Idea randkowania

GN 7/2014 Katowice

publikacja 23.02.2014 06:00

Chcesz usłyszeć od swojego męża, że jesteś piękna? Zabierz go na randkę do... kościoła.

 To okazja, by na nowo, w Bożej obecności, wyznać małżonkowi swoją miłość Archiwum ks. Jarosława Ogrodniczaka To okazja, by na nowo, w Bożej obecności, wyznać małżonkowi swoją miłość

Tak mi wstyd, strasznie wstyd, lecz zakochałem się. Który raz? Setny raz – śpiewał przed laty Mieczysław Fogg. – Zakochałem się, czyli pokochałem siebie w oczach drugiej osoby, dlatego że ona tak mnie dowartościowała, tak przyjęła, tak doceniła – tłumaczy ks. Jarosław Ogrodniczak, duszpasterz rodzin. Dodaje, że to dopiero wstępny etap miłości. Co zrobić, gdy po latach małżeństwa miłość się wykrusza? Jako jedną z recept ks. Jarek przepisuje ideę randkowania.

– Małżonkowie mają „obowiązek” spędzania w miły sposób czasu tylko ze sobą, np. pójścia razem do kina, do kawiarni, porozmawiania, spojrzenia sobie w oczy, ubrania się ładnie, świętowania małżeństwa. Ślubowali sobie miłość, a ona wymaga, żeby tę relację świadomie budować i w nią inwestować – wyjaśnia.

Na ratunek miłości

Randkować można też w kościele. I wcale nie chodzi tutaj o radosne przekazywanie znaku pokoju wyjątkowo atrakcyjnej pani po prawej w czasie niedzielnej Mszy św. Chodzi o randki ze współmałżonkiem i z Panem Bogiem. To propozycja duszpasterska realizowana także w archidiecezji katowickiej. Składają się na nią konferencja kapłana, warsztaty i modlitwa. Wszystko odbywa się w kościele oraz w salkach parafialnych. Urszula Wołk-Łaniewska z Katowic, wraz z mężem posługująca w czasie „randek”, podkreśla, że kościół daje specyficzny klimat spotkania się w trójkę: Pan Bóg i małżonkowie.

– To jest też odświeżenie świadomości mocy sakramentu małżeństwa. Tego, że nie jesteśmy zdani tylko na siebie. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że jak wcześniej tylko po ludzku układaliśmy sobie życie, to zawsze były kłótnie, pojawiało się nawet myślenie o tym, żeby się rozejść. Mamy doświadczenie, że przychodzą też na te „randki” połówki czy małżeństwa z kryzysem, z daleka od Pana Boga, od Kościoła. Ktoś gdzieś ich pociągnął, zaproponował taką formę terapii. Jest ona krótkotrwała, jednodniowa, czasami robimy „randki weekendowe”, ale jak człowiek pozwoli, to Pan Bóg zawsze coś zasieje, jest szansa na przemianę – wyjaśnia. Jako przykład działania Boga podaje pewne „odratowane” małżeństwo, które na „randkę” przyszło z myślą o rozwodzie. – Świadectwa innych tak bardzo ich poruszyły, że zostali, zaczęli zadawać pytania, pozwolili się poprowadzić. Wskazaliśmy im wspólnotę i powolutku zaczęło się coś zmieniać. Bo to nie jest tak, że Pan Bóg, jak czarodziejka, fik-mik i po sprawie. To musi iść w dwie strony: trzeba chcieć pracować ze sobą i z Nim. To małżeństwo dziś działa w Domowym Kościele. Przede wszystkim wybaczyli sobie i na nowo się pokochali – wspomina Urszula.

Spotkania w kościele i w salkach parafialnych mają swój randkowy klimat – są muzyka, czas na rozmowy, gesty czułości, zatrzymanie się przed sobą. To także, a może przede wszystkim, czas na działanie Boga. Łukasz Szostkiewicz, mąż od 5 miesięcy, wspomina ostatnią „randkę”, która odbyła się na Podlesiu. – Mimo że wokół stało wiele innych par, te dwie godziny mieliśmy tylko dla siebie i naszej małżeńskiej relacji. Rozmowa, modlitwa, kilka słów o naszej miłości spisane na kartkach. Wypowiedzenie tak ważnych: „przepraszam, wybaczam, kocham” z tym samym żarem w oczach jak wtedy, gdy nasza miłość dopiero się rodziła, a wszystko przeplatane autorską muzyką Magdaleny Frączek... To naprawdę genialny sposób na udaną i budującą randkę dla każdego małżeństwa, niezależnie od stażu – mówi.

Znaczenie wspólnoty

„Randki w kościele” w naszej archidiecezji odbywają się 3–4 razy w roku. Organizowane są przy okazji rekolekcji bądź na specjalne zaproszenie proboszczów. Najbliższa planowana jest 6 kwietnia na Brynowie. W czasie takich spotkań kapłan i posługujący zawsze namawiają małżonków do życia we wspólnocie. O tym, jak Bóg może przez nią działać, opowiedziała nam Urszula. Wraz z mężem Markiem tworzy rodzinę od 31 lat. Mają dwójkę dzieci – 29-letniego syna i 20-letnią córkę. 15 lat wspólnej drogi przeżyli bez Boga, a 16 z Nim. W kryzysie małżeńskim myśleli o rozwodzie. – Mój mąż szukał gdzieś czegoś. Sam nie wiedział czego. Teraz, jak o tym rozmawiamy, wiemy, że było to szukanie Pana Boga. Tylko że początkowo nie szukał Go w Kościele katolickim. Gdzieś tam otarł się o Świadków Jehowy. I to mnie jakoś mocno zabolało, chociaż nie chodziliśmy do kościoła – wspomina.

Pewnej zimy, mimo że wcześniej prawie nigdy nie wpuszczali kapłana do domu, kobieta postanowiła przyjąć kolędę. Przyszedł ks. Zbigniew Pilecki, który był wtedy moderatorem Domowego Kościoła na Giszowcu. Mimo że męża początkowo nie było w domu, kapłan zaczekał na niego, długo rozmawiali, tylko w temacie wiary. – Potem ks. Zbyszek zaprosił nas na Eucharystię i spotkanie Domowego Kościoła. Nie bardzo nam się to widziało, przecież nie praktykowaliśmy. Po chyba dwóch tygodniach z zaproszeniem przyszedł ministrant. Jeszcze się kłóciliśmy, ale mąż powiedział, że idzie, że musi sobie z tym księdzem porozmawiać, bo jeszcze ma wątpliwości. I poszedł, a ja za nim się powlekłam. Weszliśmy i już zostaliśmy. W kościele gdzieś tam się schowaliśmy za filar, ale ks. Zbyszek i tak nas znalazł. Czuł, że chcemy uciec, zabrał nas do salek, tam były już inne małżeństwa ze wspólnoty. Uderzyło nas coś, czego nam brakowało: Pan Bóg i ta miłość, ciepło.

Oni nas zaraz przygarnęli, o nic nie pytali. Mąż dłuuugie rozmowy z nimi przeprowadzał i tak z czasem wróciliśmy do Kościoła – opowiada. Luty to czas walentynek, Święta Zakochanych. – Św. Walenty jest patronem zakochanych, ale też różnych szalonych ludzi, więc to połączenie onieśmiela do mówienia na ten temat – śmieje się ks. Jarek. – Kościół wpisuje się jednak w tę tradycję. Mamy świątynię św. Walentego w Bieruniu, tam przyjeżdżają zakochani. Urszula dodaje, że także w małżeństwie przydają są takie święta. – Małżonkowie potrzebują na nowo nauczyć się gestów czułości. Przynosi to również korzyść dzieciom. Walentynki to w końcu nie tylko święto dla młodych zakochanych. Dla starszych też – tłumaczy.

TAGI: