Noworodek Jezus

Agata Puścikowska

GN 51/2013 |

Piosenka dla maluchów o dzieciństwie najważniejszego Malucha, brzmi tak: „Gdy Pan Jezus był malutki, nigdy nie próżnował.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Z Matką Bożą i z Józefem ochoczo pracował. To piłował, to heblował, to wełenkę zwijał. Nosił wodę, rąbał drzewo i gwoździe przybijał”. Znane, prawda? Przyznam, że od dziecka jakoś za tą wizją nie przepadałam. I chyba nie byłam w tym odczuciu odosobniona, bo kiedyś – podsłuchując śpiewające dzieciaki, usłyszałam i taką wersję: „nosił wodę, tłukł naczynia, paluchy przybijał”… Dlaczego wizja supergrzecznego Jezuska, który w pocie czoła, od rana do nocy, pracuje z rodzicami, jakoś do nas nie przemawia? Bo – po pierwsze – jako nieprzeciętnie „dydaktyczna”, budzi w każdym zwykłym dzieciaku poczucie winy i kompleksy „wyjątkowo niegrzecznego”.

Czyli w rezultacie bunt. A po drugie, i chyba ważniejsze: bo wizja ta, śmiem twierdzić, po prostu nie jest zbyt prawdziwa. Prawdziwe dziecko, jak to dziecko, nawet święte, nawet Boże, musi skakać, biegać, wrzeszczeć, bawić się i cieszyć. I nawet, gdy pomaga rodzicom i jest im posłuszne, nie zawsze robi to z wielką chęcią. Jakim dzieckiem był mały Jezus? Z pewnością nie był bezwolnym dzieckiem bez temperamentu. Wszak doskonale sobie poradził w wieku 12 lat, gdy został sam w świątyni i nauczał. A jaki był wcześniej? Patrzę na swojego Jaśka, który śpi tuż obok (muszę się streszczać z tym pisaniem, żeby zdążyć przed końcem drzemki). Mimo niespełna miesiąca, ma już swoje zdanie, które streścić można następująco: ręce mamy są zawsze najlepsze, a jak ktoś uważa inaczej, to już problem wrażliwości jego uszu... Ma też rytm dnia i nocy. Snu i czuwania. Zaczyna zauważać świat, dziwić się nim i cieszyć.

Poznaje ludzi wokół, zwyczaje i zapachy domu. Jest pełnoprawnym członkiem rodziny, który jednocześnie – mimo niezbyt poważnego wieku, potrafi cały dom postawić do góry nogami. I gdy tak patrzę na mojego Jaśka, domyślam się, jaki był mały Jezus. Taki najmniejszy, dopiero co urodzony. Noworodek Jezus. I myślę, że mimo upływu 2000 lat, gdyby położyć obok siebie dwóch maleńkich chłopców, byliby podobni. Mały Jezus też pewnie płakał, gdy jego Mama odchodziła na kilka metrów, domagał się ciągłej uwagi, karmienia, a potem zabawy, czasu tylko dla niego. I zapewne najpierw stajenkę, a potem dom Świętej Rodziny, postawił do góry nogami. Bo takie jest święte prawo każdego dziecka! Nawet jeśli jednocześnie jest Bogiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.