W rodzinie nie zginiesz

Agnieszka Gieroba; GN 7/2014

publikacja 26.02.2014 06:00

Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, liczba mieszkańców Lublina regularnie spada. Rodziny wielodzietne są lekarstwem na ten stan. Jednak w tej misji potrzebują wsparcia.

Bożena i Hubert Pietrasowie, rodzice 5 dzieci, zaangażowani w lubelski Związek Dużych Rodzin Agnieszka Gieroba /GN Bożena i Hubert Pietrasowie, rodzice 5 dzieci, zaangażowani w lubelski Związek Dużych Rodzin

W 1999 roku miasto zamieszkiwało 360 tys. osób. We wrześniu ubiegłego roku było ich już 345 tysięcy. Chociaż miasto wciąż posiada dodatni przyrost naturalny, to realna jest obawa, że kiedy urodzone dziś dzieci dorosną, wyjadą i swoje dzieci urodzą już poza Lublinem, a demograficzne problemy regionu będą się jeszcze pogłębiać. By temu zapobiegać, trzeba działać, i to już.

Są pomysły prorodzinne

Szczęśliwie Lublin jest jednym z miast w Polsce, gdzie działa Program Rodzina 3+. Może dołączyć do niego każda rodzina, która ma przynajmniej troje dzieci. Dzięki programowi rodzina może korzystać z ofert domów kultury, basenów, komunikacji miejskiej, otrzymuje rabaty od firm i instytucji, które do programu przystąpiły. Dla dużych rodzin to konkretna pomoc. – Wyjście do kina, teatru czy nawet na basen dla rodziny z trójką czy większą liczbą dzieci to ogromny wydatek, na który nie każdego stać. Dzięki Karcie 3+ sytuacja się zmienia. Nie można jednak na tym poprzestać. Potrzebne są rozwiązania systemowe, jak choćby niższe podatki – podkreśla Bożena Pietras, przewodnicząca lubelskiego Związku Dużych Rodzin. Podobna karta działa też w Krasnymstawie.

Jak podało radio eR, korzysta z niej już 700 rodzin. Jednak sama Karta Dużych Rodzin problemu nie rozwiąże. Wiele miast część z podatków, płaconych także przez duże rodziny, przeznacza na otwieranie nowych żłobków, gdzie do utrzymania jednego dziecka dopłaca się kilkaset złotych. – Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie „bonu edukacyjnego”, który każdy rodzic może wykorzystać według uznania? W rodzinach, gdzie jest kilkoro dzieci, często nie ma potrzeby, by korzystać ze żłobka czy przedszkola. W takiej sytuacji rodziny te pozbawione są powyższych dotacji, a więc nie są równo traktowane – zaznacza Bożena Pietras. – W ostatnim czasie w Polsce odnotowano około 200 przypadków zabrania rodzicom dzieci z powodu biedy, gdy tymczasem ponad 54 mld złotych przeznaczono na tzw. politykę rodzinną. Te pieniądze nie trafiły do rodzin, a przecież gdyby tak było, wielu przypadkom biedy można by zapobiec – zapewnia.

Ludzie boją się mieć dzieci

W dyskursie publicznym rodzina występuje głównie w kontekście przemocy. O patologii w rodzinie wypowiadała się m.in. policja i urzędnicy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Dużo mówi się o prawach dziecka, ale już o prawach rodziców do wychowania nikt nie wspomina. Zapomina się, że podstawowym prawem dziecka jest prawo posiadania rodziców, matki i ojca. Tylko na Lubelszczyźnie założono rodzinom 3 tysiące niebieskich kart, które stanowią pierwszy krok do ingerencji w sprawy konkretnej rodziny. Jest bardzo mało prawdopodobne, by wszystkie te rodziny były patologiczne. Ostatni przypadek interwencji państwa w życie rodziny, z jakim zetknął się ZDR 3+, przeraża bezmyślnością urzędników. Młoda matka czekająca na narodziny dziecka w jednym ze szpitali poprosiła o rozmowę z psychologiem. Hormony ciężarnej kobiety sprawiały, że nad wahaniem nastrojów trudno było zapanować.

Po porodzie okazało się, że szpital nie chciał wydać matce noworodka jako niestabilnej emocjonalnie. Gdy na żądanie ojca dziecko zostało wypisane do domu, po dwóch dniach rodzinę odwiedziła opieka społeczna z policją, by sprawdzić, jak rodzice opiekują się dzieckiem i ewentualnie je zabrać. – Dla mnie są to niedopuszczalne ingerencje państwa w życie rodziny. Każda matka, która rodzi, szczególnie pierwsze dziecko, potrzebuje czasu, by oswoić się z nową sytuacją i nauczyć nowej życiowej roli. Takie zachowanie urzędników uważam za skandaliczne, a zwłaszcza postępowanie psychologa, który jest zawodem zaufania społecznego – podkreśla Bożena Pietras. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że coraz więcej Polaków boi się mieć dzieci. Nasz kraj drastycznie odstaje od innych pod względem narodzin. Zajmujemy 212. miejsce na 224 kraje. – Obecna polityka rodzinna zniechęca ludzi do posiadania dzieci. A przecież duże rodziny to nie problem, to rozwiązanie. Z doświadczenia dużej rodziny wiem, że człowiek w rodzinie nie zginie – podkreśla przewodnicząca Związku Dużych Rodzin.

Nic o nas bez nas

Rządowi wydaje się, że ma świetne pomysły dla rodzin. By to udowodnić, zlecił zorganizowanie forum dla rodziny. Jedno z tego typu spotkań odbyło się w grudniu w Lublinie. Problem jednak w tym, że nie zaproszono na nie rodziców. Do Lublina przyjechali przedstawiciele rządu, zaproszono dyrektorów szkół i przedszkoli oraz urzędników zajmujących się sprawami rodzin. Nikt nie pomyślał, żeby zaprosić rodziców, czy choćby przedstawicieli rad rodziców, które działają w szkołach. Na konferencję, która miała służyć rodzinie, odpowiedzialni za Związek Dużych Rodzin w Lublinie zostali zaproszeni w ostatniej chwili. Bożena Pietras, przewodnicząca lubelskiego Związku Dużych Rodzin, i jej zastępca Tomasz Wieczorek byli jedynymi reprezentantami rodziców na sali. By pokazać, jak wielką wartość mają rodziny wielodzietne, jak dobrze funkcjonują i jaki wkład wnoszą w rozwój kraju, Miasto Lublin i Związek Dużych Rodzin 3+ organizuje II Ogólnopolski Zjazd Dużych Rodzin, który odbędzie się od 20 do 22 czerwca w Lublinie (weekend po Bożym Ciele). Będzie to spotkanie dużych rodzin, wymiana doświadczeń, ale i pokazanie, jak wielką wartością są rodziny. – Liczymy na przyjazd ok. 200 rodzin z całej Polski. Już dziś poszukujemy rodzin z Lublina lub okolic, które mogłyby przyjąć do siebie duże rodziny. Chętni, którzy zdecydowaliby się na otwarcie swojego domu dla takich gości, mogą już teraz zgłaszać się, wysyłając e-mail na adres: zdr3plus.lublin@gmail.com.

TAGI: