TIK? Tak! Ale z umiarem

Piotr Legutko

GN 03/2014 |

publikacja 16.01.2014 00:15

Warto dwa razy pomyśleć, zanim powierzy się edukację dzieci komputerom i multimediom.

Komputer w edukacji jest tylko narzędziem, którego trzeba używać z umiarem – twierdzą specjaliści henryk przondziono /gn Komputer w edukacji jest tylko narzędziem, którego trzeba używać z umiarem – twierdzą specjaliści

TIK (Technologie informacyjno-komunikacyjne) mają zrewolucjonizować szkołę. Uczniowie uzbrojeni w laptopy dokonają skokowego postępu, a szanse ubogich i bogatych w dostępie do wiedzy zostaną wyrównane. Prawda to czy fałsz? Pytanie wydaje się retoryczne, więc rząd – w ramach programu „Cyfrowa szkoła” – od 2012 roku zaczął wyposażać szkoły podstawowe w przenośne komputery i multimedia. W programie wzięło udział – pilotażowo – 399 szkół. Jego oceny dokonał w 2013 roku Instytut Badań Edukacyjnych. W raporcie znajdujemy bardzo ciekawe obserwacje. „TIK? Tak! Ale z umiarem” – to jedna z opinii nauczycieli, dobrze oddająca ich ostrożne podejście do cyfrowych gadżetów. I nie jest to ostrożność pozbawiona podstaw. Argumentów dostarczają inne kraje, które wcześniej przetarły ten szlak.

Cyfrowa demencja

Już w 1997 r. pisano w fachowych czasopismach o „komputerowym szaleństwie” w edukacji, a rok później pojawiło się pojęcie „internetowego paradoksu”, polegającego na tym, że korzystanie z sieci przynosi odwrotny od spodziewanego edukacyjny skutek. Zamiast przybliżać wiedzę, odciąga od niej. Wielka akcja One Laptop per Child (Laptop dla każdego dziecka), przeprowadzona w pierwszych latach XXI wieku, miała być dobrodziejstwem dla krajów rozwijających się. Raport oceniający całe przedsięwzięcie okazał się druzgocący. Dzieci oczywiście świetnie się bawiły, ale wcale nie osiągały lepszych wyników w nauce. Przeciwnie, dużo trudniej było je zagonić do odrabiania zadań. Pokusa rozrywki była zbyt duża. Korea Południowa oczywiście w tym programie nie uczestniczyła, bo to kraj o najwyższym nasyceniu szkół cyfrowymi mediami. Ale i tu uznano, że nie tylko nie wspomagają one rozwoju, ale wręcz go hamują. U 12 proc. tamtejszych uczniów zdiagnozowano uzależnienie od internetu, a koreańscy lekarze jako pierwsi użyli terminu „cyfrowa demencja”, na określenie skutków niekontrolowanego korzystania z nowych mediów. Jej objawy to problemy z koncentracją i zapamiętywaniem oraz społeczne wyizolowanie bardzo młodych ludzi.

Dwie hipotezy

W Polsce „Cyfrowa szkoła” to tylko wstęp do planowanego wieloletniego programu rządowego. Na razie pilotażem objęto głównie uczniów i nauczycieli publicznych szkół podstawowych. 44 mln zł przeznaczono na zakup pomocy dydaktycznych, 6 mln zł na pozostałe działania.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.