Jeszcze jedno nakrycie

Marta Woynarowska

publikacja 20.12.2014 06:00

Bank żywności. Kto by pomyślał, że rosyjskie embargo na polskie warzywa i owoce przyczyni się do... pomocy potrzebującym.

 Panie z różnych stowarzyszeń przygotowały moc smakołyków Archiwum STBŻ Panie z różnych stowarzyszeń przygotowały moc smakołyków

W ostatni weekend listopada tradycyjnie w wielu sklepach naszego regionu pojawili się młodzi wolontariusze, głównie uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, którzy wzięli udział w zbiórce żywności. – Zbieramy produkty dla podopiecznych tarnobrzeskiego domu dziecka – mówi Sławomir Partyka, nauczyciel w Społecznym Gimnazjum im. Małego Księcia w Tarnobrzegu. – Z tego, co uda się nam zgromadzić, zrobimy paczki dla dzieci. Niech i one poczują, że ktoś o nich pamięta, że jest św. Mikołaj i zbliżają się święta Bożego Narodzenia.

– Z niektórymi podmiotami uczestniczącymi w zbiórkach żywności organizowanych przez nasz bank umówiliśmy się, że zgromadzonych artykułów nie przekazują do naszych magazynów, tylko sami dostarczają je do wybranych przez siebie placówek – wyjaśnia Barbara Turczyk, wiceprezes Stowarzyszenia Tarnobrzeski Bank Żywności. – Tak jest np. z Zespołem Szkół Społecznych nr 2 im. Małego Księcia, który wspiera Dom Dziecka Stowarzyszenia Przyjaciół POW. Do nas trafia tylko informacja o ilości zebranej żywności i komu została ona przekazana, co ujmujemy w swoich statystykach. W gronie ok. 700 wolontariuszy współpracujących z bankiem są przede wszystkim osoby, bez których dystrybucja paczek byłaby niemożliwa. To na nie spada obowiązek pakowania, wydawania żywności, prowadzenia związanej z tym dokumentacji. – Ich praca jest całkowicie bezinteresowna, poświęcają swój czas, siły, by służyć innym. Niestety, zdarzają się przykre sytuacje, kiedy zamiast podziękowania słyszą bezzasadne żale i pretensje, bo punkt dystrybucji był nieczynny albo w paczce były nie takie produkty, jakich ktoś oczekiwał – zauważa wiceprezes Stowarzyszenia TBŻ. 

Mimo takich zdarzeń i żmudnej papierkowej roboty wolontariusze nie narzekają. Od 8 lat punkt dystrybucyjny przy parafii ojców dominikanów w Tarnobrzegu prowadzi Akcja Katolicka. Wcześniej przez dwa lata zajmowali się tym członkowie Klubu Inteligencji Katolickiej. – Ale panie nie były już w stanie podołać fizycznie i wówczas padła propozycja, abyśmy to my przejęli pałeczkę – mówi Bogdan Karbowniczek, podpora wszelkiej działalności charytatywnej w parafii ojców dominikanów. – Wraz ze mną w punkcie działają cztery piękne panie i dwóch panów, których „wykorzystuję” głównie jako kierowców, bo sam nie jeżdżę. A wyjazdów jest sporo – po produkty do banku, hurtowni lub innych dostawców, ale też do naszych podopiecznych. Nie każdy jest w stanie sam przyjść po paczkę ważącą kilka kilogramów.

Tysiące potrzebujących

Tarnobrzeski Bank Żywności rozpoczął działalność w marcu 2004 r. – W kwietniu br. świętowaliśmy mały jubileusz 10-lecia naszej pracy – mówi Barbara Turczyk. W pierwszej dostawie żywności, która miała miejsce w czerwcu 2004 r., znalazły się głównie chleb, owoce oraz warzywa. Niedługo później do banku trafiły 83 tony żywności z unijnego programu PEAD (Europejskiego Programu Pomocy Najuboższym). Były to: mleko w proszku, makarony, ryż, z których skorzystało ok. tysiąca osób. Już w pierwszym roku działalności bank zorganizował dwie zbiórki żywności – w ramach akcji „Podziel się posiłkiem” oraz pomocy świątecznej. W kolejnych latach, głównie młodzież, trzy razy w roku w placówkach handlowych, zbierała produkty, które miały później trafić do beneficjentów banku. – Organizujemy bowiem trzy wielkie zbiórki żywności, wraz z innymi siostrzanymi instytucjami, zrzeszonymi w Federacji Polskich Banków Żywności – wyjaśnia pani wiceprezes. – Są to akcje przed świętami wielkanocnymi i Bożego Narodzenia oraz jesienią, w trakcie której pomagamy dzieciom i młodzieży. Grupa osób mogących korzystać ze wsparcia TBŻ rosła w niezwykle szybkim tempie, i już w rok po rozpoczęciu działalności instytucja objęła swą opieką ponad 26 tys. osób, w tym ponad 4 tys. tarnobrzeżan. Pozostali beneficjenci to głównie mieszkańcy okolicznych miejscowości, ale również powiatów mieleckiego, ropczycko-sędziszowskiego, niżańskiego, sandomierskiego czy stalowowolskiego.

– Na Podkarpaciu działają tylko dwa banki żywności – nasz i rzeszowski – informuje Barbara Turczyk. – Dlatego obejmujemy tak duży obszar. Do punktu prowadzonego przez dominikańską AK zgłaszają się nie tylko osoby z parafii pw. Wniebowzięcia NMP, ale również innych tarnobrzeskich parafii, a nawet z ościennych miejscowości. – Ks. Władysław Jabłoński, proboszcz w Domacynach, poprosił nas o pomoc dla rodziny ze swej parafii – opowiada pan Bogdan. – I nie wahaliśmy się ani chwili, bo jak nie pomóc 15-osobowej rodzinie?

Dura lex, sed lex

Tarnobrzeski Bank Żywności, tak jak pozostałe placówki zrzeszone w FPBŻ, nie dystrybuuje sam gromadzonych artykułów, czyni to za pośrednictwem organizacji, instytucji, stowarzyszeń, z którymi podpisuje stosowną umowę. Obecnie bank współpracuje z 80 organizacjami non profit, prowadzącymi punkty wydawania produktów, wśród których jest wiele parafialnych oddziałów Akcji Katolickiej, Zespołów Caritas. Na terenie Tarnobrzega osoby uprawnione do otrzymywania paczek korzystają z 11 punktów. Kogo obejmowała pomoc banku? – Były to osoby, które spełniały kryteria określone w artykułach 7 i 8 ustawy o pomocy społecznej. Do końca ubiegłego roku dochód na jednego członka rodziny nie mógł przekraczać 684 zł, zaś w przypadku osób samotnych 815 zł – wyjaśnia Barbara Turczyk. – Ale przepisy dawały nam pewną swobodę, dlatego pomagaliśmy również ludziom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu choroby, kalectwa, nawet wówczas, gdy ich dochody przekraczały ustalone średnie. Pozwalały nam bowiem na to warunki wyszczególnione w artykule 8. wspomnianej ustawy. Teraz pomoc w ramach nowego programu FEAD (Fundusz Europejskiej Pomocy Najbardziej Potrzebującym), będącego kontynuacją PEAD, możemy udzielić tylko tym, którzy przedstawią nam zaświadczenie wydane przez ośrodki pomocy społecznej. I nie może być od tego żadnych odstępstw. W przypadku programu PEAD organizacje, które zajmowały się bezpośrednią dystrybucją żywności same, na podstawie przedstawionych dokumentów, przeprowadzonego wywiadu, kwalifikowały beneficjentów. Dlatego apelujemy m.in. za pośrednictwem mediów do wszystkich zainteresowanych o zgłaszanie się do swoich ośrodków po stosowne zaświadczenia. 

– Do dzisiaj mamy zapisanych nieco ponad 500 osób. A z wywiadu prowadzonego przez ojców, głównie podczas wizyty duszpasterskiej, wiemy, że rodzin i osób samotnych potrzebujących wsparcia jest dużo, dużo więcej. Nie wiem, jak to będzie po wejściu w życie nowych przepisów – stwierdza Bogdan Karbowniczek. – Przecież np. renta czy emerytura 1000-złotowa dla samotnej osoby to tyle co nic. Wystarczy policzyć, ile musi wydać na opłaty związane z mieszkaniem, na leki, bo przecież są to starsze, schorowane osoby. I co z tego tysiąca zostanie im na życie? Ostatnio poprosiła nas o pomoc 95-letnia mieszkanka Tarnobrzega. Osoba bardzo zasłużona dla miasta, porucznik Armii Krajowej. Syn zmarł, została synowa, ale jakoś więzi między obiema paniami mocno się rozluźniły i została sama. Na wsparcie z FEAD nie załapie się. Ale dzięki Bogu i naszym ojcom, którzy są bardzo mocno nastawieni na pomaganie parafianom, z pewnością nie zostanie sama. Tak jak setki innych osób, które przed świętami dostaną paczki z tzw. puli przeorowskiej. 23 grudnia będziemy wydawać i rozwozić żywność kupioną z datków składanych przez ludzi do skarbony św. Antoniego w naszym sanktuarium. A zaraz po Bożym Narodzeniu rozprowadzimy żywność z tzw. małego FEAD.

Msza za Putina

Bieżący rok dla wszystkich banków żywności był niezwykle trudny z uwagi na zakończony program PEAD i opóźnienia z wejściem nowego FEAD, który powinien działać od 1 stycznia br. Doszło do sytuacji, że magazyny świeciły pustkami, a osoby oczekujące na paczki żywnościowe odchodziły z punktów dystrybucyjnych z kwitkiem. – Sytuację paradoksalnie uratowało rosyjskie embargo nałożone na polskie owoce i warzywa – stwierdza z uśmiechem Barbara Turczyk. – Producenci, których w naszym regionie nie brakuje – wszak po drugiej stronie Wisły mamy zagłębie sadowniczo-rolnicze – zwozili do nas to wszystko, czego nie mogli wysłać na rynki wschodnie. W sumie przyjęliśmy 2 tys. ton owoców i warzyw. Część nadwyżek z tej puli trafiła do innych banków, m.in. w Krakowie, a także instytucji z ościennych województw.

– Plac przed domem katechetycznym przypominał prawdziwe składowisko – mówi Bogdan Karbowniczek. – Ojciec przeor zgodził się, żeby owoce i warzywa były tutaj zwożone. Wiem, że ten szum i ruch mógł ojcom przeszkadzać, bo takiej kołomyjki w tym miejscu to ja sam nie pamiętam. Do rozdania było kilkadziesiąt ton: jabłek, gruszek, śliwek, papryki, kalafiorów, brokułów, marchwi, pietruszki i kapusty. – Co mieliśmy z tą kapustą! – macha ręka pan Bogusław. – Normalnie nas nią zasypali. Dlatego mogę śmiało stwierdzić, że co jak co, ale akurat tego warzywa w Tarnobrzegu z pewnością nie zabraknie. Szkoda, że nie było ziemniaków i cebuli, no, ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Ludzie i tak się cieszyli, bo przecież owoce i warzywa dopiero teraz tanieją, wcześniej były drogie. W jednym ze sklepów usłyszałem żartobliwą wymówkę, że przez bank i przeze mnie to warzywniaki splajtują – śmieje się Bogdan Karbowniczek. – Za to jedna z pań skwitowała całą sytuację krótko, że należałoby zamówić Mszę w intencji Putina, że zrobił ludziom taki prezent.

Działalność Stowarzyszenia TBŻ nie sprowadza się tylko do gromadzenia i rozprowadzania żywności, instytucja włącza się bowiem w wiele innych przedsięwzięć. – Bardzo na sercu leży nam to, co dzieje się z żywnością w naszym kraju, że do śmietników trafia jej rocznie 9 mln ton, a przecież co kilka sekund z powodu głodu umiera na świecie jedno dziecko – mówi Barbara Turczyk. – Dlatego w Światowy Dzień Żywności i Walki z Głodem, przypadający 16 października, organizujemy specjalne imprezy. W tym roku odbyła się na placu Bartosza Głowackiego. Uczestniczyliśmy również w akcji „Napełnij Talerzyk”, w ramach której wsparliśmy 20 szkół z Tarnobrzega i okolic. Mamy okres przedświąteczny, zatem jest to dobry czas, by zaapelować do wszystkich – nie kupujmy na zapas, kupujmy tyle, ile będziemy w stanie zjeść, by znowu z kontenerów tuż po 26 grudnia nie wysypywały się kilogramy zmarnowanego chleba, wędlin, ciast itp. – prosi Barbara Turczyk, wiceprezes Stowarzyszenia Tarnobrzeski Bank Żywności.

TAGI: