Depresja katolika

Notował Bogumił Łoziński

GN 28/2014 |

publikacja 10.07.2014 00:15

Depresja jest cierpieniem, które mnie przerasta. Czasem myślę, że zostałem nią dotknięty, abym zbliżył się do Boga – oto świadectwo katolika, dla którego depresja stała się drogą do Boga.

Coraz częściej osoby publiczne ujawniają, że cierpią na depresję. Nie jest to jednak choroba elit. Dotyka ludzi o różnym statusie materialnym, wykształceniu, wieku czy stosunku do Boga henryk przondziono /foto gość Coraz częściej osoby publiczne ujawniają, że cierpią na depresję. Nie jest to jednak choroba elit. Dotyka ludzi o różnym statusie materialnym, wykształceniu, wieku czy stosunku do Boga

Na depresję zachorowałem podczas studiów. Przedtem byłem bardzo aktywny, nawet nadaktywny. Dzień miałem wypełniony od rana do wieczora. Nagle zacząłem mieć trudności ze skupieniem, czułem się zmęczony, rano nie mogłem wstać z łóżka. Kilka razy czytałem ten sam akapit i nic nie rozumiałem. Zawsze byłem przekonany, że mam bardzo silną wolę, próbowałem więc zmusić się do normalnego funkcjonowania. Momentem przełomowym była sytuacja, gdy wieczorem wyszedłem biegać i po kilkunastu metrach stanąłem.

Diagnoza: depresja dwubiegunowa

Nie mogłem zrobić kroku. Wróciłem do domu i skulony położyłem się na łóżku. Wola została złamana, energia zniknęła. Uznałem, że moje życie nie ma sensu, dręczyło mnie poczucie winy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.