Samodzielność cenzurowana?

Agata Puścikowska

GN 17/2015 |

Jak umiejętnie uczyć tej samodzielności, by z jednej strony naprawdę nie wyrządzić krzywdy dziecku, a z drugiej też… nie podpaść wszechwiedzącym urzędnikom?

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Pewne małżeństwo ze Stanów Zjednoczonych zostało oskarżone o zaniedbywanie dzieci. Urzędnicy patrząc im na ręce, stwierdzili, że rodzice nie dość dobrze opiekują się własnymi dziećmi, 6-letnią córką i 10-letnim synem. Dlaczego? Bo pozwalali im na samodzielną zabawę na placu zabaw oddalonym od domu o kilometr. Mimo że władze (zawiadomione przez przygodnych obserwatorów) zabroniły podobnych praktyk, rodzice nie zamierzają ustąpić. Wynajęli prawnika i będą skarżyć policję i pomoc społeczną po tym, jak dzieci zostały siłą ściągnięte z placu zabaw i przez 5 godzin były przetrzymywane najpierw na komendzie, potem w izbie dziecka. Przez ten czas nawet ich nie nakarmiono. Służby nie poinformowały też rodziców o zaistniałej sytuacji. Rodzice w tym czasie, przerażeni długą nieobecnością dzieci, przeszukiwali okolicę. Nigdy się bowiem nie zdarzyło, by dzieci nie wracały do domu tak długo. Jak mówią rodzice: są wychowane odpowiedzialnie i można im ufać. Co będzie dalej? Być może rodzicom odebrane zostaną prawa rodzicielskie, natomiast dzieci zostaną „zaopiekowane” przez „wykwalifikowane” służby. Współczesny trend jest taki, że to urzędnicy mają więcej praw w stosunku do dzieci niż rodzice. Ta historia budzi wiele pytań. Po pierwsze – o granice ingerencji urzędników w życie konkretnych rodzin. Po drugie – o współczesne trendy w wychowywaniu dzieci. Być może wielu z nas również zgorszyła postawa amerykańskich rodziców. Bo nigdy nie pozostawili dzieci nawet na chwilę bez opieki. Z drugiej strony przecież, gdy pamiętamy swoje dzieciństwo, mało którego 10-latka rodzice niańczyli w... piaskownicy. I ogromna większość z nas nie tylko nie zrobiła sobie krzywdy, ale wyrosła na osoby samodzielne i odpowiedzialne. Czy dzieci współczesne, które bywają zbyt mocno otoczone rodzicielskimi skrzydłami, mają szansę na wchodzenie w samodzielność? I jak umiejętnie uczyć tej samodzielności, by z jednej strony naprawdę nie wyrządzić krzywdy dziecku, a z drugiej też… nie podpaść wszechwiedzącym urzędnikom? Czasem można odnieść wrażenie, że wychowanie współczesnych małoletnich w cieplarnianych warunkach jest dużo bardziej skomplikowane i utrudnione niż życie małoletnich dwadzieścia lat temu. Na trzepaku, na huśtawkach, na całego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.