Przytulanie komercyjne?

Agata Puścikowska

GN 48/2013 |

publikacja 28.11.2013 00:15

Akcje o wdzięcznych nazwach typu Dzień Przytulania trochę mnie przerażają…

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Może ja niedzisiejsza jestem. A może nie rozumiem po prostu czasów współczesnych, które to najwyraźniej wymagają przyjmowania z radością nowych obyczajowości, stylów życia i zachowań. O co chodzi? O pewien nowoczesny trend, który obserwuję od kilku lat, a który coraz śmielej sobie poczyna w miastach. Chodzi o tzw. Dzień Przytulania: obcy ludzie, którzy spotykają się na ulicy czy w parku, powinni się do siebie przytulić. Zaangażowani są w ten czyn społeczny wolontariusze, którzy chcą przyjaźnie zmieniać świat i mają poczucie misji do spełnienia…

Wolontariusze pytają przechodniów, czy mogą ich przytulić. A gdy uzyskają zgodę, następują okolicznościowe „misie” – jakoś poziomem sztuczności kojarzące się z dawną epoką. Sztuczności? A może właśnie przechodnie chcą się przytulać z nieznanymi sobie ludźmi? Może to taki znak czasów, że ludzie otwarci i spontaniczni, więc z radością rzucają się w ramiona osób, których nigdy na oczy nie widzieli? Śmiem twierdzić, że moda na przytulanie z obcymi to faktycznie znak czasu. Ale znak ostrzegawczy. Ostrzega przed brakiem ciepła i relacji w rodzinie.

Ostrzega też przed brakiem zdrowego dystansu względem obcych. Bo śmiem twierdzić, że naturalnym odruchem – gdy ktoś nieznajomy przekracza barierę intymności – jest ucieczka… Ostrzega w końcu przed rozluźnieniem zasad: obcemu człowiekowi należą się szacunek i podanie dłoni, a nie obściskiwanie się w imię nowej ulicznej mody. Ale to jeszcze nic. Okazuje się, że pomysłowy Zachód w kwestiach przytulania na życzenie poszedł jeszcze dalej. I gdzieniegdzie pojawiły się już profesje „zawodowych przytulaczy”, którzy za kilkadziesiąt dolarów za godzinę przytulają klientów do woli. Podobno bez podtekstów seksualnych! Czyste, pozazmysłowe przytulenie komercyjne. W zamyśle „przytulaczego przemysłu” – dające klientowi porcję poczucia (komercyjnego) bezpieczeństwa i odrobinę (komercyjnej) uwagi. Proces nieco przerażający. Tym bardziej że raczej postępujący. W świecie zanikających więzi, kryzysu rodziny, komercjalizacji wszelkich przejawów życia człowiek pozostaje… człowiekiem. Potrzebuje bliskości, ciepła i zaangażowania drugiego człowieka. Potrzebuje przytulenia. Za wszelką (niestety) cenę…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.