Niekończące się pasmo sukcesów


Agata Puścikowska


GN 20/2014 |

Przy kilkorgu dorastających dzieciach to trzeba być heroską, żeby z sukcesem przez życie iść.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Mam koleżankę. Jest mamą kilkorga dzieci. Znamy się od lat. Kiedy moje dzieci były bardzo małe, a jej nieco starsze, zawsze kiedy się spotykałyśmy, pytałam: „No i jak tam?”. Odpowiedź niezmiennie brzmiała: „Niekończące się pasmo sukcesów”. Zazdrościłam i popadałam w coraz większe kompleksy. Przy kilkorgu dorastających dzieciach to trzeba być heroską, żeby tak z sukcesem przez życie iść. Koleżanka to zapewne matka doskonała, zdolna idealnie ogarnąć wszystko. Tylko brać przykład…


Minęło parę lat. Moje dzieci podrosły. Teraz ja słyszę pytanie od mniej doświadczonych mam: „Jak tam?”...


Poniedziałek. Zbiorczo, ze wszystkich dzieci. Uwaga w dzienniczku z powodu „śpiewania na lekcji”. Lekcji matematyki zresztą. Zbity palec podczas grania w piłkę (i kilka godzin spędzonych na upojnym ostrym dyżurze, w pakiecie z niemowlakiem na ręku). Dzika awantura najstarszej z najmłodszą z niewiadomej przyczyny. Kolka. 


Wtorek. Wybiórczo ze wszystkich dzieci. Kolka trwa. Na tyle skutecznie, żeby skutecznie przyćmić wszelkie inne dziecięco-rodzinne radości. A było ich wyjątkowo dużo…


Środa. To nie kolka. To jelitówka. Już u prawie wszystkich. Sukces, że matka twarda jak skała.


Czwartek. Uwaga w dzienniczku razy dwa. Do tego zaległe opłaty, o których się zapomniało. Dodatkowo zaległa papierologia wypełzła z szafy i straszy. Zaległe zobowiązania również właśnie sobie przypomniały, że istnieją. A zaległy kręgosłup postanowił również o sobie przypomnieć. 


Piątek. Byle wytrzymać do soboty. Zarówno z dziećmi, zakupami, sprzątaniem domu, jak i z kręgosłupem. Wiadomo: silny kręgosłup to podstawa wszystkiego. 


Sobota. Dlaczego dawno temu, za wspaniałych czasów studenckich, sobota kojarzyła się z dobrostanem i brakiem pracy? A co w ogóle oznacza enigmatyczny termin „wolna sobota”?


Niedziela. Dzień Pański. Po tygodniu pełnym sukcesów wpada rodzinka dalsza. 


Z listów od czytelników. „Droga pani Agato! Jak ja panią podziwiam. Mam dwoje dzieci i nie ogarniam zupełnie. Dzieci są niegrzeczne, ja ciągle kłócę się z mężem, dom nieposprzątany, szef wiecznie się czepia. A pani tak sobie doskonale daje radę z piątką. To wspaniałe, że są na świecie takie matki jak pani. Jak się to pani udaje?”. Ależ zwyczajnie. Niekończące się pasmo sukcesów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.