Miłość bez kryzysu

ks. Tomasz Lis

publikacja 01.02.2015 06:00

Najczęściej kojarzymy tę instytucję tylko z rozdawaniem darów i pomaganiem ubogim. Ten rok ma pokazać, na jak wielu frontach pracownicy i wolontariusze budzą w innych wyobraźnię miłosierdzia.

 Ks. Bogusław Pitucha, dyrektor diecezjalnej Caritas ks. Tomasz Lis /Foto Gość Ks. Bogusław Pitucha, dyrektor diecezjalnej Caritas

Jednym z najczęściej używanych obecnie terminów, którym próbujemy wytłumaczyć wiele trudności i problemów, jest słowo kryzys. Straszy nas się kryzysem ekonomicznym, gospodarczym, demograficznym czy nawet religijnym. Jednak są sfery ludzkiego życia, gdzie kryzys może być pokonany drobnym odruchem serca. – Cała aktywność Caritas jako instytucji charytatywnej opiera się na działalności dobroczynnej. Chcemy w ten sposób pokazać, że w miłości i dobroci nie ma kryzysu. Na tym polu działa się z dobroci serca bez liczenia start i zysków – tłumaczy ks. Bogusław Pitucha, dyrektor diecezjalnej Caritas.

Ważny każdy gest

Przygotowania do jubileuszu 200-lecia powstania diecezji sandomierskiej sprzyjają temu, aby pokazać wielorakość działań Kościoła lokalnego. Jedną z nich jest pomoc najbardziej potrzebującym. – Wiele osób kojarzy Caritas jako instytucję, która działa w sytuacjach kryzysowych, lub jako miejsce, gdzie można otrzymać jakieś dary. Tak, zawsze pomagamy, gdy ktoś znajduje się w trudnej sytuacji, oraz niesiemy pomoc najuboższym. Jednak głównym zadaniem Caritas jest działalność formacyjna i uwrażliwianie innych na potrzeby bliźnich. My często jesteśmy tylko pośrednikiem w okazaniu pomocy potrzebującym – wyjaśnia ks. B. Pitucha. Jak opowiada, przez ponad 20 lat działalności diecezjalnej Caritas starali się nie tylko zaradzać biedzie materialnej, ale także nieść pomoc duchową oraz ukazywać innym, że najlepszą pomocą jest odruch serca i wyciągnięta dłoń ku tym, którzy są obok nas.

– Hasłem obchodów Roku Caritas są słowa Chrystusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”, które przypominają o tym, że każdy nasz gest dobroci jest ważny. Podczas tego roku chcemy pokazać, jak ważną rolę w niesieniu pomocy innym odgrywają Parafialne Oddziały Caritas oraz Szkolne Koła Caritas, w których działalność może włączyć się każdy z nas. Bo tak naprawdę najlepszą instytucją niosącą pomoc potrzebującym jesteśmy my sami. Tak więc Rok Caritas to czas dla każdego z nas, aby stać się miłosiernym samarytaninem dostrzegającym potrzebującego brata obok siebie – dodaje ks. Pitucha.

Jak podkreślają pracownicy Caritas, nie zawsze dla zgłaszających się osób najważniejsza jest pomoc materialna. Często potrzebują poświęcenia im czasu, wysłuchania i zrozumienia ich sytuacji. – Nasze działanie podobne jest do wizyty u lekarza, który najpierw musi wysłuchać pacjenta, poznać objawy, a dopiero później działa. Również i my najpierw chcemy rozeznać problem, wysłuchać i następnie poszukać wspólnie dróg jego rozwiązania – dodaje dyrektor. O tym, że pracownikom i wolontariuszom Caritas nie brakuje pracy, można się przekonać po liczbie prowadzonych tutaj placówek, w których potrzebujący mogą znaleźć dobre serce i pomocną dłoń.

Najbliższa siostra

Codziennie rano z ośmiu centrów pielęgniarstwa środowiskowo-rodzinnego w teren wyrusza kilkadziesiąt pielęgniarek, które odwiedzają setki osób starszych i chorych, niosąc im nieodzowną pomoc i opiekę. Pani Maria z Sandomierza bez tej pomocy nie dałaby rady podołać codziennym czynnościom. Przy jej łóżku stoi drabinka, dzięki której może się podnieść i usiąść na wózku. – Jak przychodzą dzieci, to myślą, że to do zabawy i wdrapują się na nią. Starsi pytają, czy to podpórka pod walący się sufit. A to moja towarzyszka. W niepełnosprawności czy niedołężności, która towarzyszy starości, człowiek uczy się pokory oraz zależności od innych. Sama bym sobie nie poradziła. Pielęgniarka i opiekunka pomagają mi żyć – dodaje pani Maria. Pielęgniarka ze stacji Caritas odwiedza ją codziennie, robi zakupy, sprząta mieszkanie, wykupuje leki, a nawet robi konieczne badania. – Każdego dnia odwiedzamy od kilku do kilkunastu takich osób, wymagających pielęgnacji i zwykłej codziennej pomocy. Nasza praca to nie tylko pomoc medyczna. Bardzo często jesteśmy dla nich jedynymi odwiedzającymi; kimś, z kim mogą porozmawiać, komu mogą się pożalić czy wypłakać. Zastępujemy im rodzinę. Często razem się modlimy, śmiejemy, a nawet poplotkujemy – opowiada z uśmiechem jedna z sandomierskich pielęgniarek środowiskowych.

Prostowanie codzienności

Na wewnętrzny dziedziniec sandomierskiej siedziby Caritas od poniedziałku do piątku punktualnie o 8.00 podjeżdża kilkanaście busów, które z całej okolicy zwożą wyjątkowych uczniów. Prawie każdemu z nich towarzyszy opiekun. Starzy znajomi witają się uśmiechem, nowym i młodszym kolegom starsi pomagają nieść podręczny plecak. Po chwili rozlega się dzwonek i rozpoczynają niezwykłe lekcje. Ośrodek „Radość Życia” to jedyna w Sandomierzu i powiecie sandomierskim placówka zajmująca się edukacją osób z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym i głębokim, a także z niepełnosprawnością sprzężoną, czyli z niedowidzeniem, niedosłuchem, epilepsją i autyzmem. – Od 15 lat pomagamy młodym niepełnosprawnym w zdobyciu wykształcenia i pomagamy przystosować się im do normalnego codziennego życia. Do naszego ośrodka uczęszcza ponad 180 uczniów. Jest to wielka szansa dla nich samych, ale i pomoc dla rodziców – zaznacza Maria Budkowska, dyrektor ośrodka. Trafiają tutaj dzieci już od przedszkola i mogą kontynuować naukę aż do gimnazjum, a potem mają okazję zdobyć umiejętności w specjalnej szkole przysposabiającej do pracy. – Obecnie myślimy nad utworzeniem spółdzielni socjalnej, która dawałaby tym osobom możliwość podjęcia pracy – dodaje ks. B. Pitucha.

Dziedziczna bezdomność

Dzięki temu, że obecna zima jest dość łagodna, sandomierskie schronisko dla bezdomnych mężczyzn nie pęka w szwach. Jednak dla wielu osób jest to jedyne miejsce, gdzie mogą znaleźć dach nad głową. – Trafiają do nas osoby kierowane przez opiekę społeczną lub w sytuacjach kryzysowych bezdomni przywożeni przez policję. Są to przeważnie osoby, którym życie nie ułożyło się pomyślnie i pogubiły życiowe drogi, z różnych powodów straciły dach nad głową lub są w konflikcie z rodziną – wyjaśnia ks. Marek Walczak, kierownik placówki.

Obecnie w schronisku przebywa 26 mężczyzn. Gdy zima jest ostrzejsza, liczba ta dochodzi do 30. Latem jest najmniej, bo około 15 pensjonariuszy. – Pomagamy tym osobom przede wszystkim przetrwać trudne dla nich chwile. Mobilizujemy, aby znalazły pracę i stały się niezależne. Wielu z bezdomnych podejmuje prace sezonowe czy dorywcze. Jednak są i tacy, którzy nie mogą pracować ze względu na zły stan zdrowia. Prowadzimy dla nich zajęcia z psychologiem oraz – jeśli jest taka potrzeba – terapię uzależnień. Głównym zadaniem jest mobilizacja, aby stali się na nowo niezależni i samodzielni – podkreśla ks. M. Walczak.

Do rudnickiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej, prowadzonego także przez Caritas, trafiają osoby, które nie umieją poradzić sobie same i wymagają opieki z zewnątrz. – Pod wspólnym szyldem ośrodka działa Dom Samotnej Matki i Schronisko dla Bezdomnych Kobiet. W porozumieniu z władzami wojewódzkimi jesteśmy placówką całodobową, która świadczy pomoc osobom dotkniętym kryzysem. Mamy odpowiednią kadrę – wyjaśnia siostra Honorata, służebniczka dębicka. W przytulnych pokojach suszą się śpioszki i dziecięce ubranka. Tutaj bezpieczny dom znajdują maluchy, których mamy znalazły się w trudnej sytuacji bytowej. – Powodem tych problemów jest słaby system pomocy społecznej w naszym kraju, który nie chroni w pełni kobiet spodziewających się dziecka – tłumaczy s. Honorata. Do Domu Samotnej Matki trafiają kobiety w okresie okołoporodowym. Niestety prawo pozwala na przebywanie w takiej placówce tylko trzy miesiące po porodzie. –

Schronisko dla Bezdomnych Kobiet pozwala na przedłużenie pomocy młodej mamie – dodaje siostra. W tym domu opiekę znajdują dziewczęta, od których odwróciła się rodzina, albo same namieszały w życiu, kobiety będące w ciąży, a odbywające karę więzienia czy też te, które zostały wyeksmitowane z miejsca zamieszkania. – Problem bezdomności kobiet jest poważny. Z nim nieuchronnie związana jest kwestia bezdomności dzieci, o której się zwykle nie mówi. A przecież gdy matka jest bezdomna, to dziecko jest dotknięte tym samym problemem, co odbija się na jego późniejszym rozwoju – mówi s. Honorata.

Pod skrzydłami

Ile kosztuje wyprawka szkolna, dodatkowe lekcje z angielskiego, zajęcia w szkole muzycznej czy klasowa wycieczka, dowiadujemy się zazwyczaj na początku roku szkolnego, kiedy to wyliczane są edukacyjne koszty. Jest ich naprawdę dużo. W biedniejszych rodzinach dzieci często nie mogą doskonalić swoich umiejętności czy realizować marzeń. Wielu rodzin po prostu na to nie stać, czasem nawet trudno zapewnić zakup wszystkich podręczników. Takim rodzinom i dzieciom Caritas przydziela „Skrzydła”, czyli włącza do programu, w którym konkretni darczyńcy biorą pod opiekę określone dziecko, wspierając je finansowo w czasie trwania edukacji. – W tym roku diecezjalna Caritas pomaga 37 uczniom. 15 z nich stypendia ma z ogólnopolskiego programu „Skarbonka Skrzydeł”, a 22 wspierają lokalni dobroczyńcy. Mamy jeszcze 15 zakwalifikowanych uczniów, którzy czekają na pomoc w rozwijaniu swoich zdolności – tłumaczy Małgorzata Badura, koordynator projektu.

TAGI: