Lajki na fejsie

Marcin Jakimowicz

GN 36/2013 |

publikacja 05.09.2013 00:15

O dzieciach zagubionych w wirtualnym świecie i strasznych rodzicach, którzy utrudniają im bezkarne surfowanie po sieci, z Izą Paszkowską.

Iza Paszkowska jest pedagogiem z ogromnym doświadczeniem. Od wielu lat na łamach „Małego Gościa Niedzielnego” odpowiada na listy dzieci i młodzieży roman koszowski /gn Iza Paszkowska jest pedagogiem z ogromnym doświadczeniem. Od wielu lat na łamach „Małego Gościa Niedzielnego” odpowiada na listy dzieci i młodzieży

Marcin Jakimowicz: Jeżdżę codziennie tramwajem. Zauważyłem, że gimnazjaliści, którzy jadą do szkoły, nie gadają ani o dziewczynach, ani o Derbach Śląska. Jedyny temat to gry komputerowe i „kto kogo obsmarował na fejsie”. To rzeczywiście wirtualne pokolenie?

Iza Paszkowska: – Coraz bardziej tak. Gdy zaczynałam odpisywać na listy dzieci, dostawałam ich pięć, sześć miesięcznie. Teraz przychodzi 700. To świadczy o tym, jaki mają dostęp do komputerów. Obserwuję je na co dzień w szkole i bardzo mi ich żal. Bo liczy się ten, kto ma lepszy model telefonu.

Jedenastolatek może sobie pozwolić na luksus nieposiadania komórki? Nie zostanie od razu stygmatyzowany, odrzucony przez rówieśników?

Zostanie. Niestety zostanie. Takie zepchnięte na margines dzieci nie przyznają się do tego oficjalnie, ale bardzo cierpią wewnętrznie. To często wychodzi w listach. Dostaję smutne maile w stylu: „Jestem jedyny w klasie, który nie ma komórki. Czuję się bardzo samotny”. Co więcej: te dzieci nie rozumieją, dlaczego nie mają telefonu, „skoro rodziców na to stać”. Pozostaje bardzo trudne pytanie, czy to słuszny kierunek, dobry model? Czy warto skazywać dziecko na takie odrzucenie? Rodzice musieliby obdarzyć je nieprawdopodobną siłą psychiczną, by mogło przeciwstawić się presji rówieśników.

Nie przeraża Cię ten wszechobecny szkolny materializm? To, jaką masz komórkę, decyduje o twoim statusie w klasie…

Przepraszam bardzo: a kto te dzieci tego nauczył? Przecież one patrzą na nas, dorosłych, i nieustannie widzą, jak porównujemy samochody, zazdrościmy ciuchów, mebli, mieszkań. Dorośli są winni. Są materialistami, a dzieci zawsze wyłapią wszystko, co dla dorosłych jest ważne. Rzeczywiście obok rodziców niesamowicie ważna stała się dziś grupa rówieśnicza. A ona jest bezwzględna, okrutna. Rodzic nie może się jej bać. I musi walczyć o dobro dziecka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.