Gdy hejt hejtem pogania


Agata Puścikowska


GN 42/2013 |

W ostatnim czasie poziom agresji wśród społeczeństwa urósł do skali wcześniej niespotykanej.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Mam wrażenie, że w ostatnim czasie poziom agresji wśród społeczeństwa urósł do skali wcześniej niespotykanej. Gdy obserwuję dyskusje, czytam wymiany myśli lotnych na przeróżnych portalach społecznościowych, ciągłe hejtowanie (z ang. hate – nienawiść), czyli napastowanie interloktura w sposób arogancki i brutalny tylko dlatego, że ma inne poglądy – to strach się odezwać. Ktoś powie, że to „tylko” w przestrzeni wirtualnej takie zjawisko. Bo przecież w realnym świecie jesteśmy grzeczni, stateczni i kulturalni. Z tą naszą kulturą „w realu” też dobrze nie jest. Mały przykład: idę z dziećmi ulicą, przed nami pani z dużym psem bez kagańca i smyczy.

Pies się na nas rzuca, szczeka i szczerzy kły. Dzieci w płacz. Proszę panią o zabranie psa, pani odwraca się pupą. Pies pupą się nie odwraca, nadal atakuje, boimy się zrobić krok. Gdy zdenerwowana wyjmuję telefon, by zadzwonić po straż miejską, pani wrzeszczy i wyzywa mnie od wariatek. Dlaczego pani, którą grzecznie prosiłam o interwencję, nie tylko nie pomogła, ale po prostu zwymyślała i obraziła? Może miała zły dzień, może jednak to recydywa. A może pani z pieskiem wieczorową porą od lat kilku nic innego nie robi, tylko siedząc przy komputerze, zabawia się w sieci w podjazdową wojenkę o… nic? Nie wolno oczywiście przeceniać wpływu internetu na nas jako społeczeństwo. Jednak prawdą jest, że w XXI w. to właśnie często relacje z tzw. świata wirtualnego kreują relacje w świecie realnym. W internecie, w którym króluje „egalitaryzm” form i treści, każdy może „nawciskać” każdemu, polemizować w niewybredny sposób z każdym.

Gimnazjalista więc „poucza” profesora, pisząc do niego per „ty”, niby-poważni panowie obrzucają się błotem, pisząc o roli kultury w przestrzeni publicznej, a mamusie histerycznie się przekrzykują, co jest lepsze dla dziecka: wózek czy chusta. Bo przecież najważniejsze i najlepsze, i najlepsze z najlepszych jest MOJE zdanie, MÓJ punkt widzenia, MOJA ocena rzeczywistości. Wszystko, co wykracza poza MOJE spojrzenie na świat, nawet w tematach zupełnie nieistotnych, z automatu zasługuje na ostrą reakcję. A najlepiej hejt właśnie. Porządek przecież musi być! MÓJ. Gdy hejt hejtem hejta pogania, trzeba jednak uważać. Bo jak to mówią, nawet skorpion, gdy się w walce zapętli, może zginąć od własnego, najlepszego i najwartościowszego jadu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.