Chcą mieć prawo wyboru

Agnieszka Gieroba; GN 37/2013 Lublin

publikacja 20.09.2013 06:00

Wiele wskazuje na to, że nowy rok szkolny jest ostatnim, w którym to tylko rodzice decydują, czy posłać sześciolatka do podstawówki. Od przyszłego będą obowiązywały nowe przepisy. Ich przeciwnicy nie tracą jednak nadziei, że prawo uda się zmienić.

 Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 48 w Lublinie. Rodzicom bardzo zależy na tym, by dzieci w swojej szkole czuły się znakomicie Agnieszka Gieroba /GN Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 48 w Lublinie. Rodzicom bardzo zależy na tym, by dzieci w swojej szkole czuły się znakomicie

Lublin był w gronie wielu miast, które bardzo aktywnie włączyły się w akcję „Ratuj maluchy i starsze dzieci też”. Zbierano podpisy pod wnioskiem za ogólnopolskim referendum w sprawach szkolnictwa. Bez problemu udało się zebrać wymaganą liczbę podpisów, więc jest szansa, że Sejm zgodzi się na referendum w tej sprawie i być może posłanie sześciolatków do szkół nie będzie obowiązkowe. Na razie jednak z ustawą o obowiązku szkolnym nie ma dyskusji.

Uzasadnione obawy

– Tak się składa, że Milenka należy do pierwszego rocznika, który według ustawy ma obowiązek pójść do szkoły w wieku 6 lat – mówi Anna Dąbrowska zaangażowana w Lublinie w akcję „Ratujmy maluchy i starsze dzieci też”. – Dla mnie, jako mamy, to przerażająca perspektywa – wysłać swoje dziecko do szkoły wtedy, kiedy jeszcze do tego nie dorosło. I nie opieram się tu tylko na badaniach psychologów, spośród których wielu alarmuje, że dzieci w tym wieku nie są przygotowane emocjonalnie do podjęcia nauki w szkole, ale na własnych doświadczeniach. Obserwuję mojego syna, który jest teraz w drugiej klasie, i widzę, że dla niego wiele szkolnych zadań to ogromny wysiłek, a samo odnalezienie się w szkolnym środowisku do łatwych nie należało. Gdyby był o rok młodszy, rozpoczęcie nauki odbiłoby się na jego emocjach i zachowaniu jeszcze bardziej.

Obawy rodziców widać w statystykach. Na 3229 uczniów, którzy zasiadają w szkolnych ławkach klas I, tylko 488 to sześciolatki. Z danych zebranych przez Wydział Oświaty i Wychowania w Lublinie wynika, że do szkół pójdzie łącznie 15 proc. wszystkich dzieci w wieku 6 lat. W Lublinie rodzice zapisali najwięcej sześciolatków do Szkoły Podstawowej nr 20 przy al. Piłsudskiego 26. Tam na 64 uczniów kl. I 34 to sześciolatki. Dużym zainteresowaniem wśród rodziców młodszych dzieci cieszyły się również podstawówki nr 4 i nr 7. – Rodzice chętniej zapisują dzieci do placówek, które funkcjonują w odrębnych budynkach, nie w zespołach szkół, czyli tam, gdzie maluchy nie muszą uczyć się razem z gimnazjalistami – wyjaśnia Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor WOiW UML. Urzędnicy podkreślają też, że we wszystkich szkołach znajdziemy świetlice dostosowane do potrzeb 6-latków. – Dodatkowo ponad 90 placówek ma własne place zabaw, z których mogą korzystać uczniowie w każdym wieku – dodaje Ewa Dumkiewicz-Sprawka.

Rodzice wiedzą lepiej

Nie przekonuje to jednak wielu rodziców. – Może i szkoły są przygotowane pod względem urządzenia specjalnej sali na zajęcia z takimi dziećmi, ale mam duże wątpliwości. Chodzi o to, że dzieci nie są gotowe na taki krok. Rozmawiam z wieloma rodzicami z Lublina, którzy mają starsze dzieci w szkole, i wszyscy mówią to samo: szkoły w naszym mieście to zazwyczaj duże placówki, gdzie dzieci są anonimowe. Jedna klasa z zabawkami nie zaspokaja potrzeb małych dzieci. Podkreślam jednak, że nie jest to tylko kwestia przygotowania czy nieprzygotowania szkół w Lublinie lub na Lubelszczyźnie. Tu chodzi o nasze dzieci – mówi Anna Dąbrowska.

Rodzicom, którzy zaangażowali się w akcję „Ratujmy maluchy i starsze dzieci też”, nie chodzi o wprowadzenie zakazu posyłania sześciolatków do szkoły, ale o prawo wyboru. Uważają, że to rodzice najlepiej znają swoje dzieci i wiedzą, czy nadają się one do szkoły w wieku 6 lat, czy lepiej będzie zacząć naukę o rok później. – Ustawa nie przewiduje prawa decydowania rodziców w tej kwestii. A co z dziećmi urodzonymi pod koniec roku? Przecież w tym wieku każdy miesiąc ma istotne znaczenie dla rozwoju i umiejętności dziecka. Praktycznie więc dzieci urodzone w listopadzie czy grudniu są o rok młodsze od tych urodzonych w styczniu czy lutym. W ich rozwoju emocjonalnym oznacza to, że idąc ze swoim rocznikiem do szkoły, idą jako 5-latki – alarmują rodzice. Zaangażowani w akcję ojcowie i matki debacie publicznej chcą poddać też przymus przedszkolny pięciolatków, gimnazja, zredukowany program nauczania w liceach oraz zagrożenie likwidacją kolejnych tysięcy szkół i przedszkoli. Czy referendum się odbędzie, zdecydują posłowie.