Korki z matmy i… Bożego Narodzenia

Agata Puścikowska

GN 27/2014 |

W darmowym podręczniku dla pierwszej klasy jest o choince i przedświątecznych zakupach, a nie ma wzmianki o Bożym Narodzeniu

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Koniec roku szkolnego – czas podsumowań. Niestety, aż jedna trzecia maturzystów nie ma się czym pochwalić. Bo w tym roku matura poszła fatalnie, a najsłabiej matematyka, którą oblał co czwarty maturzysta… Dlaczego? Młodzież mamy zdolną. Podobno ambitną. Co więc było nie tak? Ministerstwo Edukacji zapowiada, że przyjrzy się matematycznemu antyzjawisku. Zapowiada nawet specjalne kształcenie nauczycieli młodszych klas, by ci specjalnie kształcili maluchy.

Podobno bowiem za kiepskimi wynikami maturalnymi stoi… słaba matematyka w klasach nauczania początkowego. Wniosek: za maturalne niepowodzenie maturzystów odpowiadają nauczyciele, którzy dziesięć lat wcześniej uczyli ich tabliczki mnożenia. To ciekawa koncepcja, przyznam. Wydaje się co prawda nieco przerysowana. Ale może to tylko uprzedzenia? Wszak ambitne ministerstwo planuje wprowadzić zmiany. A dokładnie plan naprawczy, który ma nauczyć nauczania matematyki młodych nauczycieli. Oczywiście nie należy wylewać dobrych chęci ministerstwa z kąpielą. Więc będziemy czekać na efekty. Dziesięć lat.

A skoro jesteśmy przy podsumowaniach szkolnych oraz nauczaniu maluchów. Pod koniec roku szkolnego okazało się, że w przygotowywanym przez MEN tzw. darmowym podręczniku dla pierwszej klasy nie ma wzmianki o Bożym Narodzeniu. Jest co prawda fragment o świątecznych zakupach i ubieraniu choinki. Ale po co ta choinka? Tego z podręcznika dzieciaki się nie dowiedzą. Ministerstwo zachęca, by zgłaszać wnioski co do podręcznikowych treści.

Ale znając betonowy opór ministerstwa na rodzicielskie zdanie (patrz sprawa przymusowych klas pierwszych dla sześciolatków), protesty słane z całej Polski na niewiele się raczej zdadzą. Więc Boże Narodzenie w podręczniku nie zagości. Na upadek matematyczny rodzice dawno temu znaleźli już sposób: korepetycje. Metodą domowych, prywatnych lekcji rodziny, które na to stać, od dawna wyrównują deficyty swoich dzieci z matmy (i nie tylko). Niedługo, również metodą korepetycji, będziemy musieli dzieci uczyć, czym jest Boże Narodzenie. Oby tylko lekcje nie okazały się dla rodzin zbyt drogie…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.