Któregoś dnia spotkałam się z Bogusiem Nowakiem. Pytam go: „Śpieszysz się mocno?”. On: „Trochę”. A ja: „Wiesz, wpadłam na pomysł, aby wózkiem objechać dookoła Polskę. Zaprotestować w ten sposób przeciwko bezdusznej biurokracji utrudniającej życie niepełnosprawnym”. Boguś długo milczał, ale w końcu powiedział: „Ty jesteś wariatka i porywasz się z motyką na słońce”, a potem zapytał: „A gdzie chcesz spać?”. Ja na to, że będę spała na wózku. Będę cały czas na wózku, bo w ten sposób chcę wyrazić swój protest. Spojrzał na mnie z jeszcze większym zdziwieniem. Powiedział, że to trudna sprawa, ale w końcu zgodził się – opowiada z uśmiechem.

Wyprawa jest nie tylko przemyślana, ale także przemodlona. – Mam nad łóżkiem bardzo stary obraz Chrystusa. Nie jest wartościowy pod względem materialnym, ale niezwykle cenny dla mnie, bo należał do mojej babci. Opowiadała mi, że dzięki temu obrazowi trzy razy uniknęła śmierci. W każdej wolnej chwili rozmawiałam z moim Jezusem o tym pomyśle. Mówiłam: „Jezu, pomóż mi”. I pomagał, bo do wyprawy dołączyły kolejne osoby: Gosia Korzeniowska, Antoni Nowakowski i Wanda Szumna, którzy są pilotami wyprawy – dodaje.

Potrzeba empatii

Wyprawa ma być nie tylko pokonywaniem kolejnych kilometrów. Jej organizatorzy chcą wywołać publiczną dyskusję. Dlatego na trasie przejazdu w niemal stu miastach odbędą się spotkania, w trakcie których będą prezentować siedem postulatów i zbierać pod nimi podpisy. Listy z podpisami zostaną przekazane m.in. do Komisji Sejmowej Spraw Społecznych, Kancelarii Premiera i Prezydenta RP, Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz do pełnomocnika ds. równości. – Chcemy rządzącym powiedzieć, że nie można deptać maluczkich, bo osoba niepełnosprawna jest słaba. Łatwo ją zniszczyć i spowodować, że usiądzie w kącie, będzie płakała i mówiła: „Chcę skończyć ze sobą”. Wiem, o czym mówię, bo wysłuchałam już wielu osób, które tak mówiły. Staram się je wspierać i im pomagać – zauważa gorzowianka. – Okazuje się, że potrzeba tak niewiele. Pokazuje to przykład Janusza Świtaja, który będąc przykuty do łóżka, chciał skończyć ze sobą. Dziś pracuje w fundacji Anny Dymnej i cieszy się życiem – dodaje. Dla osób poruszających się na wózku wciąż ogromnym problemem są bariery architektoniczne. Nie można się dostać do wielu urzędów, przychodni czy banków. – My nie chcemy być traktowani ani lepiej, ani gorzej niż inni. Nie chcemy lepszych chodników, tylko możliwości wjechania na nie – zauważa Teresa Pruska-Kołodziej. – Nikomu oczywiście tego nie życzę, ale każdy w jednej w chwili może stać się osobą niepełnosprawną. Przypomina mi się przypadek Michała Wojtczaka, o którym widziałam reportaż w telewizji. Był politykiem, posłem, ministrem, lobbystą, ale poważnie zachorował i dziś walczy o szczęście niepełnosprawnych i osieroconych dzieci. Może warto byłoby, żeby ministrowie i urzędnicy na jeden dzień wsiedli na wózek inwalidzki i zobaczyli, jakie problemy mają niepełnosprawni – dodaje.

Głos się przebije?

– „Osoba niepełnosprawna nie przestaje być człowiekiem. Tak samo jak wszystkim innym ludziom należy się jej szacunek. Osoby niepełnosprawne, tak jak inni, mają prawo do godnego życia: ochrony przed dyskryminacją, rozwoju, udziału w życiu społecznym” – czytała tuż przed wyjazdem Małgorzata Korzeniowska, niepełnosprawna od urodzenia z rozpoznanym polio. – To tylko jeden malutki fragmencik „Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych” przyjętej przez ONZ i ratyfikowanej w ubiegłym roku przez Polskę – mówi pani Teresa, która porusza się przy pomocy aparatu ortopedycznego i kuli. – Konwencja została podpisana przez prezydenta, ale wiele z tego nie wynika. Jesteśmy „nie po drodze” dla rządu. Ile można czekać na lepszą przyszłość? – pyta. Gorzowianka przez 35 lat z sukcesami uprawiała sport. Jest wielokrotną medalistką Polski, Europy i świata w łucznictwie. W 2000 roku na paraolimpiadzie w Sydney zdobyła brązowy medal. – Jestem tutaj, bo ponad pół wieku jestem osobą niepełnosprawną i wiem, jak trzeba walczyć o każdy dzień. Wiem, co znaczy dla rodzica mieć niepełnosprawne dziecko. Ruszamy dookoła Polski nie dla siebie, ale dla tych maluczkich. Osoba niepełnosprawna jest na ogół cicha, więc my chcemy w jej imieniu krzyczeć. Nie chcemy nic ekstra, chcemy być traktowani jak każdy obywatel. To tak niewiele, a zarazem tak dużo. Wierzę, że nasz głos się przebije – mówi z przekonaniem Małgorzata Korzeniowska.

Postulaty wyprawy

Chcielibyśmy, żeby:

  • zadbano o wczesne wspomaganie rozwoju dziecka,
  • matki narodzonych dzieci niepełnosprawnych mogły być zatrudniane jako ich opiekunki – tym samym wypracowywałyby sobie prawo do emerytury,
  • budynki użyteczności publicznej, urzędy, placówki kultury, szkoły, przedszkola, przychodnie, a także budynki mieszkalne były bez barier architektonicznych,
  • dokonano likwidacji barier architektonicznych na ulicach: obniżenie krawężników, sygnalizacja dźwiękowa,
  • dokonano weryfikacji kosztów zakupu sprzętu rehabilitacyjnego i wszystkich przedmiotów do funkcjonowania osoby niepełnosprawnej w życiu codziennym. Uważamy, że udział w zakupie sprzętu nie powinien przekraczać 20 proc. wartości obciążającej pacjenta,
  • zapewniono dostęp do wczesnej i systematycznej rehabilitacji w zakresie niepełnosprawności,
  • Ministerstwo Sportu i Turystyki, a także federacje sportowe zadbały o powołanie centralnego ośrodka opiekuńczo-rehabilitacyjnego „ZA METĄ” dla byłych, wieloletnich sportowców, którzy stali się osobami niepełnosprawnymi.