Siostry z końca świata

Agata Puścikowska

GN 33/2014 |

Gdyby nie siostry z końca świata, gdyby nie ich pokora i modlitwa, może Wielkiego Świata dawno by już nie było…

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Czasem zjawiasz się na końcu świata. I nie wiadomo, czy to przypadek, czy jakaś „końcowoświatowa” reguła: wszędzie tam czekają one. Siostry na końcu świata. Czekają z dyskretnym uśmiechem, z dobrym, a czasem z noclegiem.

Mieszkają w małych domkach z ogródkami. Mieszkają po dwie lub trzy. Jak siostry rodzone, jak przyjaciółki, które czasem się lubią, a czasem pokłócą. Jak to w rodzinie. Mieszkają z daleka od Wielkiego Świata. Więc ktoś powie: takie odrealnione. Ale odrealnione nie są. Telewizję, internet i telefon mają. Ale czy używają? Wtedy, gdy naprawdę trzeba. I tylko gdy dzieje się coś bardzo ważnego. Przy czym ważnych spraw dzieje się naprawdę bardzo, bardzo niewiele. Przynajmniej na końcu świata.

Siostry na końcu świata. Jedne w habitach, inne w zwykłych (acz skromnych) ubraniach. Siostry skrytki. Czasem mają ciemne włosy. Częściej jednak spod zakonnych czepków widać siwe pasma. Jakoś na koniec świata młodych sióstr zakonnych nikt nie posyła. One potrzebne w Wielkim Świecie.

„A co takie zakonnice z końca świata w ogóle robią?” – zapyta ktoś. Przecież życie na końcu świata takie spokojne, jednostajne, ciche. I przecież nie ma zbyt wiele pracy w pieleniu ogródka, zakupach czy przygotowaniu skromnego posiłku. Co innego takie siostry z Wielkiego Świata: szkoły prowadzą, w szpitalach pracują, dla ludzi działają. O… Te to przynajmniej mają co robić. Takie zakonne powołanie można zrozumieć i nawet łaskawie zaakceptować. Nawet można podziwiać. Ale trzy siostry na końcu świata? Nie do pojęcia. Drepczą, drepczą, drepczą. Od rana do nocy. „Gdyby zobaczyły, na czym polega prawdziwa praca, w prawdziwym życiu…” – mówi ktoś wyniośle. I wyniośle, z przekąsem, dodaje: „Takim to dobrze”… Ale zamienić by się raczej nikt z nimi nie chciał.

Może i dobrze siostrom jest. Cisza jest. Jest i modlitwa. Dużo modlitwy. Poranna za dusze w czyśćcu cierpiące, potem osobista. I modlitwy wspólnoty – za osoby konsekrowane, które potrzebują nawrócenia. Na koniec dnia z końca świata płynie modlitwa za chorych i cierpiących. Za sieroty. O pokój na świecie.

I trwa zakonna pokora sióstr zapomnianych przez świat. Ten ziemski. Gdyby nie siostry z końca świata, gdyby nie ich pokora i modlitwa, może Wielkiego Świata dawno by już nie było.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.