Szczęście w biegu

Roman Tomczak

publikacja 21.02.2015 06:00

Specjalnie wyselekcjonowane psy pędziłyby bez opamiętania. Rola maszerów polega między innymi na tym, żeby hamować ich zapał. Nie wszystkim się udaje...

W psim zaprzęgu obowiązuje żelazna gradacja. Na czele pędzi lider, za nim najszybsze psy, a z tyłu – najsilniejsze Roman Tomczak /Foto Gość W psim zaprzęgu obowiązuje żelazna gradacja. Na czele pędzi lider, za nim najszybsze psy, a z tyłu – najsilniejsze

Przez cztery dni Polana Jakuszycka wypełniona była egzotycznymi komendami maszerów (Dżi ha! Whuu haik!), skowytem niecierpliwych psów i ogłuszającym dopingiem kibiców. Husqvarna Tour – coroczne święto miłośników ścigania się zaprzęgami ciągniętymi przez przepiękne psy – odbyło się już po raz ósmy.

Ścigano się w sprintach na średnich dystansach, w kategoriach zaprzęgów i ski-jouringu. To ta dyscyplina, w której maszerem, a więc przewodnikiem psiej drużyny, jest narciarz na biegówkach.

Pierwsze starty odbyły się już w czwartek 5 lutego. W weekend ścigano się m.in. w nocy oraz na dwóch 15-kilometrowych rundach. Zawody zakończył niedzielny sprint na 15 km. Psy znakomicie znosiły wysiłek. Jak zapewniali ich właściciele, zwierzęta te są precyzyjnie wyselekcjonowane do tego typu zawodów.

– Proszę zobaczyć, jak wyrywają się do biegu. To ich żywioł. Są szczęśliwe, jeśli mogą gnać po śniegu – mówiła przed startem jedna z maszerek z Norwegii. Inni dodawali, że psom zaprzęgowym trzeba dozować to szczęście, bo inaczej biegłyby bez końca. Zdarzało się jednak, że rozochocone zwierzęta gnały gdzie oczy poniosą, nie bacząc na komendy i wyznaczoną trasę.

Na starcie oprócz Norwegów, Polaków i Czechów stanęły drużyny m.in. z Hiszpanii, Słowacji, Estonii oraz Andory. W sumie ponad stu maszerów i ok. tysiąca psów.

TAGI: