Matka, kobieta pracująca

Agata Puścikowska

GN 47/2014 |

Jakiś czas temu oglądałam kapitalny spot promujący aktywność zawodową kobiet.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Chodziło o matki, które po urodzeniu dzieci, po przerwie w pracy zawodowej, postanowiły do niej wrócić. Główna bohaterka, matka, poszła na jedną, drugą, trzecią rozmowę w sprawie pracy. Szła na nią w poczuciu... klęski i braku wiary w siebie. Co ona potrafi? Przecież „siedziała w domu” z dziećmi. Albo to, co umiała, zapomniała. Potencjalni pracodawcy ze sporym sceptycyzmem reagowali na wiadomość, że kandydatka na pracownicę wcześniej wychowywała dzieci. I nagle, jak olśnienie, przyszedł zdrowy rozsądek.

Macierzyństwo to praca trudna, wymagająca, wielozadaniowa. I wielozawodowa. Bycie matką uczy więc perfekcyjnej organizacji pracy, czasu. Każda matka, niezależnie od wyuczonego zawodu, jest jednocześnie menedżerką domu, kucharką, matematyczką (przynajmniej na poziomie podstawówki), krawcową (przynajmniej na poziomie guzika), a nawet szoferem. Liczbę „zawodów” i umiejętności nabytych w czasie pracy z dziećmi można tu wymieniać w nieskończoność. Gdy do naszej bohaterki dotarło, że potrafi wszystko, poczuła się pewniejsza siebie. Dzięki tej postawie otrzymała posadę. Nie zamierzam tutaj promować zawodowej pracy kobiet i matek. Idealnie byłoby, gdyby kobiety mogły wybierać: czy chcą pracować zawodowo i w domu, czy wolałyby pracować wyłącznie w domu. Jeśli jednak matka chce podjąć pracę zawodową, nie powinna spotykać się z dyskryminującymi reakcjami opisanymi powyżej.

Tymczasem w Polsce jest to nagminne. W rozmowach z matkami słyszę żal i skargę: „nie dali mi szansy, gdy dowiedzieli się, że pracowałam wyłącznie w domu przez 5 lat”. „Przerwali rozmowę, gdy dowiedzieli się, że mam czwórkę dzieci”. „Nikt mi nie dał szansy, bym pokazała, co potrafię. Matka dzieci nie nadaje się na to stanowisko – powiedziano mi wprost”. I tak dalej. I coraz bardziej przykro. Na szczęście powoli mentalność pracodawców zmienia się. Szczególnie tych nowoczesnych, dobrze zarządzających firmami. Znajomy, szef dużego przedsiębiorstwa, mówi wprost: „zatrudniam matki, bo są pilne, konkretne. Zależy im. I są wobec mnie lojalne. Warto inwestować w nie jako w pracownika”. Oby takich szefów było więcej i więcej. I oby kobiety, matki, mimo trudnych sytuacji, wierzyły w siebie. I walczyły, gdy trzeba. Przecież potrafią wszystko!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.