Zdjąć różowe okulary

Justyna Steranka; GN 16/2014 Koszalin

publikacja 25.04.2014 06:00

Przyjechali razem, by odkryć, jak stworzyć szczęśliwe małżeństwo. Jak się okazuje, czasem byłoby lepiej, żeby wrócili osobno.

Młodzi ludzie poznawali też metody badania płodności ks. Wojciech Parfianowicz /GN Młodzi ludzie poznawali też metody badania płodności

W Centrum Edukacyjno-Formacyjnym w Koszalinie po raz pierwszy odbyły się rekolekcje dla narzeczonych. 60 osób uczyło się, jak się komunikować, co zrobić, kiedy pojawi się kryzys, i jak w praktyce zastosować naturalne metody planowania rodziny. Schemat wzięty jest ze sprawdzonych metod, według których prowadzi się spotkania małżeńskie. – To rekolekcje, które przygotowują do wzięcia odpowiedzialności za decyzję o zawarciu sakramentu małżeństwa. Chodzi też o to, żeby dać narzeczonym narzędzia, które są potrzebne w każdej poważnej relacji – mówi ks. Krzysztof Włodarczyk, animator Ruchu Spotkań Małżeńskich, który je prowadził. – Chcemy pokazać młodym fundament tego sakramentu i przekazać od tej pozytywnej strony, za co biorą odpowiedzialność – dodaje duszpasterz.

Do rozpadu nie potrzeba nawałnicy

Podstawą spotkań jest nauczenie się komunikacji. Zajęcia opierają się na pracy w grupach. Narzeczeni dostają tematy, które mają wspólnie omówić. – Niektóre pytania są takie, że być może nie porozmawialibyśmy o nich przed ślubem. A tak mamy okazję omówić wszystkie ważne kwestie. Dotyczą one miłości, relacji z Panem Bogiem czy hierarchii wartości – mówią Magdalena i Damian, uczestnicy rekolekcji. – Cieszę się, że w wielu kwestiach się zgadzamy. Chcemy być oboje blisko Pana Boga i po chrześcijańsku wychowywać dzieci. To dla nas takie potwierdzenie, że do siebie pasujemy – uśmiecha się pani Magdalena. – Zakochany ma różowe okulary i widzi same zalety u tej drugiej osoby, a tak naprawdę trzeba je ściągnąć i przestać żyć marzeniami. My sobie wyobrażamy, że ktoś jest ideałem, a przecież wszyscy jesteśmy niedoskonali. Czasem w relacje wkradają się egoizm, lenistwo, jednak trzeba pracować nad sobą. Nie żyć tak, żeby tylko mnie było wygodnie, ale starać się o dobro tej drugiej osoby – dodaje.

Narzeczeni poznają też metody badania płodności. Chodzi o to, żeby nie spychać odpowiedzialności za poczęcie nowego życia tylko na kobietę, bo to dotyczy dwóch osób. – Podkreślamy również, jak ważna jest troska najpierw o zjednoczenie serc i umysłów, a dopiero potem ciała. Kiedy odwróci się kolejność, przestajemy się interesować drugą stroną jako człowiekiem – dodaje ks. Włodarczyk. Rekolekcje to także rozmowa o możliwych kryzysach. Tu wchodzą w rolę animatorzy, którymi są pary małżeńskie. – Narzeczeni myślą, że musi przyjść nawałnica, żeby małżeństwo się rozpadło. To nieprawda, bo diabeł tkwi w szczegółach. Wydaje się, że takie drobiazgi nie mogą w niczym zaszkodzić, a to jest tak jak ze szkodnikami, które atakują wielkie drzewo. Sprawiają, że ono powoli usycha – wyjaśnia ks. Włodarczyk.

Jedną z par animatorów są Barbara i Grzegorz Fiukowie. – Dzielimy się swoim doświadczeniem, podpowiadając młodym, jak rozwiązywać sytuacje kryzysowe, jak rozmawiać z dziećmi, jak przyjąć wnuki albo mieć na uwadze, że mąż czy żona może umrzeć. To się może teraz wydawać dla nich abstrakcyjne, ale to ważne rzeczy – przyznają.

Razem czy osobno?

Z reguły narzeczeni przyjeżdżają na rekolekcje zdecydowani na to, że chcą razem iść przez życie. Czasem jednak okazuje się, że ich wspólna droga wcale nie musi być skazana na sukces. – Podkreślamy, że jeśli na tych rekolekcjach narzeczeni odkryją, że w fundamentalnych sprawach się rozmijają, to lepiej, żeby się rozstali. Jeśli różni się hierarchia wartości, to nie ma spójności, wspólnego kierunku i pojawia się rozłam. Wiadomo, że ludzie się różnią między sobą, ale te rekolekcje dają światło, czy my w najważniejszych sprawach idziemy razem, czy patrzymy w tym samym kierunku – wyjaśnia ks. K. Włodarczyk.

Podobnego zdania są Barbara i Grzegorz Fiukowie. – Małżeństwo to nie jest proste przedsięwzięcie. Głównym zadaniem jest, żeby młodzi ludzie upewnili się, że wybrali właściwego partnera czy partnerkę. Jeśli dojdą zaś do wniosku, że nie widzą siebie razem, dobrze, żeby podjęli decyzję o rozstaniu. To trudne, ale lepiej powiedzieć „nie” teraz niż później, w trakcie małżeństwa. Jednak żeby to powiedzieć, trzeba dobrze poznać siebie i swoje poglądy – tłumaczą Fiukowie. Sami są małżeństwem z ponadtrzydziestoletnim stażem. Jak mówią, większość ich wyobrażeń o życiu z okresu narzeczeństwa zweryfikowała się pozytywnie.

– Chcąc mieć zawód, chodzimy wiele lat do szkoły, a przygotowując się do małżeństwa, nie kończymy żadnych szkół. Wynosimy coś z domu, ale wiele trzeba zrobić samemu. Dlatego ważne, by do zawarcia sakramentalnego małżeństwa przygotować się najlepiej jak to możliwe – przyznaje G. Fiuk. Kolejne rekolekcje dla narzeczonych odbędą się 12-14 września, a weekend dla małżeństw 24-26 października.

TAGI: