To była jakaś siła

am

publikacja 15.04.2015 20:57

Bezkompromisowy obrońca życia, twórca polskiego modelu Szkoły Rodzenia, prof. Włodzimierz Fijałkowski był bohaterem konferencji sympozjalnych w szkołach katolickich w Sikorzu.

O prof. Fijałkowskim opowiadali jego syn i prof. Dorota Kornas-Biela (od lewej) Agnieszka Małecka /Foto Gość O prof. Fijałkowskim opowiadali jego syn i prof. Dorota Kornas-Biela (od lewej)

W ramach przygotowań do 100-lecia powstania szkół katolickich w Sikorzu, przypomniano wybitną postać prof. Włodzimierza Fijałkowskiego - dawnego absolwenta. Gośćmi sympozjum byli m.in. syn profesora, Paweł Fijałkowski i prof. Dorota Kornas-Biela z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

- Obserwowałem, jak w pewnym momencie życia uwolnił swojego ducha, stał się właściwie niezatapialny. Był dla mnie wielkim wzorem. Potrafił zarazić stylem życia. Był na tyle mocny, że potrafił stworzyć swój nurt i płynąć pod prąd. Po doświadczeniach wojny, obozu stanął wobec dylematu, czy to wszystko ma go zgnieść, czy odrodzić. Można powiedzieć, że znał śmierć z każdej strony. Po tych potwornościach wojny zrozumiał, że to wszystko jest po to, by był gorliwy w tym, co będzie robił na polu obrony życia. Tata był lekarzem, który od początku wiedział, po co nim jest. Chciał być lekarzem nietuzinkowym, chciał mieć wpływ na medycynę - opowiadał syn o słynnym ojcu. To właśnie on otrzymał jak nastolatek ważną wskazówkę od profesora: „tylko zdechłe ryby płyną z prądem”.

- Tata jak skała stał zawsze w obronie życia. Okazało się, że jego głos był wtedy słyszalny do tego stopnia, że bardzo denerwował innych. Dlatego próbowano go ośmieszyć, pomniejszyć - wspominał Paweł Fijałkowski.

Z kolei prof. Dorota Kornas-Biela zwracała uwagę na to, co kształtowało profesora - jego szlacheckie korzenie, silna wielodzietna rodzina, harcerstwo, w które był zaangażowany w młodości, autorytety, do których się odwoływał (jednym z nich był św. Stanisław Kostka, patron szkół w Sikorzu) i ruch Focolari, w którego duchowość był głęboko zanurzony. To właśnie ta duchowość ukształtowała w nim przekonanie, które wyraził w słowach: „Tracąc dla Pana, zawsze zyskiwałem”.

W rozmowie z GN prof. Dorota Kornas-Biela zwróciła uwagę na szacunek, jaki miał dla swoich oponentów, tzw. wrogów ideowych. – Prof. Fijałkowski nie bał się dyskusji. Mówił jasno i spokojnie. Ja zawsze się dziwiłam temu, jak on potrafił się opanować. Mówił mi: „Za mną stoi prawda, ja się nie muszę niczego obawiać. Prawda się sama obroni”. Był to człowiek serdeczny, ciepły, oddany, uczynny, ogromnie skromny i pokorny. Bardzo uważny i bardzo umiał słuchać. Coś z niego emanowało. To była jakaś siła wewnętrzna, siła ducha, głęboka religijność, życie Ewangelią. Żył duchowością ruchu Focolari. Bardzo poważnie traktował to, by jednoczyć się z drugim, ale do granic grzechu, żeby przebaczać, przepraszać, kochać bezwarunkowo, kochać za cenę oddania życia. Był bardzo ciepłym człowiekiem, dla niego wszystko było proste. Miał dystans do siebie. Często występowaliśmy razem na konferencjach naukowych. Mówił mi: „Nie martw się. Duch cię poprowadzi” - wspomina prof. Kornas-Biela.

Prof. Fijałkowski mierzył się przez całe życie przede wszystkim z problemem aborcji, ale odnosił się także do kwestii sztucznego zapłodnienia. - Gdy żył profesor, oczywiście, było już rozpowszechnione in vitro, chociaż nie było regulacji prawnych. Jako twórca „ekologii prokreacji” bardzo podkreślał: to nie jest naturalne. To nie natura wymyśliła sztuczne zapłodnienie. Ono niczego nie leczy, bo takie małżeństwa nadal są bezpłodne. Prof. Fijałkowski jest autorem kilku artykułów, które pokazują od strony medycznej, czym tak naprawdę jest sztuczne zapłodnienie. Jako lekarz zwracał uwagę na to, że musi być spełnionych kilkadziesiąt różnych warunków, które są bardzo precyzyjne pod względem biologicznym, by doprowadzić nie tylko do poczęcia, ale i do implantacji w macicy. W procedurze in vitro zmieniamy warunki poczęcia i implantacji na poziomach, na których nie jesteśmy w stanie jeszcze przewidzieć konsekwencji dla przyszłych generacji. Na każdym z tych etapów jest możliwość zmian biologicznych, które powodują bardzo głębokie zmiany w materiale genetycznym - przypomina prof. Dorota Kornas-Biela.

Sympozjum w Sikorzu odbywało się pod hasłem: "Życiem jest darem" i było skierowane przede wszystkim do młodzieży i wychowawców. Obok wspomnień i świadectw o głównym bohaterze spotkania, uczestnicy wysłuchali także wystąpień ks. ks. dr Mirosława Nowosielskiego z UKSW i Mariusza Błażewicza, wychowawcy młodzieży. Wydarzenie poprzedziła Msza św. w kościele parafialnym w Sikorzu, której przewodniczył bp Piotr Libera, a zakończyło panelem dyskusyjnym, który poprowadził ks. dr Marek Jarosz, rektor WSD w Płocku.