Mamy poczucie winy


Agata Puścikowska


GN 21/2015 |

Kochaj swoje dziecko, dbaj o nie i o siebie. I nigdy, przenigdy się nie obwiniaj. Ludzie wokół zrobią to znacznie lepiej.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Jak kraj długi i szeroki, i jak matek w nim wiele, większość chyba cierpi na permanentny syndrom poczucia winy. Zaczyna się od dnia narodzin. Matki, które rodziły naturalnie, winią się za krzyk, za złe myśli, za wolne tempo akcji. Te rodzące cesarką mają często irracjonalne poczucie, że „wcale nie urodziły”. Że ktoś to zrobił za nie. Potem jeszcze ciekawiej. Karmienie. „Źle karmię, nie umiem karmić, nie lubię karmić” – słychać od zbyt wielu młodych mam. Jakby karmienie – ilość lub jakość – było wyznacznikiem dobrego macierzyństwa. I im dalej w wiek dziecka, tym więcej poczucia winy. Bo pracuję zawodowo, a powinnam „tylko być z dzieckiem”. Bo (gdy nie pracuję zawodowo) wykazuję zbyt mały entuzjazm, opiekując się maluchem non stop przez 24 godziny na dobę. Lub też: „Pewnie za mało czasu mu poświęcam, bo słabo mówi, a ma już dwa lata”. I w końcu: „Mój trzylatek powiedział brzydkie słowo. Jestem złą matką i poniosłam klęskę wychowawczą”. I tak dalej, i tak dalej. Z przyczyn bardzo różnych, w większości tak naprawdę drugorzędnych. Nie mówiąc już o wieku dziecka bardziej zaawansowanym. Nie wspominając nawet o czasie burzy i naporu nastoletniego, gdy już wyrzuty sumienia związane z karmieniem piersią czy rodzajem porodu wydają się błahostką.

Skąd bierze się to ciągłe i bezsensowne obwinianie się? Pewnie z poczucia odpowiedzialności. Mocnej odpowiedzialności, bo za skarb największy. Przy czym efekt obwiniania się dobry nie jest: powoduje brak pewności siebie i brak radości z macierzyństwa. Poczucie winy wiąże się też często z reakcją otoczenia na wysiłki matczyne. Jeśli wokół matki są ludzie, którzy naprawdę wspierają, matce jest łatwiej. Gdy tych ludzi jak na lekarstwo, pojawiają się macierzyńskie schody do obiektywnej samooceny. Najgorzej jest, gdy wokół wszechwiedzący kontestatorzy, którzy wiedzą lepiej, jak wychowywać nasze dzieci. I jeśli tych kontestatorów słucha się zbyt często, do niszczącego (i niepotrzebnego) poczucia winy jeden krok.

Kiedyś pewna mądra, doświadczona mama powiedziała innej, młodszej mamie: „Kochaj swoje dziecko, dbaj o nie i o siebie. Skończ z bzdurnym poczuciem winy. I nigdy, przenigdy się nie obwiniaj. Ludzie wokół zrobią to znacznie lepiej. Za ciebie. I w tym jednym będą od ciebie znacznie lepsi”. Jesteście najlepsze, drogie Mamy! Uwierzcie w to!•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.