Różnice nas zbliżają

Karol Białkowski
; GN 41/2014 Wrocław

publikacja 24.10.2014 06:00

Językiem dominującym jest rosyjski. Tylko od czasu do czasu słychać polszczyznę, zwykle z wschodnim akcentem. Dom Przyjaźni Narodów to mieszanka kultur i obyczajów. Jego mieszkańcy chętnie się nimi dzielą z Dolnoślązakami.


 Pod koniec lipca wrocławskie lokum dla wolontariuszy zostało poświęcone. W ekumenicznym nabożeństwie wzięli udział duchowni katoliccy i prawosławni. Pobłogosławione zostały także wizerunki Matki Bożej Ostrobramskiej i Matki Bożej Nieustającej Pomocy, które przywieziono do Polski z Wilna i ze Lwowa
 Karol Białkowski /Foto Gość Pod koniec lipca wrocławskie lokum dla wolontariuszy zostało poświęcone. W ekumenicznym nabożeństwie wzięli udział duchowni katoliccy i prawosławni. Pobłogosławione zostały także wizerunki Matki Bożej Ostrobramskiej i Matki Bożej Nieustającej Pomocy, które przywieziono do Polski z Wilna i ze Lwowa


Na wrocławskim Jerzmanowie swoją działalność rozwija stowarzyszenie „Porozumienie Wschód–Zachód”. Jego celem jest przede wszystkim budowanie wzajemnego porozumienia, solidarności, szacunku między narodami, głównie między Polakami a obywatelami państw znajdujących się niegdyś w sowieckiej strefie wpływów. – Jesteśmy z nimi blisko zarówno pod względem geograficznym, jak i kulturowym – mówi prezes Błażej Zając. – Chodzi o to, byśmy mogli się wzajemnie poznać i wymienić doświadczeniami – tłumaczy. Dlatego do prowadzonego przez stowarzyszenie Domu Przyjaźni Narodów zapraszani są wolontariusze ze Wschodu. Dzięki dofinansowaniu z funduszy unijnych, z kilkumiesięcznych projektów skorzystało już wiele osób m.in. z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Mołdawii czy Gruzji.


Chce mówić prawdę


Maksim jest Ukraińcem. Pochodzi z Winnicy w środkowej części kraju. Skończył politologię w Instytucie Narodowym w Odessie i pracował jako dziennikarz. – Przyjechałem do Wrocławia na początku kwietnia i byłem tu przez cztery miesiące. Teraz korzystam z programu sfinansowanego przez polski rząd dla młodych naukowców – dwa miesiące uczyłem się na Uniwersytecie Warszawskim, a od października jestem w Toruniu – mówi.

O projekcie realizowanym przez „Porozumienie Wschód– Zachód” było w jego okolicy głośno. Z końcem marca wygasała mu umowa z dotychczasowym pracodawcą i zdecydował się na przyjazd do Polski.
Jak zaznacza, jego pobyt w stolicy Dolnego Śląska był bardzo owocny. Mieszkając w Domu Przyjaźni Narodów spotkał mądrych i wartościowych ludzi z różnych krajów. – Tutaj zawsze jest wielu gości, również z Zachodu. Dzięki temu mam dziś znajomych na całym świecie – mówi z radością. Zdecydowanie na plus ocenia również dwie inne rzeczy: możliwość nauki języka polskiego, a także wzajemnego poznawania kultury. – W ramach projektu uczestniczyliśmy w wielu mniejszych i większych spotkaniach z dziećmi i ze starszymi. Mogliśmy się dzielić tym, co dla nas ważne i charakterystyczne – mówi i zapewnia, że jesteśmy pod wieloma względami do siebie bardzo podobni.


Maksim podkreśla, że cztery miesiące spędzone we Wrocławiu były też doskonałymi wakacjami. Zapytany, czy w związku z trwającymi działaniami zbrojnymi na wschodzie Ukrainy nie czuje potrzeby powrotu do swojego kraju, odpowiada: – Emocjonalnie jestem ciągle w domu. Nie wiem jednak, czy gdybym teraz wrócił, to byłby ze mnie pożytek dla ojczyzny. Tam potrzeba żołnierzy i ludzi, którzy znają się na sprawach wojskowości. Ja się nie znam – tłumaczy. Chłopak jest przekonany, że ma do wykonania inne zadanie – mówić prawdę o tym, co się dzieje w jego kraju. – W Polsce czuje się wsparcie dla naszej sprawy, ale w innych państwach ludzie nie wiedzą, jaka jest aktualna sytuacja na Ukrainie. Spotykamy się na różnych konferencjach naukowych w międzynarodowym towarzystwie i wtedy opowiadam, jak jest – tłumaczy.


By się rozwijać


Natalia przyjechała do Wrocławia dwa miesiące temu. Jest Mołdawianką, pochodzi z Kiszyniowa i od ponad czterech lat pracuje jako prawnik w ministerstwie sprawiedliwości swojego kraju. – Chciałam zdobyć nowe doświadczenia. Gdy tylko dowiedziałam się o projekcie, wysłałam zgłoszenie i jestem. Bardzo się cieszę – mówi. Zaznacza, że wykorzystała okazję do poznania nowych osób, przede wszystkim Polaków, oraz do przyjrzenia się, jak żyje się w Polsce. – Nie miałam konkretnych oczekiwań, ale jestem gotowa, by w swoim życiu coś zmienić – tłumaczy.
Jej dotychczasowe wrażenia z pobytu na Dolnym Śląsku są bardzo dobre. Uważa, że jesteśmy przyjaźnie nastawieni do innych narodowości. Podoba jej się również architektura Wrocławia. Natalia ma świadomość, że jeszcze wiele atrakcji jest przed nią. Do tej pory wolontariusze, którzy przyjechali wraz z nią do Domu Przyjaźni Narodów, nie odwiedzali innych polskich miast. Mieszkając razem, mogli jednak się poznać. – Tu panuje wspaniała atmosfera. To niezwykłe, że urodziliśmy się w różnych krajach, pochodzimy z różnych środowisk i przywieźliśmy ze sobą własne doświadczenia i poglądy, a tak szybko staliśmy się przyjaciółmi. Okazało się, że różnice nas do siebie zbliżają – dodaje.


Podobnego zdania jest pochodząca z Gruzji Tiko. Dziewczyna ma zaledwie 23 lata, a już od 3 prowadzi własny biznes w Tbilisi – szkołę językową. – W pewnym momencie zrozumiałam, że intensywna praca przez kilkanaście godzin dziennie wcale mnie nie rozwija. Wielu moich znajomych było już wolontariuszami w Polsce i zachwalali swój pobyt. Ja też tak chciałam – opowiada. Gdy się upewniła, że propozycja „Porozumienia Wschód–Zachód” jest tym, czego pragnie, zdecydowała się zostawić firmę w rękach wspólniczki i wyjechać na pół roku. – Pewne rzeczy mogę robić wirtualnie, więc na tyle, na ile mogę, jej pomagam – tłumaczy.
We Wrocławiu młoda Gruzinka po raz pierwszy spotkała się z Polakami osobiście, ale dużo dobrego słyszała o nas od wujka, który wielokrotnie był w naszym kraju i ma tutaj wielu przyjaciół. – Namawiał mnie do skorzystania z okazji, tłumacząc, że więzi między nami a wami są naprawdę bardzo ciepłe. Nie przesadził – zaznacza. – W Gruzji moje życie było niespokojne i bardzo nerwowe. Na razie cieszę się tym, czego doświadczam – tłumaczy. A co potem? – Mam do czego wracać, ale nie wiem, czy tego chcę. Może przyszłość zwiążę z Polską, bo tu są szanse na własny rozwój.


Most porozumienia


Stowarzyszenie „Porozumienie Wschód–Zachód” powstało
4 lata temu. Błażej Zając, będąc wiele razy poza wschodnimi granicami Polski widział, jak mało bratnie narody wiedzą o sobie nawzajem. – Było to spowodowane latami izolacji w strefie wpływów Związku Radzieckiego. Brak kontaktów doprowadził do braku zrozumienia. Informacje polityczne i historyczne, obecne w mediach, nie dają możliwości, by się poznać – mówi. Zauważa, że przez lata zdecydowanie bardziej w naszym kraju dbano o relacje ze światem zachodnim, zapominając trochę o Wschodzie. Oczywiście czasy się zmieniły i dziś wzajemne kontakty są zdecydowanie łatwiejsze. Niemniej ciągle wiele jest do zrobienia. Prezes zaznacza także, iż Dolny Śląsk nie jest przypadkowym miejscem funkcjonowania Domu Przyjaźni Narodów z racji kresowego pochodzenia wielu mieszkańców regionu. Przez to ich spojrzenie za wschodnią granicę jest bardziej życzliwe.


Stowarzyszenie proponuje udział w projektach w czterech sferach: edukacyjnej, kulturalnej, młodzieżowej i naukowej. – Podejmujemy tematy związane ze społeczeństwem obywatelskim, różnorodnością naszych kultur, tym, co nas łączy, i tym, co nas dzieli, a także jak żyje się młodym ludziom w naszych krajach – wylicza. Wolontariusze mają jednak nie tylko dyskutować między sobą, ale również pokazywać się w przestrzeni miejskiej Wrocławia poprzez prowadzenie klubów i kół zainteresowań dostępnych nieodpłatnie dla wszystkich zainteresowanych. – Poruszamy mnóstwo ciekawych tematów. Wydaje nam się, że dzięki temu możemy spowodować zawiązanie się również prywatnych relacji międzynarodowych – dodaje. Ponadto mieszkańcy Domu przygotowują występy artystyczne dla różnych środowisk: dla dzieci, dla seniorów, dla mieszkańców domów pomocy społecznej, czy dla uczestników dożynek lub festynów parafialnych. Największe wrażenie na wolontariuszach robią spotkania z najstarszymi, gdy widzą ich wzruszenie.

– Często jest tak, że nikt ich nie odwiedza, a tymczasem przyjeżdża do nich kilkanaście osób z różnych krajów, aby porozmawiać, coś pokazać, pobyć – dodaje.
Obecnie w Domu Przyjaźni Narodów przebywa 12 wolontariuszy. Ich pobyt potrwa do stycznia. Wtedy przyjadą kolejni. – Na każdy z takich projektów mamy ok. 300–400 zgłoszeń z krajów postsowieckich. Wybór jest bardzo trudny. Liczy się motywacja. Staramy się, by były to osoby, które zainteresowane są realizacją naszej misji, naszych celów – tłumaczy B. Zając.


Działalność stowarzyszenia „Porozumienie Wschód–Zachód” jest możliwa dzięki wsparciu Komisji Europejskiej w ramach programów „Młodzież w działaniu” i „Erasmus+”, darowiznom od osób prywatnych i firm, pomocy fundacji, instytucji międzynarodowych oraz samorządów terytorialnych. Więcej informacji o działalności Domu Przyjaźni Narodów oraz o możliwości uczestnictwa w podejmowanych przez wolontariuszy inicjatywach można przeczytać na www.facebook.com/porozum, a wkrótce również na stronie www.pwz.org.pl. 


TAGI: