Małżeństwo na krawędzi

Agnieszka Kurek-Zajączkowska; GN 19/2014 Warszawa

publikacja 16.05.2014 06:00

„Za małżeństwo Uli i Bartka”, „za Jolę i Darka, którzy są w trakcie rozwodu”, „o powrót żony do dzieci i do domu”, „o sakrament małżeństwa dla Ady i Tomka”. Lista jest długa...

 Grupa „Wierni Małżeństwu” spotyka się w każdy wtorek w parafii na Mokotowie Paulina Matusewicz Grupa „Wierni Małżeństwu” spotyka się w każdy wtorek w parafii na Mokotowie

To cotygodniowe intencje omadlane przez grupę „Wierni Małżeństwu” w parafii św. Szczepana na Mokotowie. We wtorek o 19.15 kilkanaście osób gromadzi się w kaplicy św. Judy Tadeusza. Każdy dostaje plik odręcznie zapisanych karteczek z prośbami. Uzbierało się ich całkiem sporo po ostatniej Mszy św. odprawionej za trudne małżeństwa.

Małżeńskie równanie

Rozpoczyna się modlitwa uwielbienia. Stałych bywalców jest dziesięcioro. To zarówno kobiety, jak i mężczyźni, starsi i młodzi, osoby rozwiedzione, jak i pary małżeńskie. – W kwietniu upłynęło 40 lat mojego małżeństwa. Jestem dumna z siebie, że na sprawie sądowej mogłam powiedzieć, że nie zgadzam się na rozwód z powodu mojej wiary i moich przekonań – opowiada Małgorzata, która na spotkania przychodzi już ponad rok. Zresztą małżeństwa bronią tu wszyscy, bo przecież przysięga przed ołtarzem jest bezwarunkowa i obowiązuje aż do śmierci. – Trzeba modlić się, nawracać, działać. Małżeństwo to jedyne równanie, gdzie jeden plus jeden plus jeden równa się jeden. Ja plus współmałżonek plus Bóg równa się jedność – wyjaśnia Jacek Krzystek. Po uwielbieniu następuje seria podziękowań, również spontanicznie wypowiadanych. A później prośby. Stałe są wyczytywane na każdym spotkaniu z czerwonego notesika. Nowe czytane są z karteczek. Właściwie intencje są podobne, zmieniają się tylko imiona: „za miłość i zgodę w małżeństwie Uli i Tomka”, „za Marię i Krzyśka, którzy są w trakcie rozwodu” czy „o powrót męża do rodziny”.

Za Monikę z Ameryki

Charyzmatem grupy jest modlitwa wstawiennicza za małżeństwa w trudnej sytuacji. Jej członkowie nie chcą narzekać. Stawiają na odpowiedzialność wzajemną, szczególnie w rodzinie, w szturmowaniu nieba. Początkowo modlili się za zaprzyjaźnione pary. Z czasem rozszerzyli „działalność”. Założyli „służbowego” e-maila (mojaintencja@gmail.com) i czekają na zgłaszanie małżeństw w kryzysie. – Dramatyczny list przyszedł od Moniki z Ameryki. Pisała, że ma małe dzieci, ale niestety niedługo ma się rozstrzygnąć decyzja o rozwodzie. Bardzo intensywnie się za nich modliliśmy. Niedawno dowiedziałam się, że jej problemy się wyprostowały i odnawiają przysięgę małżeńską. Ucieszyliśmy się bardzo. A jednocześnie było to dla nas potwierdzenie słuszności i skuteczności naszego działania – przekonuje Paulina Martusewicz.

Miłość nie ustaje

Grupa zawiązała się jesienią 2011 r. Impulsem do jej powstania był rozpad małżeństwa powszechnie uważanego za szanujące się i kochające, wręcz wzorcowe, które było blisko Kościoła i parafii. Teraz na spotkania przychodzą opuszczona żona, jej matka i... teściowa. Te dwie ostatnie klękają obok siebie i na zmianę współprowadzą modlitwy, prosząc za małżeństwo dzieci. – Nie dostrzegałam niebezpieczeństwa, że nasz związek może się rozpaść. Mając dobry przykład domu rodzinnego z obu stron, przez głowę mi to nie przeszło. Wydawało mi się, że skoro to jest miłość, to tak jak powiedział św. Paweł, nigdy nie ustanie. Cały czas w to wierzę – mówi Marta. – Ale musi być pielęgnowana bardzo intensywnie i codziennie – dorzuca Marcelina, teściowa. – I wymaga cierpliwości, bo św. Paweł jako pierwszą cechę miłości wymienia właśnie cierpliwość – dodaje Zuzanna, mama.

W pierwszy wtorek miesiąca po modlitwach są kawa, herbata i ciasteczka – moment na omówienie spraw bieżących, w drugi – Msza św. za małżeństwa w kryzysie. W ubiegłym roku z okazji swoich 2. urodzin pielgrzymowali do Częstochowy. Pragną, by na spotkania przychodziło coraz więcej osób i by takie grupy powstały w całej Polsce. – Człowiek opuszczony przez współmałżonka staje się samotny, bezradny i traci grunt pod nogami. Jego niepokój rozciąga się też na rodzinę. Świadomość, że ktoś modli się za niego, daje mu siłę i pewność, że nie jest sam w kryzysie – mówi Paulina Martusewicz. Spotkanie kończy się odmówieniem dziesiątki Różańca, modlitwy do św. Michała Archanioła, odśpiewaniem Apelu Jasnogórskiego i błogosławieństwem o. Andrzeja, opiekuna grupy.

TAGI: