Misja: płodność

Przemysław Kucharczak

publikacja 28.02.2015 06:00

Gabinet ginekologiczny w Rybniku, w którym z zasady nie przepisuje się antykoncepcji, działa już rok. Wbrew obawom, nie tylko przetrwał, ale się rozwija.

 Katarzyna i Jarosław Cieciurowie przed rybnickim „Centrum Naturalnie” Przemysław Kucharczak /Foto Gość Katarzyna i Jarosław Cieciurowie przed rybnickim „Centrum Naturalnie”

A przecież wielu się spodziewało, że gabinet, w którym nie przepisuje się antykoncepcji, zaliczy w dzisiejszym świecie widowiskową plajtę. Okazało się jednak, że na Śląsku jest mnóstwo pacjentek, które idą pod prąd panującej dziś w świecie mentalności antykoncepcyjnej. Po pierwszym roku działalności w kartotece gabinetu „Naturalnie” jest ich zapisanych już czterysta.

Rzucone wyzwanie

Założyciele placówki, Katarzyna i Jarosław Cieciurowie z Ruchu Światło–Życie, zaczynając od gabinetu ginekologicznego, stworzyli... całą przychodnię „Centrum Naturalnie”.

– Bo trzeba zadziałać na człowieka całościowo, żeby jego płodność się włączyła – wyjaśnia Jarosław. Kiedy więc pracująca tu ginekolog Katarzyna Wilgus-Kubica spod Pszczyny przypuszcza, że przyczyna niepłodności tkwi gdzieś poza układem rozrodczym, kieruje pacjentkę do specjalisty – za sąsiednimi drzwiami. – Tutaj przyjmują neurolog, reumatolog i fizjoterapeuta. Wszystkim dziewczynom, które skorzystały z masażu, to pomogło. Okazuje się, że plecy w ciąży wcale nie muszą boleć – mówi Jarosław Cieciura. Wylicza, że w poradni przyjmują jeszcze urolog, radiolog, chirurg ogólny, położna, instruktor modelu Creightona (związanego z naprotechnologią, metodą leczenia niepłodności), psycholog, logopeda, dietetyk. W planach jest nawet geriatra, bo z zaprzyjaźnionych rodzin docierają sygnały, że starsze kobiety na to czekają. Na razie ci specjaliści nie przyjmują w stałych porach, ale są zapraszani do przychodni, kiedy na wizytę zapiszą się pacjentki. – A w tym holu w soboty prowadzimy z żoną kursy rozpoznawania płodności według metody prof. Rötzera. Zjawia się zwykle po kilka par, spotykamy się z nimi dwa razy po cztery godziny. I z nowymi kursami startujemy co dwa miesiące – wylicza Jarosław.

Przychodnia przy Żorskiej 267 w Rybniku rzuca wyzwanie współczesnemu światu też na innych polach. Kto by pomyślał, że w czasach, gdy neutralność światopoglądowa prawie wypchnęła Boga z pierwszego przykazania, w poczekalni przychodni zdrowia z głośników może sączyć się muzyka uwielbienia Jezusa? Towarzyszy kobietom, które czekają na otwarcie się drzwi gabinetu.

Apetyt na seks

– Chcemy traktować człowieka całościowo – deklarują Cieciurowie. Sądzą, że są tutaj jakoś prowadzeni z „góry”. – Z trzech źródeł dostałem telefon do neurologa. Myślę: „Po co nam neurolog?”. Ale dobra, zadzwoniłem. Okazało się, że pan doktor świetnie zna się m.in. na źródłach otyłości czy problemów z tarczycą, które wpływają na płodność. Dodał, że już wcześniej coś o „Centrum Naturalnie” słyszał – mówi Jarosław Cieciura. – I choć do jego głównego gabinetu w Rydułtowach trzeba się zapisywać trzy miesiące wcześniej, dołączył do naszego zespołu. Podobnie inni lekarze. Jasne, oni tu zarabiają pieniądze, ale wybrali akurat nas, bo misja tej przychodni jakoś im się podoba – twierdzi.

W USA z placówek, które proponują kobietom naukę własnej płodności, korzystają też niewierzący. To trend związany z powrotem do natury oraz rosnącą świadomością, że antykoncepcja rujnuje zdrowie i osłabia apetyt na seks. – Mówienie, że antykoncepcja sprzyja spontaniczności w miłości, to mijanie się z prawdą – jest dokładnie odwrotnie – mówi Jarosław. Sam ma niewierzącą koleżankę, której ginekolog odmówił przepisania antykoncepcji, gdy dowiedział się, że miała zator. Wyjaśnił to krótko: „Bo ja pani nie chcę zabić”. A na pytanie: „To co ja mam robić?”, odpowiedział: „Pani się musi nauczyć swojej płodności”. Kiedy kobieta zaczęła stosować naturalne metody, których uczą też Cieciurowie, schudła o 15 kilogramów. W rozmowie z Jarkiem stwierdziła: „Patrzę teraz na mojego mężczyznę i on mi się podoba!”.

TAGI: